Fiasko i kompromitacja. Mówię o sobie, nie o Logitech K860 Ergo - recenzja
Logitech K860 Ergo to bez dwóch zdań najdziwniejsza klawiatura, jaka kiedykolwiek stanęła na moim biurku. Zwykle lubię dziwactwa, ale tym razem… ech, szkoda gadać.
Ta recenzja to opowieść o upokorzeniu i porażce. O starciu ego z brutalną rzeczywistością. O sprowadzeniu do parteru silnym ciosem w splot słoneczny i nieudanej próbie podniesienia się z desek.
Mówiąc wprost - poległem w starciu z klawiaturą ergonomiczną. Znowu. Ale zanim o tym opowiem, słów kilka o samym urządzeniu.
Logitech K860 Ergo to świetna klawiatura z niewielką liczbą wad.
Nie ma się tu nad czym rozpisywać, bo jaka jest klawiatura, każdy widzi. Logitech K860 Ergo jest wyprofilowana tak, jak większość klawiatur ergonomicznych, choć wyróżnia ją jedna cecha - wysoko uniesiona podpórka pod nadgarstki.
Wydaje się to kontrintuicyjne, żeby podnosić przód, a nie tył klawiatury, ale w tym szaleństwie jest metoda. Według Logitecha taka pozycja nadgarstków daje o 54 proc. więcej podparcia i ogranicza ich wyginanie o 25 proc. Zakres regulacji wysokości jest też dość spory i chociaż wygląda to dziwnie (i prawdę mówiąc - bardzo brzydko), to komfort jest nieporównywalny z czymkolwiek innym. Jeśli szukasz najwygodniejszej klawiatury, to K860 Ergo właśnie nią jest.
Całość jest też fantastycznie wykonana. Obudowa klawiatury - z gęstego, sztywnego tworzywa, a sama podpórka pod nadgarstki ma trzy warstwy, dzięki czemu jest jednocześnie miękka, ale też wytrzymała i plamoodporna.
Ach, do tego dochodzi ważna wiadomość dla kociarzy - kształt K860 Ergo jest tak wyjątkowy, że wasz kot nie będzie mógł się oprzeć. Polecam przed końcem pracy wyjąć baterie lub przełączyć klawiaturę do pustego slotu, jeśli nie chcecie, żeby w środku nocy komputer wybudzał się ze stanu uśpienia, bo leżący na klawiaturze kot akurat postanowił zmienić boczek.
Tak naprawdę, obcując z K860 Ergo, miałem wrażenie, jakby ktoś w dziwnych miejscach powyginał moją ulubioną MX Keys i rozciągnął niektóre klawisze. Mamy tutaj do czynienia z tym samym idealnym skokiem i osadzeniem klawiszy, tym samym układem klawiszy i taką samą jakością wykonania.
Podobnie jak w MX Keys, również K860 Ergo można podłączyć do trzech różnych urządzeń poprzez Bluetooth 5.0 lub adapter Logitech Unifying. Niestety w przeciwieństwie do MX Keys klawisze nie są tu podświetlane, zaś energii dostarczają baterie-paluszki, a nie wbudowany akumulator. To duży minus, w klawiaturze kosztującej prawie 500 zł jedno i drugie powinno być standardem.
Z innych minusów - zabrakło mi powiększenia niektórych klawiszy, jak ma to miejsce w Microsoft Sculpt Keyboard. Microsoft w swojej klawiaturze przeznaczył więcej powierzchni tym klawiszom, które są najczęściej używane w środowisku biurowym. Logitech niestety tego nie zrobił. Nie umniejsza to wygodzie pisania, ale jednak szkoda.
Szkoda również, że z K860 Ergo nie da się wygodnie pisać w połączeniu z macOS, gdyż - podobnie jak „zwykła” edycja MX Keys - prawy alt jest za daleko od spacji, by dało się wygodnie wprowadzać polskie znaki, a klawisza FN nie można przemapować w oprogramowaniu.
Poza tym jednak nie mam żadnych uwag do tej klawiatury. To fantastyczne urządzenie i znakomite uzupełnienie ergonomicznej linii produktowej Logitecha. Jeśli dbasz o swoje nadgarstki i ergonomię miejsca pracy, ta klawiatura powinna znaleźć się na szczycie listy zakupów.
