Kino, filharmonia i konsola do gier w twojej kieszeni. Oto Razer Phone
Uwielbiany przez graczy producent akcesoriów i komputerów wkracza na bodajże najbardziej zatłoczony rynek elektroniki użytkowej. Czy Razer Phone wyróżnia się jednak na tyle, by sobie na nim poradzić?
10 miesięcy po tym, jak Razer przejął wytwórcę smartfonów – firmę Nextbit – producent sprzętu dla graczy wystawia na rynek swój własny telefon: Razer Phone. I zgodnie z tym, czego spodziewaliśmy się przed premierą, jest on nie mniej gamingowy od reszty produktów firmy.
To smartfon, który ma zagwarantować ostateczne doznania w mobilnej rozrywce.
Od strony specyfikacji, Razer Phone to monstrum.
Patrzymy na urządzenie mobilne napędzane procesorem Qualcomm Snapdragon 835, wspieranym przez 8 GB RAM-u i 64 GB pamięci na dane. Za zasilenie tej mocarnej specyfikacji odpowiada akumulator o pojemności 4000 mAh, jako pierwszy na świecie obsługujący szybkie ładowanie Quick Charge 4+, pozwalające naładować smartfona od 0 do 85% w godzinę (sic!).
Według Razera te 4000 mAh ma wystarczyć na 12,5 godziny oglądania filmów, 63,5 godziny słuchania muzyki lub 7 godzin gamingu. Jeśli firma wywiąże się z tych obietnic, będziemy mieli do czynienia z naprawdę niesamowitą kombinacją wytrzymałości i wydajności.
Specyfikacja jest na tyle potężna, iż - według benchmarków - wyprzedza wydajnością nawet Samsunga Galaxy S8+. A dzięki lepszemu odprowadzaniu ciepła, Razer Phone ma wyprzedzać wszystkie flagowce na rynku pod względem zachowania odpowiedniej kultury pracy.
Razer Phone to monstrum także pod względem rozmiaru.
Telefon Razera wizualnie bardzo przypomina smartfon Nextbit Robin – jest prosty, kanciasty i (prawdopodobnie) niezbyt poręczny, choć cieszy integracja czytnika linii papilarnych w przycisku power na prawej krawędzi.
Przy 158 x 78 x 8 mm i 197 g masy z pewnością będziemy w stanie odczuć jego wielkość i masę.
Przeciętną poręczność możemy też śmiało wnioskować na podstawie wielkiego, szerokogamutowego ekranu IGZO o przekątnej 5,7” i rozdzielczości 2560 x 1440, który na górze i na dole otaczają sporych rozmiarów ramki. Nieco dziwi fakt, że ekran pokryty jest starą, trzecią generacją Gorilla Glass, a nie znacznie bardziej wytrzymałym Gorilla Glass 5. Obudowa została wykonana z takiego samego anodowanego aluminium, jak laptopy Razer Blade.
O ile od strony ergonomii taka konfiguracja pozostawia sporo do życzenia, tak od strony dogodzenia graczom jest wzorowa. Wspomniany duży wyświetlacz cechuje nie tylko spora przekątna, ale też niemal niespotykana w urządzeniach mobilnych częstotliwość odświeżania, wynosząca aż 120 Hz.
Taką wartość prezentuje tylko iPad Pro, Nintendo Switch oraz nadchodzący smartfon Sharp Aquos R. Sądząc po tym, co zobaczyliśmy na prezentacji, 120 Hz w smartfonie naprawdę robi różnicę jeśli chodzi o wizualne doznania towarzyszące obsłudze urządzenia. Wszystko wygląda płynniej, szybciej, ładniej.
Panel ten został zaprojektowany przez Razera (i wyprodukowany przez Sharpa) z myślą o graczach, by dać im równie płynny obraz, jak ten, do którego przyzwyczaili się na swoich gamingowych monitorach.
Razer wyposażył go też w opracowaną z Qualcommem technologię Ultramotion, która robi na smartfonie to samo, co G-Sync i Free-Sync na komputerach: synchronizuje sygnał z GPU z obrazem, jeszcze bardziej minimalizując wszelkie niedoskonałości obrazu. Ma ona także sprawić, że panel 120 Hz nie będzie zużywał znaczących ilości energii.
Razer współpracował też z twórcami gier, by dostosować wiele tytułów do tego panelu i sprawić, żeby mogły wykorzystać 120 Hz w panelu Razer Phone'a. Wśród tych tytułów znalazły się też produkcje takie jak... Tekken i Final Fantasy XV!
Również grube ramki nie są tutaj bez powodu.
