Można tworzyć, ale i usuwać fikcyjne wspomnienia. Pierwsze takie badanie ludzkiej pamięci
Wspomnienia człowieka można sfabrykować, modyfikować, ale także usunąć. A sposób, w jaki zrobili to naukowcy, jest nie mniej ciekawy, niż sam wynik badania.
Okazało się to zaskakująco proste, ale po kolei. Ludzka pamięć jest zawodna - to wiemy doskonale. Jedne rzeczy pamiętamy lepiej, drugie gorzej - zwłaszcza im dalej w przeszłość. Zapominamy, mimowolnie zmieniamy swe wspomnienia. Tym bardziej wiedzieli to naukowcy, teraz jednak wygląda na to, że - jak sami twierdzą - dokonali odkrycia historycznego. Okazało się bowiem, że można cofnąć… fałszywe wspomnienia. Czyli: człowiek "pamięta" coś, co się nie wydarzyło, ale można mu to "wspomnienie" wykasować. Taki reset pamięci.
A było tak: grupa psychologów pod przewodnictwem Aileena Oebersta z Uniwersytetu w Hagen w Niemczech zaprosiła do badania 52 osoby różnej płci i w różnym wieku. Najpierw jednak badacze wybrali się do rodziców tych osób i poprosili o opowiedzenie kilku wspomnień z dzieckiem z dawnych lat oraz wymyślenie dwóch takich, które zabrzmią jak prawdziwe, ale nie miały miejsca.
Następnie naukowcy wybrali się z tymi informacjami do badanych. Nie da się ukryć, że w tym momencie poleciała klasyczna socjotechnika, bowiem w trakcie rozmowy badany słyszał o swych prawdziwych wspomnieniach, jak i tych fałszywych. Naukowcy wpletli jedne w drugie, w efekcie czego więszość osób wierzyła w każde ze wspomnień z osobna. W trakcie trzech spotkań odbywających się co 2 tygodnie badani coraz lepiej "przypominali" sobie także te fałszywe. Proporcje nie były przeważające. Na 52 osoby badane 29 uwierzyło w fałszywki. To w zaokrągleniu 56%.
To właśnie przykład fałszywego wspomnienia. O tym, że da się je "wgrać" do ludzkiej pamięci, wiadomo było od dawna. Ot, klasyczna wkrętka.
Ale ważniejsze dla naukowców było to, co zdarzyło się dalej.
W drugiej części badania postanowili bowiem… odkręcić wkrętkę. Czyli usunąć z pamięci badanych fałszywe wspomnienia, które sami im wtłoczyli. Zrobili to za pomocą dwóch metod: uczulania i uświadamiania.
Ta pierwsza polega na próby zidentyfikowania źródła tego wspomnienia. Z kim się ono kojarzy? Co pierwsze samemu sobie badany przypomina? Wtedy niektórzy orientują się, że faktycznie jest to wspomnienie przekazane przez rodziców. Więc może oni coś pokręcili? A może ankieter się pomylił?
Druga metoda to wytłumaczenie, czym są fałszywe wspomnienia i w jaki sposób presja czy nietypowe okoliczności mogą je wywołać. A w tym badaniu wywoływało je przecież samo… badanie.
W ten sposób w drugim etapie badania aż u 74% badanych udało się rozpoznać fałszywe wspomnienia. I choć cytowani w mediach naukowcy zastrzegają, że mowa o badaniu w laboratoryjnych warunkach, to jednak jest to pierwszy raz, gdy badania pokazały, że cofanie wspomnień jest możliwe.
I można mieć wątpliwości, czy to dobrze, czy źle. Sam Aileen Oeberst, który przewodniczył grupie naukowców, zwraca uwagę, że nawet obecnie w ten sposób mogą być fałszywie przywoływane wspomnienia na przykład u przesłuchiwanych świadków lub na sesjach terapeutycznych. Jednak kluczowy wniosek, na jaki zwraca uwagę psycholog Robert Nash w rozmowie z "Gizmodo", to sam sposób dojścia do wyników. Jak widać bowiem, ludzka pamięć jest meta-pamięcią, zlepkiem wspomnień, na które wpływają i które deformowane są przez okoliczności".