11 nowości w iOS 11, które najbardziej przypadły mi do gustu
Beta iOS 11 w końcu jest dostępna dla wszystkich, ale... nie każdy powinien ją instalować na tak wczesnym etapie. Postanowiłem jednak zaryzykować i z dziesiątek nowych opcji wybrać te, które najbardziej przypadły mi do gustu.
Oczywiście trudno byłoby mi dokonać takiej selekcji, gdybym z iOS 11 korzystał od momentu udostępnienia go w publicznej wersji beta. Na szczęście już wcześniej miałem możliwość zainstalować deweloperskie, pierwsze wydanie na iPadzie i poznać większość zmian, a także wyrobić sobie na ich temat zdanie.
To co, co najfajniejszego wprowadza iOS 11 na iPhonie?
1. Tryb "Nie przeszkadzać" w trakcie jazdy.
Unikam jak mogę korzystania w jakikolwiek sposób z telefonu w trakcie prowadzenia samochodu, a tych, którzy robią inaczej, uważam za gorszy, godny pogardy podgatunek. Tyle tylko, że burczący i pikający w czasie jazdy telefon po prostu irytuje i strasznie kusi, żeby jednak na niego zerknąć, bo może to jednak coś ważnego?
Aktywacja trybu "Nie przeszkadzać" podczas jazdy rozwiązuje w dużej mierze ten problem. Przy czym nie jest tak, że uruchamia się on zawsze, kiedy poruszamy się nieco szybciej. Wśród opcji jest automatyczna aktywacja po połączeniu z zestawem głośnomówiącym. Nie macie takiego w samochodzie? To sobie dokupcie.
2. Nowy App Store.
Nie jestem pewien, czy stary App Store był brzydki, czy po prostu się opatrzył. W każdym razie jego nową odsłonę przegląda się o wiele przyjemniej.
3. Edycja zrzutów ekranu.
Do tej pory, żeby wysłać komuś fragment zrzutu z naszego ekranu, musieliśmy najpierw wykonać zrzut, potem przejść do aplikacji Zdjęcia, wybrać edycję i np. wyciąć wybrany fragment. Teraz po wykonaniu zrzutu w dolnym lewym rogu wyświetla się jego miniaturka. Klikamy i od razu, bez dalszego przeklikiwania, możemy go edytować.
4. Centrum sterowania z możliwością personalizacji.
Nie zrozummy się źle - nowe centrum sterowania jest absolutnie przepaskudne. Ale w końcu można przynajmniej w jakimś stopniu wpłynąć na to, jakie skróty wyświetlą się po jego rozwinięciu. Choć im częściej je rozwijam i więcej na nie patrzeć, tym większą mam ochotę na zmianę platformy. Fuj.
5. Lepsze zarządzanie pamięcią.
Oczywiście w rozumieniu przestrzeni dyskowej na aplikacje, multimedia i podobne. Szczególnie ułatwia to życie z iPhone'em o pojemności 16 GB (tak, ciągle są takie na rynku i jakoś trzeba sobie z nimi radzić). Co dokładnie możemy zrobić? Kasować stare rozmowy z załącznikami, archiwizować rozmowy z iMessage w chmurze, zamiast w pamięci telefonu, czy kasować nieużywane ostatnio aplikacje. Przy czym ich dane mogą być zachowane - ot, gdybyśmy chcieli kiedyś ponownie wrócić do aplikacji.
6. Nowe Notatki.
Jestem na tyle nie-poweruserem, że z wygody i lenistwa korzystam z systemowej aplikacji do robienia notatek. I w końcu nabrały one znacznie więcej sensu, chociażby dzięki możliwości przypinania tych najważniejszych na szczyt listy. Do tej pory sortowane były według daty utworzenia.
7. Edycja Live Photos.
Możliwość dodawania rozbudowanych efektów do animowanych zdjęć od Apple jest wprawdzie godna uwagi, ale dla mnie zupełnie nieprzydatna. Przydaje się natomiast dużo bardziej opcja wyboru tego, która z zarejestrowanych klatek będzie tą właściwą. Trochę tak, jakbyśmy mieli możliwość drugi raz uchwycić daną scenę, tyle że lepiej.
8. Dostęp do haseł z pęku kluczy.
Nie pamiętam większości moich haseł - robi to za mnie rozwiązanie od Apple i wywiązuje się z tego świetnie. O ile tylko nie muszę zalogować się nagle na innym komputerze, mając przy sobie tylko smartfona. Do tej pory, mimo że iPhone te hasła znał, nie mógł mi ich podać. Teraz wystarczy zalogować się za pomocą TouchID i już - hasła do wszystkich witryn mam na wyciągnięcie ręki.
9. Synchronizacja iMessage.
To do iOS 11 wyglądało raczej słabo - szczególnie jeśli ktoś miał kilka sprzętów od Apple. Nie mówię już nawet o niewygodzie - to było po prostu brzydkie. Teraz wystarczy zaznaczyć jedną opcję, żeby mieć pewność, że na wszystkich naszych sprzętach będziemy mieć dokładnie te same dane. Choć muszę zaznaczyć, że synchronizacja iMessage działa u mnie aktualnie... nieszczególnie, wysypując się na jakimś błędzie i zapętlając. Cóż, uroki bety (na iPadzie działało).
10. Możliwość szybkiego wyłączania transmisji danych.
Zawsze uważałem, że dostęp do takich opcji w dzisiejszych czasach jest zupełnie bez sensu. Wyjazd do Szwajcarii na kilka dni zmienił jednak moje podejście do tego tematu - teraz cieszę się, że odpowiednia ikona w iOS 11 jest dostępna bezpośrednio z Centrum sterowania.
11. Możliwość nagrywania wideo z ekranu.
Z tej funkcji jestem akurat zadowolony... w połowie. Jest to bowiem świetny sposób nie tylko na to, żeby komuś pokazać nową aplikację czy funkcję, ale i na to, żeby... komuś wytłumaczyć jak coś zrobić. I wszystko byłoby dobrze, gdyby tylko zapis wideo pokazywał punkty dotknięcia ekranu, żeby osoba, która otrzymuje taką instrukcję wideo nie musiała się domyślać, w co trzeba kliknąć...
A ogólnie jak wrażenia?
Cóż, nie jestem w stanie napisać, żeby iOS 11 miał szansę w jakikolwiek sposób zmienić to, jak korzystam z telefonu. To wszystko - przynajmniej to, co widać z wierzchu - to tylko drobne zmiany, które poprawią komfort użytkowania, ale nie wprowadzą żadnej rewolucji.
Przy czym są to nowości, do których bardzo łatwo się przyzwyczaić - kiedy tylko wrócę do iOS 10 (a zrobię to, tak na wszelki wypadek) - prawdopodobnie od razu zatęsknię za wszystkimi zmianami. Pozostaje więc czekać do premiery finalnej wersji i... może po cichu liczyć na to, że Apple jednak wycofa się z nowego Centrum sterowania?