REKLAMA

Polski GIVT to „bat” na linie lotnicze - automatyzuje pozyskiwanie odszkodowania za zakłócone loty

GIVT to polski startup, który wykorzystuje sztuczną inteligencję i machine learning do uzyskiwania odszkodowań za opóźnione o 3 godziny lub więcej oraz odwołane loty. Niedawno pozyskał 11,5 mln zł dofinansowania od NCBiR

Polski GIVT automatyzuje pozyskiwanie odszkodowania za opóźnione loty
REKLAMA

W 2016 r. polskie lotniska obsłużyły 34 mln pasażerów. W zeszłym roku jeszcze 6 mln więcej. Najwięcej pasażerów latało oczywiście z Okęcia – prawie 16 mln. Niestety stołeczne lotnisko biło rekordy nie tylko pod kątem liczby obsłużonych pasażerów, ale również opóźnień. W czerwcu i lipcu aż 40 proc. lotów wystartowało po czasie. Nie wszyscy pasażerowie wiedzą jednak, że przysługuje im odszkodowanie, jeśli lot będzie opóźniony o co najmniej 3 godziny (liczy się moment otwarcia drzwi samolotu po wylądowaniu w miejscu docelowym).

REKLAMA

A jest o co kruszyć kopie, bo minimalna kwota odszkodowania wynosi 250 euro i przysługuje w przypadku lotów o długości do 1500 km. 400 euro odszkodowania należy się w przypadku wszystkich lotów wewnątrz Unii Europejskiej na dystansie dłuższym niż 1500 km oraz pozostałych lotów o długości pomiędzy 1500 a 3500 km. 600 euro to maksymalna kwota odszkodowania. Przysługuje w przypadku lotów na dystansie dłuższym niż 3500 km.

Pomoc w pozyskaniu odszkodowania za opóźniony lot ma zapewnić polski startup GIVT.

Jak działa GIVT? Wystarczy zgłosić się telefonicznie lub za pośrednictwem strony internetowej i wypełnić formularz danymi dotyczącymi feralnego lotu.

Po zapoznaniu ze sprawą, informujemy klienta o przysługujących mu w danym przypadku prawach i możliwościach dalszego procedowania. Po zawarciu umowy, prowadzimy sprawę w imieniu klienta, informując go na bieżąco o postępach – wyjaśnia Jacek Komaracki, współzałożyciel GIVT.

Jacek Komaracki, współzałożyciel GIVT.

Sama weryfikacja sprawy jest darmowa. Dopiero kiedy klient uzyska odszkodowanie, GIVT pobiera od niego prowizję w wysokości od 25 do 35 proc. Dzieje się tak tylko wtedy, kiedy sprawa jest wygrana.

Najważniejszą częścią produktu Polaków jest oprogramowanie, które pozwala na ocenę okoliczności zakłóconych lotów.

Teoretycznie pasażer może się przecież spóźnić na pierwszy samolot, a wtedy wina będzie leżała tylko po jego stronie. Jeśli jednak spóźni się na przesiadkę z powodu opóźnienia lub odwołania wcześniejszego lotu, odszkodowanie będzie mu przysługiwało – oczywiście, jeśli wina leży po stronie przewoźnika.

Dostępne bazy pozwalają nam sprawdzać, jak w konkretnym dniu i w konkretnych godzinach działały dane lotniska. Możemy monitorować poszczególne loty, analizować warunki atmosferyczne i inne zdarzenia mające wpływ na loty. Nasi eksperci analizują, które z nich są zależne od przewoźników, a które mogą stanowić tzw. okoliczności nadzwyczajne, zwalniające przewoźnika z odpowiedzialności do wypłaty odszkodowania – zauważa Komaracki.

Oprogramowanie ocenia, które sprawy kwalifikują się do odszkodowania. Bierze tu pod uwagę mnóstwo czynników: poczynając od warunków pogodowych i danych historycznych dotyczących lotu, po wewnętrzne bazy danych.

Jeśli weryfikacja jest pozytywna, GIVT kontaktuje się z linią lotniczą, organem odwoławczym lub sądem. Czas otrzymania odszkodowania może się jednak różnić w zależności od linii lotniczej.

Wpływ na wypłatę odszkodowania ma szereg czynników: procesowanie reklamacji, czyli czas otrzymania odpowiedzi, otrzymanie odpowiedzi pozytywnej lub negatywnej od linii lotniczej – w tym ostatnim przypadku odwołujemy się do odpowiedniego organu nadzorczego lub przekierowujemy sprawę na drogę sądową, w zależności od tego, którą ścieżkę uznamy za skuteczniejszą, czy też terminowość wypłacania odszkodowań przez linie lotnicze – mówi Komaracki.

Po ponad roku działalności na polskim rynku GIVT rozpoczął ekspansję za granicą.

W tej chwili operuje w ponad 30 krajach Europy, konkurując z dużymi, międzynarodowymi firmami. Rynek jest jednak dość chłonny, bo świadomość możliwości pozyskania odszkodowania za opóźniony lot wciąż jest niewielka. Między innymi właśnie ta możliwość szybkiego rozwoju zadecydowała o pozyskaniu szerokiego grona inwestorów.

Oprócz założycieli, Jacka Podoby i Jacka Komarackiego, jest to rodzina Zaleskich, która na polskim rynku zaangażowała się kilka lat temu w finansowanie od podstaw Alior Banku.

Helene Zaleski jest przewodniczącą naszej rady nadzorczej. Zainwestował w nas wieloletni prezes PZU i założyciel Inteligo, obecnie inwestor i doradca biznesowy Andrzej Klesyk. Naszymi inwestorami są też Dawid Urban, anioł biznesu i współtwórca e-Smoking World oraz Bartłomiej Trzebiński, były przedstawiciel funduszu EQT Partners w Polsce – wymienia Komaracki.

GIVT pracuje również nad systemem prognozowania i scoringu lotów, który zautomatyzuje proces obsługi klientów.

REKLAMA

Jest on o tyle ciekawy, że okoliczności zakłóconych lotów ocenia niezależnie od danych zbieranych przez linie lotnicze. Startup przygotowuje go wspólnie z naukowcami z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. Na jego przygotowanie przed kilkoma tygodniami dostał 11,5 mln zł dofinansowania z NCBiR.

W ramach oceny wniosku otrzymaliśmy od NCBiR maksymalną możliwą liczbę punktów za zasoby badawcze i techniczne. Dzięki temu dofinansowaniu możemy jeszcze szybciej rozwijać naszą platformę – podsumowuje Komaracki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA