Kosztuje tylko 999 zł, ale na pierwszy rzut oka tego nie poznasz. Motorola Moto G6 - pierwsze wrażenia prosto z premiery
Dostajemy czysty, szybki system, ładne wykonanie, szybkie ładowanie i zadowalającą wydajność. Motorola Moto G6 może zamieszać na średniej półce.
Głównym celem, jaki przyświecał inżynierom Motoroli przy projektowaniu nowej linii Moto G, było utrzymanie się w ramach średniej półki cenowej przy zapewnieniu użytkownikom jak najlepszego doświadczenia - zarówno jeśli chodzi o wydajność, aparat, jak i wykonanie. Tyle marketingu. Na ile udało się im osiągnąć cel?
Zacznijmy od wyglądu, bo jak na średnią półkę Moto G6 prezentuje się zjawiskowo.
Z obu stron telefon oblewają tafle szkła Gorilla Glass 3, który łączy metalowa ramka. Krawędzie są pozaginane (sławetne szkło 3D), przez co telefon wygodnie trzyma się ręku.
Jedynym elementem psującym świetny efekt wizualny jest bardzo mocno wystający moduł kamery (to już niemal znak rozpoznawczy telefonów Motoroli). Moduł idealnie zgrywa się dołączonym do opakowania etui, ale bez niego zapewne bardzo szybko się porysuje.
Całkiem pokaźne ramki, ale z czytnikiem z przodu.
Motorola nie siliła się na stworzenie bezramkowca. Ramki są stosunkowo duże, ale dzięki temu zawierają wszystko, co potrzebne. Włącznie z czytnikiem. Ten można wykorzystać nie tylko do potwierdzania tożsamości, ale również do obsługi smartfona gestami. Przesunięcie w lewo oznacza powrót do poprzedniego ekranu. Przesunięcie w prawo daje podgląd ostatnio uruchomionych aplikacji. Krótkie przytrzymanie blokuje telefon, a dłuższe włącza asystenta głosowego.
Pod maską Snapdragron 450 - uboższa wersja popularnego modelu 625.
Ten układ znamy już z Xiaomi Redmi 5. Moje krótkie testy pokazały, że chip radzi sobie bez problemu z przeglądaniem internetu, szybkim przełączaniem się pomiędzy aplikacjami czy grami. Powinien więc zadowolić większość użytkowników.
Towarzyszy mu układ graficzny Adreno 506 i, w mojej wersji, 3 GB RAM-u. Na Amazonie pojawi się także wersja z dodatkowym gigabajtem pamięci operacyjnej.
Mamy złącze słuchawkowe.
Świetnie, że Motorola nie poddała się panującej ostatnio modzie na usuwanie wyjście słuchawkowego i zostawiła je do dyspozycji użytkowników.
W pudełku z telefonem znajdziemy słuchawki, które niestety grają słabo i wyglądają, jak chińskie cuda za kilka złotych z AliExpress. Zaraz obok nich w pudełku leży ładowarka, która naładuje telefon od zera do połowy w pół godziny. Doskonały wynik!
Czysty Android z dodatkami.
Motorola przyzwyczaiła nas już do stawiania na czystego Androida, co zwykle spotyka się z aplauzem użytkowników. Nie inaczej jest i tym razem. System działa bardzo sprawnie, a dodatki Motoroli sa bardzo wygodne.
Należą do nich gesty i skróty (potrząśnięcie włącza latarkę, przewrócenie nadgarstkiem włącza aparat), asystent głosowy (prosta obsługa telefonu i przeszukiwanie sieci), inteligentny ekran (nie wygasza się, kiedy na niego patrzymy, automatycznie włącza tryb nocny), Always-on display i Moto key.
Ten ostatni pozwala na przechowywanie haseł i automatyczne logowanie się do połączonego komputera. Wystarczy aktywować w nim Bluetooth i potwierdzić tożsamość na telefonie.
Moto G6 oferuje przyzwoity aparat.
Moto G6 została wyposażona w dwa aparaty – o rozdzielczości 12 i 5 MP. Ten główny ma światło f/1.8 i korzysta z pomocy dodatkowego w trakcie wykonywania zdjęć w trybie portretowym, które wyglądają bardzo dobrze.
Jak sprawdza się zaś tryb automatyczny? Zdjęcia są szczegółowe, a algorytmy nie podbijają kolorów zbyt agresywnie. Czuć jednak, że jest to nieco budżetowy moduł, ponieważ stosunkowo często pojawiają się poruszania. Przy słabszych warunkach oświetleniowych ginie już mnóstwo szczegółów, czego jednak można się było spodziewać.
Nagrywane filmy stoją na świetnym poziomie. Jest mnóstwo detali, a aparat szybko dostosowuje się do zmieniających się warunków oświetleniowych.
Nie polecam jednak włączania stabilizacji nagrywania, która robi więcej szkody niż pożytku (aparat gubi klatki). Może to być jednak wada oprogramowania, która zostanie naprawiona nim smartfon trafi na rynek:
Do dyspozycji mamy jeszcze tryb slow-motion i timelapsy:
Slow-motion potrzebuje jednak dużo światła, aby dać zadowalający efekt:
Przedni aparat z diodą doświetlającą.
To ciekawostka, którą nieczęsto spotykamy na przednich panelach. Dzięki niej nawet selfie przy sztucznym oświetleniu będą wypadały przyzwoicie. Zdjęcia mają rozdzielczość do 8 MP, a w trybie grupowym rejestrują również to, co znajduje się z boków fotografującego.
Zwykłe zdjęcie:
Selfie grupowe:
Filtry:
Filmy nagramy w rozdzielczości FullHD i 30 FPS-ach.
Motorola Moto G6 została wyceniona na 999 zł.
W takiej cenie jest doskonałą propozycją. Mimo że na co dzień korzystam z flagowców nie miałem najmniejszych problemów z przerzuceniem się na średnią półkę. To przede wszystkim zasługa czystego systemu i dobrych podzespołów, ale również solidnego wykonania, które sprawia, że z telefonu korzysta się wygodnie.
Wszystkie braki uzasadnione są niższą ceną, a kompromisy sprawiają wrażenie racjonalnych. Moto G6 może być hitem na średniej półce.