Holendrzy zbadali gry wideo i postawili ultimatum. Aż 4 na 10 tytułów nie spełnia ustawowych ram o hazardzie
Gaming Authority (Kansspelautoriteit) to holenderski organ powstały w 2012 roku, zajmujący się problematyką gier wideo. W związku z kontrowersjami, jakie wzbudzał Battleftont 2, ciało postanowiło zbadać wirtualne skrzynki z losową zawartością pod kątem zgodności z krajową ustawą o zakładach i hazardzie.d
Kansspelautoriteit wziął pod lupę dziesięć tytułów, których niestety nie wymienia z nazwy w swoim raporcie. Można się spodziewać, że jednym z nich jest Star Wars: Battlefront II, od którego rozpoczęło się całe zamieszacie ze skrzynkami o losowej zawartości. Gaming Authority zestawiło działanie tzw. loot boksów z obowiązującym w Holandii prawem dotyczącym hazardu. Efekt?
Aż cztery na dziesięć tytułów nie spełnia wymogów ustawy o zakładach i hazardzie.
Głównym zarzutem ze strony Kansspelautoriteitu było nie tyle samo istnienie skrzynek z losową zawartością, co możliwość monetyzacji tej zawartości poza grą wideo. Część gier pozwala na sprzedaż unikalnych przedmiotów pochodzących ze skrzynek na prawdziwym rynku, za prawdziwe pieniądze, co jest pogwałceniem holenderskiej ustawy. Zgodnie z jej literą, na obrót tego typu dobrami potrzebna jest specjalna licencja, której oczywiście nie posiadają twórcy żadnej ze zbadanych gier wideo.
Państwowy organ zwraca rownież uwagę na charakter gier wideo z tzw. loot boksami. Na dziesięć tytułów ze skrzynkami, tylko dwa posiadały oznaczenie 18+. Reszta produkcji jest przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Jedna z gier posiada nawet oznaczenie 3+, co oznacza, że już dzieci w wieku trzech lat mogą mieć bezpośredni kontakt z cyfrowym hazardem. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak zgubny wpływ może to mieć na tak młodego, naiwnego i pozbawionego mechanizmów obronnych odbiorcę, jakim jest trzylatek.
Kansspelautoriteit zaznacza, że otwieranie skrzynek z losową zawartością nosi znamiona hazardu, będąc czynnością uzależniającą w stopniu od umiarkowanego do silnego. Zupełnie mnie to nie dziwi, gdy przypomnę sobie, ile moi dorośli znajomi wpakowali pieniędzy w skrzynki dla Overwatcha. Redakcyjny kolega Piotr Grabiec rzucił się na płatne loot boksy w Star Wars: Battlefront II. Gdyby nie EA wycofujące się z tego modelu ekonomicznego, to pewnie kupowałby je po dziś dzień. Ten mechanizm naprawdę uzależnia.
Belgijski Kansspelautoriteit postawił twórcom gier ultimatum.
Aż czterech producentów programów musi dostosować swoje produkty, aby te były zgodne z ustawą o zakładach i hazardzie. Gaming Authority już skontaktowało się z wydawcami, którzy są odpowiedzialni za dystrybucję tych gier na terenie Belgii. Teraz Kansspelautoriteit daje deweloperom czas, aby ci dostosowali się do wymogów krajowej ustawy. Mogą to zrobić do 20 czerwca 2018 r. Po opłynięciu terminu publiczny organ ma zastosować „środki egzekucyjne“ wobec wydawców.
Jak widać, echa skandalu z grą Star Wars: Battlefront II wciąż odbijają się na politycznych salonach poszczególnych państw. Szkoda, że polscy politycy nie widzą w skrzynkach z losową zawartością żadnego zagrożenia. To współczesna, cyfrowa wersja jednorękiego bandyty, która powinna zostać PRZYNAJMNIEJ odpowiednio oznakowana na pudełku z grą, a także wyeliminowana z interaktywnych produkcji dedykowanych najmłodszym użytkownikom. Skoro nie wysyłasz dziecka do kasyna, to dlaczego dziecko ma posiadać kasyno na tablecie?
Pełen raport Kansspelautoriteitu w języku angielskim znajdziecie w tym miejscu.