Huawei twierdzi, że design Galaxy Fold jest bez sensu. Przyganiał kocioł garnkowi
Huawei wbija szpilkę Samsungowi. Jeden z dyrektorów firmy ostro krytykuje projekt składanego Galaxy Folda, ale czy Huawei na pewno ma się czym chwalić? Widziałem oba smartfony na żywo i żaden nie wypada dobrze.
Richard Yu jest dyrektorem generalnym ds. konsumenta w firmie Huawei. W wywiadzie stwierdził, że jego firma testowała projekt smartfona składanego do środka, dokładnie tak jak w Samsungu Galaxy Fold, natomiast okazał się on być zły i niepraktyczny. W efekcie Huawei postawił na ekran składany na zewnątrz.
Richard Yu stwierdził, że przedni ekran w projekcie Samsunga jest niewygodny, a sama obecność dwóch ekranów sprawia, że smartfon jest zbyt ciężki i toporny. Huawei testował to rozwiązanie pośród kilku innych, w tym jednego „dużo lepszego od pomysłu Samsunga”, ale Huawei anulował je wszystkie, by pozostać przy koncepcie realizowanym przez Mate’a X.
Myślałem, że Galaxy Fold i Mate X będą dla świata technologii tym, czym był pierwszy iPhone.
Widząc grafiki przed targami MWC byłem pod wielkim wrażeniem pomysłów Samsunga i Huaweia. Widać było, że to urządzenia nieidealne, obarczone wieloma kompromisami, ale przymykałem na to oko. Uważałem, że to dopiero pierwsza generacja czegoś naprawdę wielkiego.
Myślałem, że Galaxy Fold i Mate X będą dla świata technologii tym, czym był pierwszy iPhone, a więc początkiem zupełnie nowej drogi. Być może za 3–4 lata pomysły rozwiną się na tyle, że smartfony będą bardzo użyteczne, a ceny spadną do akceptowalnych poziomów.
Po tym, jak zobaczyłem na żywo wszystkie składane smartfony na targach MWC, mój entuzjazm znacznie osłabł.
Bardzo wymowny był fakt, że zarówno Samsung Galaxy Fold, Huawei Mate X, jak i koncepty składanych smartfonów TCL, były schowane w gablotkach. Nie można było wziąć urządzeń do ręki, sprawdzić jak działa zawias, ani nawet obejrzeć ekranu pod innym kątem zagięcia, niż przewidział to producent.
Jeśli chodzi o Galaxy Folda, Samsung pokazał rozłożony na płasko duży ekran, a po drugiej stronie gablotki widzieliśmy tylko tył i przód… z wygaszonym małym ekranem. Nie można było sprawdzić, jak na żywo wyglądają ramki wokół niego.
Huawei Mate X był z kolei nie do końca rozłożony, więc de facto żaden uczestnik targów nie wiedział, jak zachowa się ekran po całkowitym zamknięciu lub rozłożeniu konstrukcji.
Prototypy TCL były ustawione pod różnymi kątami, ale również były widoczne za szybką. I tak naprawdę można było wziąć w ręce tylko składany smartfon etui LG, ale większość osób robiła to wyłącznie z grymasem niedowierzania na twarzy. Zwłaszcza z uwagi na fakt, że tuż przed stoiskiem LG mijało się Samsunga i Huaweia.
Największą potencjalną wadą składanych smartfonów jest miejsce zagięcia ekranu.
Bardzo dokładnie przyglądałem się zagięciu ekranów w składanych smartfonach i niestety zarówno w pomyśle Samsunga i Huaweia widać, że w miejscu zawiasu coś jest nie tak. Widać było refleksy i załamania światła sugerujące, że ekran nie jest idealnie płaską powierzchnią, ale nie to było najgorsze.
Refleksy świetlne zachowywały się tak, jakby zgięcie nie było prostą linią, lecz było pofalowane. Całość przypominała rozciągniętą folię kuchenną. Wygląda na to, że ekrany składanych smartfonów są na etapie rozwoju, który jest zupełnie nieakceptowalny w codziennym użyciu.
Taka sytuacja miała miejsce zarówno w Huaweiu, jak i Samsungu, więc debata o to, w którą stronę wygina się smartfon, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Oba pomysły na ten moment przekreśla ekran.
Odpowiedzcie sobie szczerze: czy kupilibyście składany smartfon?
Odpowiedź najpewniej brzmi „nie”. W obecnej firmie zakup składaków przypomina wykupienie możliwości zostania betatesterem niegotowej technologii. Taka przyjemność kosztuje ok. 10 tys. zł, co brzmi abstrakcyjnie. Na składane smartfony na pewno skuszą się studia deweloperskie i ewentualnie redakcje technologiczne, ale z perspektywy konsumenta taki zakup nie ma sensu.
Wiecie jakie smartfony sprzedają się najlepiej w Polsce? Są to serie Huawei Lite, Huawei Y, Samsung Galaxy J i Galaxy A, czyli urządzenia kosztujące maksymalnie 1000 zł. Nawet jeśli przestaniemy patrzeć na technologie przez pryzmat Polski, to szybko się okaże, że cena składaków jest absurdalna. iPhone X kosztujący połowę (!) ceny Galaxy Folda wywołał szok i falę krytyki w Stanach Zjednoczonych. W końcu zaczyna się to przekładać na sprzedaż, bo iPhone XS w Stanach Zjednoczonych sprzedaje się poniżej oczekiwań. Ludzie zauważyli, że coś poszło nie tak w kwestii cen.
Na ten moment nie ma żadnych racjonalnych przesłanek ku temu, by kupić składane urządzenie.
Trzy aplikacje na jednym ekranie? Wolne żarty. Wady tego rozwiązania słusznie wypunktował Mateusz Nowak. Okienka są miniaturowe i kompletnie niewygodne. Interfejs Androida jest niedostosowany nawet do standardowego tabletu, a co dopiero mówić o składanych urządzeniach.
Filmy? Tutaj składane smartfony nie dają żadnych korzyści, bo dodatkową powierzchnię zapełniają czarne pasy. No chyba, że oglądasz film w proporcjach 1:1, ale nawet wtedy będzie cię irytował pofalowany odblask światła biegnący przez sam środek ekranu.
Większa powierzchnia robocza? Przyznaję, Google Maps na dużym ekranie Samsunga Galaxy Fold wyglądały świetnie, ale przecież sprawdzają się równie dobrze na ekranie zwykłego smartfona. Miliony kierowców korzystają z nawigacji w aucie ze smartfonem przyczepionym do szyby i wszyscy są zadowoleni. Ba! Ekrany wbudowane w nowe auta nie mają proporcji 1:1, tylko przypominają standardowe tablety lub duże smartfony. Nikt na to nie narzeka.
Podsumowując, po tym co zobaczyłem na targach, mój entuzjazm zupełnie osłabł. Składane smartfony są dziś tylko konceptem niegotowym do wdrożenia na rynek. To absurd, że producenci chcą je sprzedawać w obecnej formie za 2 tys. dol.