REKLAMA

Nokia zabija mój ulubiony europejski startup, a mnie martwi przyszłość całej kategorii wearables

Ogłaszamy przegląd strategicznych celów związanych z działem Digital Health - ogłosiła niedawno Nokia, czym wprawiła mnie w smutek.

Nokia kończy wsparcie dla Withings
REKLAMA
REKLAMA

Jednoznacznie brzmi to bowiem tak: planujemy zakopanie produktów przejętego w 2016 r. francuskiego startupu Withings. Przykre, bardzo przykre.

Nie skłamię, jak wyznam, że Withings był jednym z moich ulubionych startupów na rynku nowych technologii. Świetnie przemyślane produkty na styku ochrony zdrowia i technologii. Kapitalny dizajn i branding, których nie powstydziliby się najlepsi dizajnerzy Apple’a. W końcu europejska myśl biznesowa, która skutecznie przeciwstawiała się amerykańskiej dominacji.

Uwielbiałem zegarki Withings - pierwsze smartwatche łączące wspaniałe, klasyczne wzornictwo z technologią liczenia kroków i spalanych kalorii. Do dziś używam wagi Smart Body Anlyzer, która była jedną z pierwszych nowoczesnych wag podłączonych do internetu oferujących szereg pomiarów poza wagą ciała. Używałem przez chwilę dobrego fitness-trackera Pulse Ox. Zastanawiałem się nad kupnem inteligentnego zegarka (z funkcjami głośnika i lampy) Aura. Podobnie zresztą jak systemu domowego monitoringu Withings Home.

Doskonale prezentowała się aplikacja Health Mate, która była jednym z pierwszych hubów zbierających wiele danych zdrowotnościowych w jedno przyjaźnie wyglądające miejsce. A musimy pamiętać, że było to lata przed powstaniem aplowskiego HealthKit, czy innych dzisiejszych systemów zbierających prywatne dane zdrowia użytkowników.

W kwietniu 2016 r. Withings sprzedało się jednak… Nokii, szukającej wtedy nowej drogi biznesowej po porażce na rynku mobilnym. Suma przejęcia nie porażała - było to zaledwie 191 mln dol., choć płatne gotówką (co zwyczajowo obniża potencjalną wartość przejęcia).

Nokia zdecydowanie nie poradziła sobie z rozwojem portfolio produktów Withings. W komunikacie prasowym czytamy, że firma zmuszona była dokonać odpisu 175 mln dol. wartości biznesu w 2017 r. i zaplanować zwolnienia ponad 400 osób. Zapewne wkrótce zakończy rozwój i sprzedaż produktów z kategorii urządzeń ubieralnych i zdrowotnych.

Smuci mnie to nie tylko z powodu zakopania jednej z moich ulubionych marek

Bardziej martwi mnie fakt, iż cały rynek związany z produktami kategorii digital health stoi w miejscu. Z danych eMarketera wynika, że w 2018 r. rynek urządzeń ubieralnych (zaliczają się tam produkt z kategorii technologii zdrowia) wzrośnie zaledwie o 12 proc., a w kolejnych latach wzrost ma spaść do jednocyfrowych pozycji.

Kryzys widać zresztą gołym okiem. Cudowne dziecko Kickstartera, marka Pebble już padła. Jawbone - o tym świetnie pomyślanym amerykańskim startupie też już nikt nie pamięta. Fitbit ma finansowe problemy. Z dużych graczy jedynie Apple ze swoim Watchem notuje wzrosty, choć w całym biznesie Amerykanów to raczej mocno poboczna działalność. Inni liderzy technologii, jak Google, czy Samsung powoli zapominają o swoich produktach z kategorii wearables, a już na pewno na nie nie stawiają w ujęciu marketingowym.

REKLAMA

Nie wierzę, że rynek personalnej ochrony zdrowia, produktów technologicznych stale monitorujących życie człowieka nie ma przyszłości. Wychodzi jednak na to, że wystrzelił on za szybko. Nie ma jeszcze ani odpowiednio rozwiniętych technologii, ani dobrze przemyślanych produktów, które zainteresowałyby przeciętnych konsumentów, nie tylko technologicznych freaków.

Z drugiej strony patrząc - to już kolejny pomysł biznesowy Nokii, który kompletnie nie wyszedł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA