REKLAMA

Właśnie się zorientowałem, że od trzech lat mam wyciszony telefon

Minęły 3 lata, od czasu gdy mam wyciszony telefon. Prosta czynność, którą wykonałem na próbę, okazała się strzałem w dziesiątkę i znacząco odmieniła komfort mojego życia.

iPhone 11 Pro
REKLAMA
REKLAMA

Trochę ponad 3 lata temu napisałem tekst „Wyciszyłem telefon”. Od tamtego czasu trochę się zmieniło, dlatego pozwoliłem sobie na poniższą aktualizację sytuacji telefonowo-wyciszeniowej.

Gdy pisałem poprzedni tekst, byłem po paru tygodniach terapii polegającej na ograniczeniu dźwięków wydobywających się z mojego telefonu. Wtedy rozegrałem to tak, że ustawiłem w telefonie z Androidem dźwięki tylko dla połączeń priorytetowych. Oznaczyłem gwiazdką kilkanaście kontaktów, które mogą chcieć ode mnie coś na tyle ważnego, że w sytuacji, gdy dzwonią, telefon powinien wydawać dźwięk. Cała reszta dzwoniła do mnie po cichu, a ja oddzwaniałem, gdy miałem czas.

Podobnie było z komunikatorami. Tylko wybrane aplikacje - głównie nasz redakcyjny Slack - mogły sygnalizować dźwiękiem o nowej wiadomości. Pozostałe powiadomienia przychodziły wręcz bezszelestnie, a ja zapoznawałem się z nimi, gdy miałem wolną chwilę.

Efekty były świetne. Odzyskałem kontrolę nad telefonem i to on był narzędziem, które mi pomaga, a nie urządzeniem, które w losowych momentach robi hałas w domu lub biurze.

Wyższy poziom wtajemniczenia

Gdy kupiłem zegarek Garmina, postanowiłem wejść na kolejny poziom. Wyciszyłem telefon całkowicie - iPhone ma do tego specjalny fizyczny przycisk, który uwielbiam - i postanowiłem bazować tylko na wibracjach. Tych w smartfonie oraz tych w zegarku.

Nadal trzymam bardzo restrykcyjne ograniczenia dotyczącą tego, które aplikacje mogą korzystać z powiadomień, a które nie. Zdecydowana większość nie może wysyłać jakichkolwiek powiadomień.

Wybrane aplikacje mogą to robić, ale przeważnie bez dźwięków i wibracji - powiadomienie pojawia się na ekranie (najlepiej tylko przy odblokowanym telefonie, żeby nie kusiło odblokować z powodu powiadomienia na ekranie blokady).

Nieliczne aplikacje, te kluczowe dla mojej pracy i kontaktów z rodziną, mogą wysyłać wszystkie powiadomienia, w tym te z dźwiękiem. Przy czym... dźwięki przez 100 proc. czasu i tak mam wyciszone, więc na dobrą sprawę pozostają komunikaty na ekranie i wibracje.

Skonfigurowałem na nowo apki

Idąc za ciosem skonfigurowałem sobie w aplikacji Slacka na nowo ustawienia. Slack pozwala sprecyzować, jak mają działać powiadomienia dla różnych kanałów. Na niektórych kanałach odbieram wiele powiadomień, ale tylko gdy jestem przy komputerze. Na smartfonie odbieram tylko wtedy, gdy ktoś rzeczywiście mnie wywoła.

Pobawiłem się też ustawieniami aplikacji mailowej, aby lepiej zarządzać tam powiadomieniami i ograniczyć niepotrzebne rozpraszacze. Codziennie odbieram od 50-100 maili, ale na dobrą sprawę natychmiastowej reakcji wymaga ode mnie 5-10 wiadomości. Zdecydowana większość może poczekać, a już na pewno nie powinna robić mi hałasu w domu/biurze.

Dlatego najważniejszym kontaktom przyznałem gwiazdki i ustawiłem aplikację Mail (iPhone) tak, żeby tylko dla tych kontaktów stosowała powiadomienia. O reszcie nowych maili wiem, gdy odblokuję telefon - wtedy widzę, że pojawiła się plakietka z jakąś cyfrą lub liczbą. Staram się dążyć też do „inbox zero” i na bieżąco zamykać wszystkie sprawy. Jeśli nie z poziomu smartfona, to po podejściu do iMaca lub wyciągając iPada z plecaka.

Właśnie się zorientowałem...

Wyciągałem telefon z etui i przez przypadek odciszyłem go. Po chwili zadzwonił raz. Potem przyszły jakieś powiadomienia. Zadzwonił drugi raz. Zacząłem się denerwować. Nie załapałem od razu, co się stało.

Korzystałem z niego normalnie, mimo że zrobił się głośny. Ale szybko poczułem poddenerwowanie. Irytował mnie każdy dźwięk. Dopiero po którymś powiadomieniu zdałem sobie sprawę, co zaszło - po ponad trzech latach mój smartfon znowu zaczął być głośny i robić raban za każdym razem, gdy ktoś coś chciał ode mnie.

Wyciszyłem go znowu. Zapadła cisza. Zapanował ład i porządek. A ja w spokoju mogłem zająć się pracą. Bez przeszkadzaczy. Bez alarmu na pół mieszkania, bo ktoś akurat chciał pogadać.

Dotarło do mnie, że trzy lata temu skutecznie rozwiązałem problem smartfonowych rozpraszaczy. Korzystając z prostych ustawień i to na długo przed tym, jak Apple i Google dodali do swoich systemów narzędzia mające pomóc użytkownikom w odzyskaniu kontroli nad czasem jaki poświęcają smartfonom i tabletom, o których możesz przeczytać w naszych materiałach:

REKLAMA

Nie mówię, że te nowe rozwiązania są złe. Wręcz przeciwnie. Wszystkie sposoby radzenia sobie z problemem są dobre. Warto je wypróbować.

Polecam. Polecam bardzo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA