Dwa kompakty Canona w sam raz dla vlogerów. Potrafią streamować wideo na żywo na YouTube'a
Canon zaktualizował popularną serię niewielkich kompaktów, którą powinni zainteresować się nie tylko fotografowie, ale też vlogerzy. PowerShot G5 X Mark II i PowerShot G7 X III nagrywają wideo 4K bez cropa i zapewnią transmisję na żywo na YouTubie.
Canon ma długą tradycję tworzenia małych aparatów kompaktowych z dużymi matrycami. Na przestrzeni lat zmieniły się pomysły na serię G, zmieniał się kształt aparatów, ich możliwości, a nawet rynek docelowy. Canonowi w końcu udało się stworzyć sprzęt, który spodoba się nie tylko największym entuzjastom, ale i szerokiemu gronu fotografów oraz vlogerów.
Zacznijmy od droższego modelu, G5 X Mark II, w którym w stosunku do pierwowzoru sprzed czterech lat zmieniło się niemal wszystko.
Kompakt jest oparty na jednocalowej warstwowej matrycy CMOS o rozdzielczości 20 megapikseli. To sensor dobrze znany z aparatów Sony i - o ile pamięć mnie nie myli - jest to pierwszy aparat spoza najnowszych kompaktów serii Sony RX100 wykorzystujący tę matrycę. Canon G5 X Mark II działa w oparciu o procesor Digic 8.
Aparat ma wbudowany obiektyw o ekwiwalencie ogniskowych 24–120 mm i o świetle f/1.8 - 2.8. Jest tu też wysuwany wizjer OLED (2,36 mln punktów) oraz dotykowy ekran LCD odchylany o 180 stopni (3 cale, 1,04 mln punktów). Sprzęt obsługuje manualne i półautomatyczne tryby fotografowania i potrafi zapisywać zdjęcia RAW. Szybkość serii wynosi aż 30 kl./s, ale tylko przy elektronicznej migawce i bez ciągłego AF. Przy ciągłym AF i standardowej migawce szybkość wynosi 8 kl./s.
Canon G5 X Mark II nagrywa wideo w 4K i 30 kl./s, co ważne, bez żadnego cropa. Można też zapisywać filmy 1080p w 120 kl./s.
Trzy potencjalne problemy tego aparatu to akumulator, który ma wystarczyć na zaledwie 230 zdjęć (choć można go doładować w biegu poprzez port USB-C), brak gniazda mikrofonu i brak gniazda słuchawek. Trzeba więc polegać na wbudowanym mikrofonie stereo lub korzystać z zewnętrznych rekorderów dźwięku. Sprzęt trafi do sprzedaży w sierpniu w cenie 4129,99 zł.
Druga nowość to kompakt Canon PowerShot G7 X III, który nie ma wizjera, ale za to jest sporo tańszy.
Pod względem matrycy, PowerShot G7 X III jest bratem-bliźniakiem droższego modelu. Ma ten sam sensor o przekątnej jednego cala i rozdzielczości 20 megapikseli. Nieco inny jest obiektyw, który ma krótszy zasięg (24–100 mm, f/1.8–2.8). Znajdziemy tu również procesor Digic 8, a co za tym idzie, zawrotną szybkość serii 30 kl./s przy zablokowanym AF.
Najważniejsze są jednak funkcje filmowe, bowiem Canon PowerShot G7 X III to następca jednego z najpopularniejszych aparatów dla vlogerów. Sprzęt ma odchylany i dotykowy ekran o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,04 mln punktów. Co ciekawe, tańszy aparat jest wyposażony w gniazdo mikrofonu, co jest ukłonem w stronę osób filmujących. Do dyspozycji mamy tryb 4K, 30 kl./s bez cropa oraz Full HD w 60 lub 120 kl./s.
Canon zrezygnował z wizjera elektronicznego, co pozwoliło znacząco zmniejszyć cenę. PowerShot G7 X III kosztuje 3459,99 zł., czyli o 670 zł mniej od większego brata.
As w rękawie obu aparatów to strumieniowanie filmów wprost na YouTube’a.
Jest to prawdziwie unikatowa funkcja, która z jakichś względów omija aparaty. Twórcy chcący transmitować na żywo, muszą z reguły stawiać na smartfon i aplikację YouTube’a. Canon daje możliwość strumieniowania wideo w znacznie wyższej jakości.
Aparaty nie mają łączności LTE, ale korzystają z Wi-Fi. Za jego pośrednictwem łączą się z aplikacją mobilną na smartfonie, a smartfon transmituje wideo na YouTube’a. Genialne w swojej prostocie rozwiązanie.
Oba aparaty zapowiadają się bardzo interesująco, choć mam wrażenie, że to właśnie tańszy Canon PowerShot G7 X III okaże się być większym hitem. Sądząc po sukcesie poprzednika, jest na to duża szansa.