REKLAMA

Kto trzyma łapę na rynku 5G?

W mijającym tygodniu Play pokazał, czym realnie będzie jego sławetne 5G w Trójmieście. I co? Jedni – nie bez racji – będą się zżymać, że to reklamowa ściema i para w gwizdek. Inni (ja!) docenią odwagę odpalenia nowej technologii na zupełnie nieprzewidywanych do tego częstotliwościach radiowych i zbijania wizerunkowo kapitału „pioniera 5G”. Nie widzę niczego złego w zabiegach o dobre postrzeganie – to nieodmienny element każdego masowego biznesu.

Kto trzyma łapę na rynku 5G?
REKLAMA
REKLAMA

Konsumentowi jednak radziłbym powściągnąć nadzieję i nie spodziewać się zbyt wiele po trójmiejskiej sieci Playa. W 5G wysokie prędkości transmisji danych są wynikiem przede wszystkim wykorzystania nowych i znacznie większych niż dotychczas zasobów radiowych. Tymczasem w Gdyni Play będzie eksploatował stary dobry zakres 2100 MHz, a w nim dokładnie tyle samo pasma, ile dotychczas dla LTE. 5G jest technologię trochę efektywniejszą, więc ten internet może być szybszy, ale na słabo dostrzegalnym poziomie. Paradoksalnie Play częściowo już skonsumował efekt modernizacji sieci, ogłaszając „5G Ready”. Wdrożone wówczas techniki poprawiły jakość transmisji, więc efekt kolejnego kroku jest mniejszy.

I dla Playa, i dla pozostałych operatorów sytuacja zmieni się w drugiej połowie roku.

Wtedy będą mogli wykorzystać częstotliwości radiowe w paśmie 3400-3800 MHz. Tam pasma będzie znacznie więcej: 80 MHz na każdego, w porównaniu do 35 MHz, jakie teraz może przeznaczyć Play na swoje 5G.

Według mnie znacznie większą słabością nowej oferty Playa jest brak urządzeń końcowych. Przy 200 modemach internetowych, jakie zamierza rozprowadzić operatora, trudno to nawet nazwać testami konsumenckimi, już nie mówiąc o „komercyjnej sieci”. I to w zasadzie miało być jądro felietonu. Jakiej by operatorzy nie chcieli wdrażać technologii, to i tak zawsze są zależni od dostawców urządzeń końcowych – w jakiej ilości i w jakiej cenie mogą dostarczyć smartfony i modemy internetowe ci ostatni.

Komercyjne terminale 5G zaczęły się pojawiać na rynku w ubiegłym roku i na razie można je liczyć na palcach dwóch rąk i jednej nogi. W tym roku oferta powinna się znacząco zwiększyć, ale i tak będzie trzeba poczekać 2-3 lata na umasowienie technologii 5G w urządzeniach użytkowników. To jest zawsze pętelka: operatorom trudno się spieszyć z wdrażaniem nowych technologii sieciowych, bo zazwyczaj brakuje do nich terminali; producentom urządzeń także trudno się spieszyć z innowacjami, bo brak obsługujących je sieci. Dlatego obie strony działają ostrożnie.

Jest ktoś trzeci, kto faktycznie trzyma łapę na rynku i sprawuje nad nim kontrolę.

To producenci procesorów, którzy muszą pierwej zaimplementować nowe technologie do tych „serc” terminali. Mniejsza, czy tym rynkiem faktycznie rządzi Qualcomm, i czy MediaTek to już dla niego konkurencja i jaka jest realnie rola własnych procesorów Samsunga, Apple i Huaweia, jak również, ile zaszytej w nich technologii faktycznie należy do producentów, a ile i tak jest licencjonowana przez Qualcomm. Ważne, że to oni decydują, kiedy pojawią się i ile będą kosztować kluczowe podzespoły terminali mobilnych i w jakim mniej więcej tempie będzie spadać ich cena. Nie inaczej jest w przypadku 5G.

Play i tak ma komfort zaoferowania już całkiem akceptowalnych dla użytkownika urządzeń. Kiedy jeszcze w 2018 r. T-Mobile startował ze swoimi testami 5G, to nawet nie próbował pokazywać wypożyczonych mu przez Huaweia laboratoryjnych urządzeń. Podobno bardziej przypominały terminale z lat 90’ niż to, do czego przywykliśmy. Uboga oferta terminali, na co narzekał podczas konferencji prasowej prezes Playa, to także wynik uruchomienia przez operatora 5G na dosyć „egzotycznej” częstotliwości radiowej. Mało kto ją obecnie obstawia, bo na większe zamówienia terminali można liczyć ze strony operatorów wykorzystujących inne częstotliwości radiowe. W lepszej sytuacji zdaje się Plus. Ten uruchomi niebawem 5G na częstotliwości 2600 MHz – równie „egzotycznej” w Europie, co 2100 MHz Playa, za to wykorzystywanej już w Chinach. A jak coś jest wykorzystywane w Chinach, to wiadomo że trzeba tego dużo i szybko.

Tak czy inaczej, każda technologia sieciowa funta kłaków nie jest warta bez kompatybilnych terminali. Ich podażą zaś rządzą nie dostawcy sprzętu do budowy sieci ani operatorzy komórkowi. Warto o tym pamiętać, ferując surowe opinie o ich strategii i posunięciach.

REKLAMA
 class="wp-image-921294"

Łukasz Dec - założyciel i redaktor prowadzący serwisu TELKO.in. Dziennikarz branży technologicznej od blisko 20 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA