REKLAMA

Tinder ma kłopoty. Serwis w niecny sposób przekonywał użytkowników do wykupienia subskrypcji

Właściciel Tindera nie wahał się korzystać z dyskretnego uroku oszustów, żeby przekonać użytkowników do subskrybowania swoich usług. 

27.09.2019 15.30
Aplikacja randkowa pozew FTC
REKLAMA
REKLAMA

Federalna Komisja Handlu (FTC) pozwała właściciela Tindera. Match.com może się niebawem przekonać, że jednak w miłości i na wojnie nie wszystkie chwyty są dozwolone.

Kaziu, Kaziu, Kaziu zakochaj się... a my będziemy ściągać z ciebie kasę.

FTC zarzuca ziemskim przedstawicielom Kupidyna stosowanie aż 5 nieuczciwych lub wprowadzających użytkownika w błąd praktyk, które miały wspomóc firmę finansowo. Większość polegała na niezbyt etycznym sposobie namawiania internautów na wykupienie subskrypcji na portalu, inne na próbach powstrzymania ich od wypisania się z niej lub skomplikowanego procesu jej przedłużania.

Na Match.com można założyć profil za darmo, dopiero czytanie i odpisywanie na wysłane przez innych wiadomości wymaga subskrypcji. Jeśli użytkownik nie płacił, a ktoś się zainteresował jego profilem na tyle, by wysłać my prywatną wiadomość, firma informowała o tym mailowo. Żeby dowiedzieć się o swoim cichym wielbicielu więcej, niepłacący do tej pory użytkownicy musieli zapłacić za subskrypcję.

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby wielbiciel taki istniał naprawdę. Według FTC właściciel Tindera miał jednak brzydki zwyczaj wysyłania takich maili także w wypadku kont, których właściciele nie istnieli.

Jeśli te oskarżenie FTC okażą się prawdą, to użytkownicy serwisu mogą być nieźle wkurzeni. Match.com wstrzymywał się bowiem z wysłaniem maili o wiadomości od wielbiciela z podejrzanego konta w wypadku płacących użytkowników, chroniąc ich przed ewentualnymi oszustami.

W wypadku niepłacących o żadnej ochronie nie było mowy, a firma nie zwracała pieniędzy ani nie cofała subskrypcji. Zapłacone, to zapłacone. W ten sposób według urzędu Match.com złowiło prawie 500 tys. nowych subskrybentów.

Match.com twierdzi, że FTC jest ślepe jak miłość.

REKLAMA

Match.com broni się tłumacząc , że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie. FTC po prostu źle zrozumiała wewnętrzne maile firmy i wybrała takie dane, które pasowały do jej tezy. W rzeczywistości fałszywych kont w serwisach firmy ma być znacznie mniej, niż twierdzi FTC, i mają one znacznie mniejszy wpływ na działalność firmy.

Zobaczymy, do czyjej opinii przychyli się sąd.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA