Architekci konsoli Mad Box chwalą się pierwszym projektem kontrolera. Wygląda aż za dobrze
Prezes grupy Mad Studios pochwalił się za pośrednictwem Twittera pierwszym projektem kontrolera, który znajdzie się w zestawie z konsolą Mad Box. Pad wygląda rewelacyjnie. Może nawet zbyt dobrze.
Kontroler konsoli Mad Box posiada większość elementów, na których zależy kanapowym graczom. Po pierwsze, korzysta z układu przycisków Xboksa, bardziej wygodnego podczas nawigowania analogami. Po drugie, pad posiada głębokie, najprawdopodobniej pojemnościowe spusty z podziałem na krótki oraz długi trigger. Do tego dochodzi podświetlenie, umożliwiające łatwe znalezienie kontrolera po przerwie przy wieczornej zabawie.
Najciekawszą cechą kontrolera Mad Box wydaje się jednak wielki ekran dotykowy z kontekstową treścią.
Oczywiście pad z ekranem to nic nowego w branży gier. Pamiętam, że pierwszy raz miałem do czynienia z takim rozwiązaniem na konsoli SEGA Dreamcast. Ekran został również wmontowany w wielki GamePad konsoli Wii U od Nintendo. Z czasem ekrany zaczęły się pojawiać również na myszkach i klawiaturach. Nie jest to więc żadne science-fiction.
Ekran kontrolera konsoli Mad Box wyświetlałby czytelne, kontekstowe informacje. Grając w grę wyścigową widzielibyśmy prędkość na liczniku oraz wrzucony bieg. Wyświetlacz mógłby się zamienić w dotykową klawiaturę. Za jego pomocą wykonalibyśmy zrzut ekranu, sprawdzili stopień naładowania bezprzewodowego kontrolera, a także odebrali prywatną wiadomość od znajomego i błyskawicznie na nią odpisali.
Ciekawym rozwiązaniem jest rozciągnięcie ekranu na całą przednią powierzchnię użytkową kontrolera. Dzięki temu deweloperzy mogliby podświetlać konkretne przyciski fizyczne, np. pokazując w samouczku który przycisk odpowiada za rzut granatem. W pełni dotykowe byłyby także panele start oraz select.
Oficjalny projekt kontrolera Mad Box wygląda świetnie. Wręcz za dobrze.
Tworzenie każdej konsoli to nieustanna walka z końcowa ceną detaliczną. Urządzenie ma być jednocześnie na tyle potężne aby poradzić sobie z nowymi grami, jak również na tyle przystępne cenowo, by zakup wydawał się racjonalny. Zwłaszcza na tle komputerów osobistych. Dlatego Sony, Nintendo i Microsoft tną koszty produkcyjne wszędzie tam, gdzie jest to jak najmniej uciążliwe dla gracza. Wszystko po to, aby zmieścić się w widełkach cenowych.
Ambicją architektów Mad Boksa są gry wideo w natywnym 4K przy 60 klatkach na sekundę oraz gry VR w 120 klatkach (dla porównania, PSVR tych klatek wyświetla 90). Samo to oznacza, że konsola nie będzie należeć do przesadnie tanich. Zwłaszcza, że grupa Mad Studios nie posiada wieloletnich relacji biznesowych z producentami podzespołów. To dla firmy nowy obszar, w którym będzie rywalizować ze starymi wygami.
Jeśli Mad Box będzie zbyt drogi lub zbyt nieprzemyślany, podzieli los Steam Machines, Ouyi i całej reszty. Mimo tego architekci konsoli, przynajmniej na etapie koncepcyjnym, zdają się mieć za nic budżety oraz koszta. Mad Box wygląda jak designerska bożonarodzeniowa choinka, która posiada wiele elementów premium: doskonale skrojone podświetlenie, dodatkowe wyświetlacze i dotykowe panele.
Wszystko to cieszy oczy i rozpala wyobraźnię. Życiowe doświadczenie każe mi jednak sądzić, że między pierwszym projektem konsoli i kontrolera, a finalną wersją obu tych urządzeń zajdą spore, ekonomicznie podyktowane różnice. Zwłaszcza, że wstępna data premiery konsoli została wyznaczona na 2021 r. Do tego czasu PS5 oraz nowy Xbox mogą już istnieć na rynku, co wymusi jeszcze większą dbałość o konkurencyjną cenę. Gdyby Mad Box był pierwszy, mógłby się nieco rozpychać łokciami. Jeśli jednak najpierw pojawi się Microsoft i Sony ze swoimi startowymi katalogami na wyłączność, szanse Mad Boksa drastycznie spadają.