REKLAMA

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma - motto operatorów komórkowych (i troszkę kurierów)

Wkurza, a to delikatnie powiedziane, mnie mój operator telefoniczny (aktualnie Orange w formie Nju Mobile, jak również Virgin Mobile), wkurzają mnie kurierzy, wkurza mnie program ochrony kupujących PayPal, wkurza mnie jeszcze kilka innych rzeczy.

23.03.2018 07.55
wszędzie dobrze gdzie nas nie ma
REKLAMA
REKLAMA

Kiedyś sobie pomyślałem, kto mnie nie wkurza i wyszło mi na to, że nie wkurza mnie mój bank internetowy - mam tam konto z 15 lat z górką i nigdy, ale to nigdy nie miałem ochoty się z nim rozstać. Jak tak sobie patrzę na resztę usługodawców na rynku, którzy notorycznie dostarczają mi zmartwień i frustracji, to aż zaczynam być pod wrażeniem mojego banku.

Wkurza mnie ZUS. Wydali na swój system informatyczny równowartość budżetu kilku afrykańskich państw, a Indie zapłaciły mniej, żeby polecieć w kosmos (to akurat nawet nie jest hiperbola). A i tak ten ich system działa i wygląda jak Windows 3.11. Wolę wypełniać papierowe druczki i nosić co miesiąc na pocztę, niż użerać się z dorobkiem intelektualnym polskich firm informatycznych, które wygrywają przetargi i serwują nam jakąś zemstę za to, że XX wiek skończył się za szybko.

Ale ZUS nie ma konkurencji. Natomiast operatorzy telefoniczni czy kurierzy mają. Właśnie trafiłem na trzynasty w tym roku post na Facebooku, w którym ktoś odradza kuriera firmy DHL. Potem jeszcze na Twitterze zarzekano się, że z Play to już koniec. Że miarka słabego zasięgu się przebrała. Sam bym chętnie publikował takie posty ilekroć ktoś mnie rozczaruje, a dzieje się to bardzo często, ale powoli zaczynam dostrzegać pewną niepokojącą zależność na rynku usług: wszystkie są złe. I wszędzie najlepiej, gdzie nas akurat nie ma.

Owszem, zdarzają się wyjątki, znam takich ananasów „Ja od 1999 mam w T-Mobile, dawna Era, jestem bardzo zadowolony, ostatnio nawet obniżyli mi abonament i SMS jest już za 20 groszy”. Ale przeważająca większość abonentów nienawidzi swojego operatora: bo słaby zasięg, bo ukryte opłaty, bo włączają pakiety, bo roaming zagraniczny nie taki jak nakazała Unia. I oczywiście pada „ja mam w XXX, jestem zadowolony”, gagatek się przenosi, po czym po pół roku płacze, że tu jest jeszcze gorzej. Podobnie z firmami kurierskimi.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma?

Przerabiałem to jakiś czas temu. Z Play uciekłem do Plush, z Red Bull Mobile w Bezprawniku na krótko mnie namówili na Lajt Mobile, z Plush do Nju i Virgin (kilka numerów), obecnie już nieśmiało się oglądam za kolejnym operatorem, bo w Nju co miesiąc są jakieś dodatkowe mikroopłaty i wkurza mnie, że w moim wspaniałym banku muszę zmieniać kwoty przelewów (rozleniwiłem się, to prawda, ale z drugiej strony ja różnych przelewów miesięcznie robię kilkadziesiąt i wtedy takie detale zaczynają być frustrujące).

Już wiem, że gdzie sobie z tego Nju nie pójdę, to i tak coś pójdzie źle, napodpisuję się aneksów, a frustracja przyjdzie z kolejnej, niespodziewanej strony. I będę żałował, że w ogóle zachciało mi się eksperymentów.

A już najbardziej do szału mnie doprowadza, że każdy, ale to absolutnie każdy z operatorów pozwala mi wziąć na moje nazwisko kilka numerów telefonu, po czym nie mogę nimi sprawnie zarządzać, gdy rozdam je po rodzinie, a telemarketerzy z opcją przedłużenia umowy - choć błagałem, by tego nie robić - wydzwaniają do blisko 90-letniej babci.

REKLAMA

Czy ze mną jest coś nie tak? Czytam powyższe i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że problem tkwi w abonencie.

No, ale z drugiej strony - internet stacjonarny w tej samej firmie od lat, kablówka w tej samej firmie od lat, z bankiem we wzajemnej miłości idziemy na wspólne ćwierć wieku. Szkoda, że „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” ma prawo być mottem firm kurierskich i operatorów telefonii komórkowej. Oczywiście to ocieplona wersja motta „wszędzie niedobrze”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA