Koniec z naginaniem zasad. iPhone 8 wyświetli natywne, nieoszukane skalowanie @3x
Apple we wszystkich iPhone'ach Plus naginał zasady, które sam wcześniej ustalił. iPhone 8 ma być jednak pierwszym smartfonem, który będzie zapewniał natywne, nieoszukane skalowanie interfejsu @3x. Co to oznacza?
Wygląd nowego jubileuszowego iPhone’a najprawdopodobniej nie będzie niespodzianką. Po licznych przeciekach widzieliśmy już smartfona z każdej strony, choć po cichu liczę, że zaskoczeniem będzie dolna ścianka. Apple po raz pierwszy ma bowiem okazję usunąć wszystkie złącza ze smartfona.
Jeśli wierzyć przeciekom, akumulator iPhone’a 8 będzie można ładować indukcyjnie. Usunięcie złącza Lightning brzmi jak szalony krok, ale to samo sądziliśmy rok temu o usunięciu minijacka. iPhone bez żadnych portów rozwiązałby też problem niekompatybilnych standardów Lightning i USB-C. To mało prawdopodobny scenariusz, ale taki rozwiązanie byłoby mocno w stylu Apple.
Nowy ekran to nowa rozdzielczość. W przypadku iPhone’a wiąże się to z kilkoma problemami.
Apple słynie z tworzenia produktów, w których oprogramowanie jest idealnie zgrane ze sprzętem. To dlatego iPhone’y są tak szybkie, mimo tego, że “na papierze” mają słabszą specyfikację od najlepszych smartfonów z Androidem.
Spory wpływ na optymalizację systemu ma rozdzielczość ekranu. Każda wersja iOS jest zoptymalizowana zaledwie pod kilka jej wartości. Przykładowo, iOS 11 jest obecnie kompatybilny tylko z trzema rozdzielczościami smartfonów:
- 1136 x 640, 326 PPI z 4-calowych ekranów (iPhone SE i 5s),
- 1334×750, 326 PPI z ekranów 4,7 cala (iPhone 7, 6s i 6),
- 1920×1080, 401 PPI z ekranów 5,5 cala (wersje Plus serii 7, 6s i 6).
To zupełnie inna sytuacja niż w obozie Androida, gdzie mamy całe zatrzęsienie rozdzielczości, a do tego zaczynają dochodzić coraz bardziej egzotyczne proporcje ekranów, lansowane wśród tegorocznych nowości. W związku z tym Android nie może być skrojony na miarę, ponieważ musi być jak najbardziej uniwersalny.
iPhone 8 z ekranem 5,8 cala i z nową rozdzielczością. Warto się jej przyjrzeć, ponieważ za rozdzielczościami w iOS stoi głębsza matematyka.
Oprogramowanie głośnika HomePod dostarczyło już kilku ciekawych informacji o nowym iPhonie, a teraz udało się także odczytać rozdzielczość ekranu. Będzie to dokładnie 2436 × 1125 pikseli, co przełoży się na zagęszczenie 462 PPI.
Taka rozdzielczość pozwoliłaby renderować interfejs w prawdziwej skali @3x. Byłaby to zupełna nowość dla systemu iOS, ale co to właściwie oznacza?
Różne wielkości ekranów, taka sama wielkość elementów interfejsu.
Jak wiemy, ekrany iPhone’ów rosły w bardzo wolnym tempie. Każdy kolejny przeskok by dużym wydarzeniem, a Apple robił wszystko, by elementy interfejsu na większych ekranach były tej samej wielkości, jak na mniejszych. Jeśli na iPhone’ie 5s zegar ma 1 cm szerokości, to na iPhone’ie 7s Plus również musi mieć 1 cm.
To samo tyczy się wszystkich elementów interfejsu, np. ikon. Mają one taki sam rozmiar niezależnie od wielkości ekranu iPhone’a. Na większych modelach są po prostu większe wolne przestrzenie pomiędzy elementami interfejsu.
Taka dbałośc o detale wymaga od Apple świetnego przemyślenia kwestii sprzętowej.
Apple w swoim dążeniu do perfekcji przez lata nie chciało pozwolić na to, by skalowanie interfejsu powodowało spadek jakości wyświetlanych elementów. Kiedy pojawiły się ekrany Retina, były onerenderowane w skali @2x, co oznacza, że kwadrat o boku 2x2 piksele wyświetlał jeden punkt obrazu.
Nie oznacza to oczywiście, że na większym ekranie piksele były ogromne. Chodzi tylko o rozkład i wielkości poszczególnych elementów. Wyższa rozdzielczość oczywiście pozwala wywietlić ostrzejszy tekst, czy bardziej szczegółowe zdjęcia.
Pierwszy iPhone z ekranem 5,5 cala - iPhone 6 Plus - zburzył całą tę matematykę.
Aby iPhone’y 6 Plus 6s Plus i 7 Plus wyświetlały natywnie obraz w skali @3x (jeden punkt jako kwadrat 3x3 piksele), powinny mieć rozdzielczość 2208 x 1242 pikseli. Niestety, mają ekrany o “standardowej” rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, które najpewniej są sporo tańsze w produkcji. To oznacza, że interfejs nie skaluje się tak ładnie do ekranu, więc musi zostać przerenderowany z natywnego 2208×1242 @3x do 1920x1080, czyli rozdzielczości fizycznie wymuszonej przez ekran.
To powoduje, że optycznie użytkownik nadal obcuje z tym samym rozmiarem ikonek, jak w innych iPhone’ach, ale jest to uzyskane sztucznie, przez pomniejszenie każdego piksela o jakieś 13 proc. Zamiast ładnej, idealnie ostrej siatki 9x9 odpowiadającej jednemu punktowi, pojawiają nam się ułamki, które w cyfrowej rzeczywistości są wyjątkowo szpetne.
Aby ukryć ten fakt, Apple stosuje kilka trików, między innymi wygładzanie krawędziowe. W połączeniu z bardzo wysokim zagęszczeniem pikseli obraz wydaję się być idealnie ostry. W praktyce obraz trzeba oglądać pod lupą, żeby zobaczyć różnice jakościowe względem iPhone’a 7 czy SE.
Te różnice jednak są.
iPhone 8 będzie działał w natywnym skalowaniu @3x.
Przekątna 5,8 cala, rozdzielczość 2436×1125 i zagęszczenie 462 PPI pozwolą na idealne skalowanie @3x. To oznacza, że ekran iPhone’a 8 będzie najostrzejszym ekranem, jaki pojawił się kiedykolwiek w iPhonie.
Dodatkową zaletą będzie też fakt, że iPhone nie będzie niepotrzebnie zużywał mocy obliczeniowej na sztuczne renderowanie ekranu i nakładanie na to dodatkowego antyaliasingu. To przełoży się na lepsze osiągi.
Pamiętajmy też, że iPhone 8 ma mieć panel OLED. Z pewnością będzie też zapewniał kapitalne kolory, ponieważ na ten aspekt Apple od lat zwraca bardzo dużą uwagę.
Wygląda więc na to, że ekran iPhone’a 8 będzie najlepszym ekranem, jaki widzieliśmy w smartfonach Apple. A może w całej historii smartfonów.