Skrywają się w nich głośniki stereo obsługujące technologię Dolby Atmos, napędzane indywidualnymi wzmacniaczami THX. To powinno zapewnić doznania słuchowe znacznie przewyższające to, z czym zazwyczaj spotykamy się w smartfonach. Min Liang Tan zapewnił ze sceny, że będzie to najgłośniejszy smartfon na rynku.
Wkład Razera w audio nie skończył się na głośnikach. Razer Phone ma wbudowany 24-bitowy DAC certyfikowany przez THX, co ma zapewnić odpowiednią moc dźwięku także w słuchawkach. Niestety, to nie oznacza, że jest tu gniazdo słuchawkowe. Razer Phone takowego nie posiada, a do podłączenia słuchawek potrzeba dołączonej do zestawu przejściówki na USB-C.
Oczywiście możemy podłączyć też słuchawki Bluetooth, takie jak Razer Hammerhead BT, ale wtedy tracimy dobrodziejstwa 24-bitowego DAC-a. No i Razer Phone nie obsługuje standardu Bluetooth 5, więc transmisja audio w bezstratnej jakości nie jest na nim możliwa. Szkoda.
Razer Phone wygląda też na po prostu… dobry smartfon.
Pomijając wszelkie udogodnienia dla graczy, Razer Phone wygląda na kawał solidnej elektroniki użytkowej.
Po pierwsze – oferuje całkiem nieźle zapowiadający się zestaw optyczny. Na pleckach urządzenia znajdziemy podwójny aparat. Główny sensor ma rozdzielczość 12 Mpix i szerokokątny obiektyw o jasności f/1.75. Sensor pomocniczy ma natomiast rozdzielczość 12 Mpix, obiektyw o dwukrotnie dłuższej ogniskowej i jasności f/2.6.
Ta ostatnia wartość nieco martwi, sądząc po tym, że w OnePlus 5 z podobnym zestawem jasność f/2.4 okazywała się niewystarczająca. Jak będzie w praktyce, przekonamy się jednak dopiero… w praktyce.
W przyszłości poprzez aktualizacje oprogramowania do aparatu mają trafić też nowe funkcje, takie jak slow motion.
Przedni aparat jest dość standardowy. Ma rozdzielczość 8 Mpix i jasność optyki f/2.0.
Oprócz optyki bardzo dobrze zapowiada się również oprogramowanie.
Jak mogliśmy się spodziewać, doświadczenie pracowników Nextbita nie poszło na marne. Wyjściowo Razer Phone dostarczany będzie z czystym Androidem oraz... specjalną edycją Nova Laucher Prime. Razer Edition Nova Launchera ma być skrojona specjalnie pod ten telefon i utrzymana w czarno-zielonej, charakterystycznej dla Razera stylistyce.
Razer dorzucił też od siebie oprogramowanie Game Booster, które będzie optymalizować parametry urządzenia w zależności od tego, co na nim robimy. Grając, podniesie wydajność. Jeśli poziom energii będzie niski, zoptymalizuje jej wykorzystanie.
Czy to wystarczy, żeby zainteresować kogoś poza miłośnikami marki?
Szczerze mówiąc… nie mam pojęcia. W tej chwili Razer Phone wydaje się być produktem wycelowanym w bardzo konkretną niszę i skierowanym do konkretnej grupy odbiorców: obecnych klientów Razera.
Firma od lat z sukcesami robi to, co robi Apple: buduje rzeszę nie tyle użytkowników, co wyznawców. I wcale się z tym nie kryje, bo przecież otwierając opakowanie z dowolnym produktem Razera wita nas broszurka z napisem „welcome to the cult of Razer”.
Sądzę więc, że producent ze swoim pierwszym smartfonem nawet nie nastawia się na szeroki odbiór, co raczej na to, że sięgną po niego miłośnicy marki.
Gdy Razer Phone trafi do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i Europie 17 listopada, ma kosztować odpowiednio 699 dolarów lub 699 euro.
To mniej, niż kosztuje konkurencja, ale nadal sporo. Zdecydowanie za dużo, by przeciętny użytkownik mógł rozważać Razera jako alternatywę dla głównonurtowych producentów, takich jak Samsung, LG czy Sony. Tym bardziej, że nie jest on wodoodporny, co w urządzeniach tej klasy jest już standardem.
Jednak fani mobilnej rozrywki mogą się skusić, bo Razer Phone ma im naprawdę mnóstwo do zaoferowania. W tym kilka rzeczy (głośniki stereo, ekran 120 Hz), których nie oferują nawet sztandarowe smartfony konkurencji.
Niestety, nie wiemy jeszcze, czy Razer Phone trafi do sprzedaży w Polsce, choć mocno na to liczymy. Podobnie jak na to, że firma w końcu otworzy się na sprzedaż nad Wisłą swoich laptopów.