REKLAMA

Oto powód, by nie kupić iPhone'a SE 2020. Sprawdziłem, jak krótki jest czas pracy na jednym ładowaniu

Już po samej specyfikacji technicznej można było oczekiwać, że iPhone SE nie będzie mistrzem czasu pracy z dala od gniazdka. Mało kto spodziewał się jednak, że będzie aż tak źle.

iPhone SE 2020 - sprawdziłem, jak zły jest czas pracy na jednym ładowaniu
REKLAMA

Użytkuję iPhone’a SE 2020 od kilku dni, podobnie jak dwóch innych członków naszej redakcji – Dawid Kosiński oraz Piotrek Grabiec.

REKLAMA

Gdy tylko telefon do mnie dotarł, przełożyłem do niego kartę z mojego iPhone’a 11, przywróciłem backup iCloud i zacząłem używać najnowszego iPhone’a w dokładnie ten sam sposób, w jaki używam własny telefon.

Dla kontekstu – iPhone 11 bez najmniejszego problemu wystarcza mi na dwa dni normalnego użytkowania, albo jeden dzień naprawdę intensywnej pracy z zapasem energii.

iPhone SE 2020… cóż.

iPhone SE bateria – na ile wystarcza akumulator w najnowszym telefonie Apple’a?

iPhone SE ma akumulator o tej samej pojemności co iPhone 8 – 1821 mAh. Ma jednak, teoretycznie, bardziej energooszczędny od niego procesor, co powinno się przełożyć na nieco lepszy czas pracy od iPhone’a 8.

W praktyce jednak… nie jest różowo. Jak mówi Piotrek Grabiec, również testujący nowy smartfon Apple’a:

iPhone SE w żadnym stopniu nie zaskoczył czasem pracy na akumulatorze. Ten jeden raz producent nie czarował w materiałach promocyjnych - faktycznie jest tak słabo, jak w iPhonie 8.

Tak wygląda sytuacja z dzisiejszego dnia. Telefon odpięty od ładowarki o 6:30, 3 godziny i 16 minut włączonego ekranu.

Użytkowanie zupełnie normalne. No, może spędziłem nieco więcej czasu niż zwykle przeglądając Instagram, czekając w serwisie Skody na dezynfekcję klimatyzacji. Poza tym jeden odcinek anime na Netfliksie, chwila na firmowym Slacku, chwila na przewijaniu Twittera – nic intensywnego. Mimo to iPhone SE 2020 ma zaledwie 53 proc. energii po raptem 5 godzinach od pobudki. Słabo.

Marny czas pracy jest tu w dużej mierze zależny od typu użytkowania. Gdy korzystamy z aplikacji mniej obciążających podzespoły, wytrzyma dłużej. Jeśli jednak robimy cokolwiek, co wymaga sporej dawki mocy obliczeniowej – np. zdjęcia, wideo, granie w gry, nawigacja – poziom energii spada w oczach.

Największymi „zabójcami baterii” iPhone’a SE są gry oraz nawigacja. 10 minut gry w prostą platformówkę Rayman Legends wydrenowało 10 proc. energii.

15 minut korzystania z nawigacji w samochodzie, przy jednoczesnym strumieniowaniu muzyki ze Spotify przez Bluetooth, wydrenowało 12 proc. energii.

Zapytałem moich redakcyjnych kolegów, co sądzą o akumulatorze i wydajności energetycznej nowego iPhone’a SE.

Dawid Kosiński nie szczędził słów rozczarowania:

Energooszczędne podzespoły i mały ekran to zdecydowanie zbyt mało, żeby czas pracy iPhone'a SE określić jako dobry. Co prawda smartfon wytrzymuje cały dzień typowego użytkowania, ale nic więcej. Prawdziwe problemy pojawiają się, gdy ze smartfona chcemy korzystać naprawdę aktywnie.

Wtedy konieczne jest noszenie ze sobą powerbanka, bo kolejne procenty znikają z akumulatora w zastraszającym tempie. Dziwnie to wygląda w czasach, gdy nawet tanie smartfony z Androidem mają ogniwa o pojemności 4000 mAh, które wystarczają na cały dzień intensywnego użytkowania.

iPhone SE 2020 może pracować długo… jeśli go nie używamy.

Jedyną łyżeczką miodu w beczce dziegciu jest znakomity czas czuwania. Podobnie jak każdy inny iPhone, tak również iPhone SE 2020 nie traci ani jednego procenta naładowania, gdy leży nieużywany.