O ile oczywiście… potrafisz na niej pisać. Ja, z bólem serca przyznaję, nie potrafię.
Poddaję się. Klawiatury ergonomiczne nie są dla mnie.
Ostatni kontakt z klawiaturą ergonomiczną miałem cztery lata temu, kiedy to kupiłem Microsoft Sculpt Keyboard. Niestety nie byłem w stanie się do niej przyzwyczaić i po tygodniu zwróciłem ją do sklepu.
Podchodząc do testu Logitech K860 obiecałem sobie, że tym razem poświęcę klawiaturze więcej czasu i dam sobie czas na przyzwyczajenie. Minął prawie miesiąc, korzystałem z niej każdego dnia naprzemiennie z moją MX Keys i niestety. Czuję się upokorzony, pokonany i złamany. Logitech K860 Ergo zachwiała moją pewnością siebie jak żaden sprzęt dotąd.
Bo wiecie, mając siedem lat doświadczenia, wystukując ponad 2000 słów dziennie, człowiek nabiera pewnej wprawy. Do tego w moim przypadku dochodzi jeszcze aspekt testowania różnorakich sprzętów, laptopów i klawiatur, co z biegiem czasu nauczyło mnie błyskawicznej adaptacji do nowego urządzenia wprowadzającego. Zwykle nie mam najmniejszego problemu z przesiadką między urządzeniami. Nawet jeśli rozmiar i układ klawiszy nieco się różni, albo przesiadam się między Makiem a pecetem, wystarczy kilka minut, by palce przywykły do nowych klawiszy i pracowały z pełną szybkością.
W przypadku Logitech K860 Ergo tak się nie stało. Palce uparcie odmawiały posłuszeństwa i lądowania na tych klawiszach, na których chciałem.
Okazało się przede wszystkim, że mam dokładnie ten sam problem, co cztery lata temu. Cytując fragment recenzji Microsoft Sculpt Ergonomic Desktop:
- literkę „Y” zazwyczaj wciskam palcem wskazującym lewej dłoni. W tej klawiaturze jest to niemożliwe bez oderwania dłoni od podstawki
- literkę „Ń” tworzę zazwyczaj wciskając prawy alt prawą dłonią i literkę „N” palcem wskazującym lewej dłoni. To również jest niemożliwe w MS Sculpt Desktop bez odrywania dłoni.
Było jeszcze kilka innych, pomniejszych „tików”, ale to właśnie tych dwóch nawyków, wypracowanych i utrwalanych przez całe życie, nie byłem w stanie wykorzenić w czasie kilku tygodni testów. Po prostu nie byłem w stanie.
Było to frustrujące i upokarzające doświadczenie. Po siedmiu latach „fruwania” po klawiszach nagle zetknąłem się ze sprzętem, na którym piszę o połowę wolniej, popełniając przy tym tonę błędów. Chyba tylko na numpadzie pisałem poprawnie, ale to żaden wyczyn, bo jest on w tym samym miejscu, co w każdej klawiaturze. I nawet nie wspomnę, ileset razy zamiast wcisnąć klawisz „T” lub „G”, uderzałem w puste pole obok nich. Jakby nie można było rozciągnąć tych klawiszy na całą dostępną długość…
Fiasko jest tym bardziej dotkliwe, iż zdaję się być w mniejszości, jeśli chodzi o przystosowanie do pisania na klawiaturze ergonomicznej. Osobiście znam kilka osób, które na takich pracują i nie mają żadnego problemu z szybkim, bezwzrokowym pisaniem. A piszą nieporównywalnie mniej ode mnie i nie miały styczności z tak wieloma klawiaturami jak ja. Mimo tego radzą sobie z klawiaturą ergonomiczną, a ja nie potrafię. Kompromitacja po całości.
Logitech K860 Ergo oddaję producentowi bez żalu.
Zwykle jak mam do czynienia ze świetnym sprzętem, chowam go do kartonu z ciężkim sercem i smutno mi przez kilka dni po rozstaniu. Tym razem jednak, choć K860 Ergo to świetny sprzęt, autentycznie cieszę się, że to już koniec.
Jest pewien limit upokorzeń, który może znieść mężczyzna. Ja swój osiągnąłem podczas testów Logitech K860 Ergo. I jedno wiem na pewno: nigdy więcej. Nigdy ***** więcej.