Twitter przestanie ucinać głowę twojemu kotu
Twitter może i nie jest najlepszą platformą do umieszczania zdjęć, ale czasami jeden obraz jest wart tysiąc słów. Przy ograniczeniach narzucanych przez to medium, taka kompilacja treści przydaje się szczególnie.
Na blogu firmowym inżynierowie opublikowali post, w którym opisali nowe narzędzie, odpowiedzialne za to, jak platforma przytnie wrzucane przez użytkowników fotografie. Do tej pory automatyczne dostosowywanie obrazów nie zawsze przynosiło najlepsze efekty.
Rozpoznawanie twarzy się nie sprawdziło.
Najpierw korzystano z narzędzia, które rozpoznaje twarze i wybiera spośród nich tę najlepiej widoczną, czyli potencjalnie najważniejszą. Na tej podstawie fotografie były automatycznie przycinane tak, żeby tę twarz jak najlepiej wyeksponować. Takie rozwiązanie, choć proste, niosło ze sobą sporo problemów i kompletnie nie sprawdzało się w przypadku obrazów, na których po prostu nie ma ludzi. W takich wypadkach fotografia była przycinana tak, żeby najlepiej widoczne było to, co znajduje się w centrum zdjęcia. To dawało czasami dziwaczne efekty i, o zgrozo, zupełnie nie sprawdzało się w wypadku zdjęć myszek, kotków i piesków.
Wiemy, na co spojrzysz.
W związku z tym inżynierowie byli zmuszeni zupełnie zmienić podejście. Zamiast wykorzystywać uczenie maszynowe do rozpoznawania twarzy, postanowili wziąć pod uwagę szerszą perspektywę i skupić się na tym, na co ludzie patrzą oglądając zdjęcia. Wykorzystali dostępne o wyniki badań naukowych robionych z użyciem śledzenia wzroku. Zazwyczaj ludzkie oko przyciągają twarze, tekst, zwierzęta i obiekty kontrastujących z innymi, czyli na przykład biały księżyca na tle atramentowo czarnego nieba.
Korzystając z takiego rozwiązania algorytm jest w stanie rozpoznać, na którą część zdjęcia ludzie będą chcieli patrzeć i właśnie tę część wyeksponuje.
Ta metoda była jednak zbyt wolna, żeby wykorzystać ją bezpośrednio w mediach społecznościowych. Inżynierowie musieli ją odpowiednio dostosować tak, żeby użytkownik nie musiał czekać na przycięcie zdjęcia. Na szczęście w wypadku fotografii wrzucanych na Twittera chodzi jedynie o przycięcie ich w taki sposób, żeby część, w której znajduje się najwięcej potencjalnie przyciągających oko punktów, została wyeksponowana. To pozwoliło twórcom zrezygnować z dokładności pomiarów, na rzecz ich szybkości.
Twitter zapowiada, że nowa funkcja jest implementowana na stronie i w aplikacjach. Pozostaje ją teraz tylko samemu przetestować.