Podczas gdy typowy smartfon z Androidem potrafi przez noc „zgubić” od 10 do nawet 25 proc. energii, iPhone SE idąc spać z pełnym akumulatorem budzi się również z pełnym akumulatorem.

W praktyce oznacza to, że jeśli korzystamy z telefonu oszczędnie i nie katujemy go długim czasem przy włączonym ekranie, energii wystarczy mu spokojnie na cały dzień. Zrobiłem taki test poprzedniego dnia, korzystając z iPhone’a SE wyłącznie do dzwonienia i okazjonalnego odpisywania na wiadomości.

Telefon odłączyłem od ładowarki przed pójściem spać, dzień wcześniej. Rano nadal miał 100 proc. Przy ekranie włączonym przez 1 godzinę 37 minut iPhone SE miał pod koniec dnia 50 proc. energii.

Ten wynik można by było uznać za świetny, gdyby nie to, że telefon przez cały dzień leżał praktycznie nieużywany. Nie jest to realny scenariusz użytkowania telefonu i mało kto w dzisiejszych czasach korzysta ze smartfona tak oszczędnie.

Tym niemniej trzeba oddać Apple’owi co Apple’owe – jeśli telefon służy nam przede wszystkim do komunikacji, a nie przeglądania mediów społecznościowych czy konsumpcji treści, istotnie wytrzyma on cały dzień z dala od gniazdka.

iPhone SE ma słaby akumulator. Czy mimo to warto go kupić?

Odpowiedź na to pytanie jak zwykle brzmi: to zależy.

Jeśli, jak w przykładzie wyżej, używasz telefonu wyłącznie do rozmów, Messengera, okazjonalnego maila czy zrobienia kilku zdjęć dziennie – iPhone SE w zupełności wystarczy na cały dzień oszczędnego użytku.

Jeśli telefon służy ci nie tylko do komunikacji, ale też do pracy czy konsumpcji treści – iPhone SE nie jest dobrym wyborem. Taki czas pracy jest absolutnie nieakceptowalny w 2020 r., gdzie nawet najtańsze telefony z Androidem nie mają najmniejszego problemu, by wytrzymać dzień intensywnego użytkowania bez ładowarki.

Osobiście nie byłbym w stanie używać iPhone’a SE na co dzień właśnie z tego powodu. Skoro teraz, przy mało intensywnym użyciu, telefon gubi połowę energii przed południem, to co dopiero byłoby w naprawdę intensywne dni?

Oczywiście można rozwiązać ten problem kupując do iPhone’a SE etui typu dromader, tzn. Apple Smart Battery Case, przeznaczone do iPhone’a 8. Podwaja ono wydajność akumulatora i jednocześnie nie wpływa negatywnie na jego długofalową kondycję.

Apple Smart Battery Case - Post-PC

Tyle tylko, że Smart Battery Case do iPhone’a SE 2020 kosztuje 479 zł. Zakładając, że kupujemy najtańszy wariant smartfona, nagle okazuje się, że musimy zapłacić nie 2200, a 2679 zł, by cieszyć się telefonem zdolnym bezstresowo wytrzymać cały dzień z dala od gniazdka. Kwestię wyglądu tego etui przemilczę.

Można też, a jakże, przenieść się w sentymentalną podróż do roku 2015 i nosić ze sobą powerbank, niezależnie od sytuacji. Dla kogoś, kto chce używać iPhone’a SE w normalny sposób, bez uciekania się do kupowania Smart Battery Case, to jedyne rozwiązanie.

Tylko czy w 2020 r. powinniśmy się godzić na taką niewygodę tylko po to, by cieszyć się „tanim” iPhone’em? W żadnym wypadku.

Pozostałe braki iPhone’a SE można przeboleć.

Aparat nie jest najlepszy, ale jest dostatecznie dobry, by zadowolić większość użytkowników. Ekran na papierze wygląda słabo, ale w praktyce jest w zupełności wystarczający. Na tle fantastycznej wydajności, jakości wykonania i ogólnej przyjemności z użytkowania to niewielkie kompromisy.

REKLAMA

Nic jednak nie osładza goryczy, jaką niesie ze sobą tak kiepski czas pracy. Nic nie rekompensuje powrotu do lat naznaczonych tzw. „battery anxiety”, czyli lękiem przed rozładowaniem telefonu.

Te czasy słusznie są już za nami. I w żadnym wypadku nie powinniśmy się godzić na telefon, który nie jest w stanie wytrzymać całego dnia z dala od gniazdka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA