Chciałem wysłać człowieka w kosmos, ale zaskoczył mnie koniec świata. Civilization 6 - relacja Spider's Web
Pod koniec lipca byliśmy na zamkniętym pokazie Civilization 6, czyli najnowszej odsłony kultowej serii strategii turowych. Mieliśmy szansę ocenić w praktyce nowe podejście do oprawy graficznej i wiemy już, jak prezentują się nowości w mechanice rozgrywki.
Civilization 6, zapisywane też często jako Civilization VI, to gra stworzona przez Firaxis Games pod patronatem Sida Meiera. Oznacza to, że za grę nie wzięli się nowicjusze, tylko osoby odpowiedzialne za dwa dodatki do poprzedniej części cyklu zatytułowane Bogowie i Królowie oraz Nowy Wspaniały Świat.
Civilizaton 6 nie zrywa z formułą serii.
Gracze ponownie stają przed wyzwaniem przeprowadzenia jednej z cywilizacji przez kolejne stulecia, od starożytności prosto w, z naszej perspektywy, przyszłość. Sposobów na zwycięstwo jest całe mnóstwo. Strategię można zmienić w trakcie rozgrywki, aczkolwiek może to zmniejszyć szanse sukcesu. To od gracza zależy, czy będzie budował społeczeństwo demokratycznie i skrajnie religijne, czy też będzie rządził komunistycznym imperium.
Gracz musi też wybrać, czy stawia na przemysł, czy może bardziej chce inwestować w naukę, budowę Cudów Świata lub… potęgę militarną. Trzeba też kontrolować poczynania innych wodzów, którzy mają cele - jawne i ukryte. Ich podejście do rozwoju cywilizacji jest po części zbieżne z motywacjami postaci historycznych, na których ich wzorowano. To ciekawy zabieg, który z pewnością urozmaici rozgrywkę.
Przebieg rozgrywki w Civilization 6.
Na pokazie, który odbył się w warszawskim Centrum Nauki Kopernik, spędziłem kilka godzin. Przed ekranem komputera, odkrywając kolejne elementy mechaniki. Kolejne tury to upływające lata, a rozsądna dystrybucja środków, zawieranie sojuszy i wypowiadanie wojen w odpowiednim momencie to klucze do zwycięstwa.
Okazało się, że gra, chociaż pod maską skomplikowana niemożebnie, nie będzie odstraszająca nawet dla amatorów. To duża zaleta, bo opieranie się wyłącznie na fanach poprzednich odsłon nie byłoby najlepszą strategią biznesową - bynajmniej nie trzeba grać w poprzednie części, by przy Civilization 6 dobrze się bawić.
Rozegrałem w Civilization 6 ponad 150 tur.
Demo, które miałem okazję ograć na kilka miesięcy przed październikową premierą, było bardzo bogate w zawartość. Przy pierwszym uruchomieniu zdecydowałem się pokierować cywilizacją Azteków, a na mapę wybrałem kontynent. Po chwili moim oczom ukazały się zalążki miasta, które zacząłem mozolnie rozwijać. Chwilę później wchodziłem w sojusze, walczyłem z barbarzyńcami i sąsiadami, a potem budowałem nowe dzielnice.
Samouczek pozwolił się szybko połapać w podstawowych elementach mechaniki. Zlecanie badań, tworzenie nowych jednostek, wybieranie religii i zmiany w systemie politycznym przyszły naturalnie. Paradoksalnie miałem wrażenie, że gra… aż za bardzo prowadziła mnie za rękę, chociaż na poprzednich Cywilizacjach zębów nie zjadłem. Co turę w prawym dolnym rogu pojawiały się przyciski, które pokazywały, co mogę zrobić.
Gra toczy się bardzo powoli, a jednocześnie czas leci za szybko.
Brzmi jak paradoks, prawda? Ale wcale paradoksalne to nie jest. Rzecz w tym, że rozwinięcie nowej technologii i zbudowanie nowej jednostki wymaga odczekania kilku, lub nawet kilkunastu tur. W początkowej fazie gry niewiele się dzieje, a po upływie średniowiecza akcja nabiera tempa - na podobnej zasadzie, którą znamy… z lekcji historii w szkole.
Nie wszystkie niuanse gry oczywiście mi się udało odkryć, popełniłem też z pewnością wiele karygodnych błędów, ale przynajmniej udało mi się próbnej rozgrywki w Civilization 6 nie przegrać. Z wygraną był niestety problem - postawiłem na naukę, a 150 tur to trochę za mało, żeby pod koniec rozgrywki w okolicach XIX wieku wysłać człowieka na księżyc.
Udało mi się przynajmniej nie przegrać, bo inne nacje, sterowane przez algorytmy, poradziły sobie gorzej ode mnie.
Po pierwszej turze rozegrałem jeszcze kilka innych partii, testując inny rodzaj mapy i wybierając inne nacje - na następny ogień poszły Stany Zjednoczone. Tym razem starałem się postawić na rozwój religii, ale kompletnie zignorowałem zaplecze militarne, skupiając się na rozwoju i straciłem sporo zasobów ze względu na atak barbarzyńców. Ouch. Pod koniec prezentacji pobawiłem się jeszcze trochę testując różne budynki, stawiając dzielnice i budując jako Brazylia znacznie więcej małych miast na starcie.
Porad dotyczących rozgrywki jak na razie nie ośmielę się udzielać, a sposobów na rozgrywkę jest całe mnóstwo - jak w wielowymiarowej partii szachów, każda tura to kolejne, niezliczone kombinacje ruchów. Zauważyłem jednak, że kilka elementów sprawiało mi kłopot - nie do końca potrafiłem zrozumieć zarządzanie zasobami, a mimo podpowiedzi w formie pop-upów nie do końca rozumiałem, co zjada mi złoto. Nie nadążałem też z zapewnianiem zadowolenia mieszkańcom, mimo porad, jak je poprawić.
Civilization 6 - co się zmieniło?
Patrząc na zmiany w stosunku do poprzednich gier serii, na pierwszy rzut oka wysuwa się oprawa graficzna. Jest bardziej kolorowa, umowna, mniej tutaj realizmu - ale jest czytelniej. Nie chodzi mi tutaj zresztą o jakość, a o styl. Budynki i jednostki są pieczołowicie narysowane, a mgła zakrywająca dalekie obszary przypomina obraz. Nie znajdą tutaj jednak dla siebie zbyt wiele miłośnicy fotorealistycznej grafiki.
Twórcy z pewnością się nad grą sporo napracowali, ale nie zdziwiłbym się, gdyby podobnie wyglądała jakaś gra strategiczna uruchomiona na tablecie. Tytuł może i jest śliczny, ale mimo wszystko nie wygląda jak gra AAA zaplanowana na 2016 rok, tylko bliżej jej - powtarzam, stylistycznie! - do gier mobilnych. Niemniej jednak mnogość funkcji i interfejs skrojony pod mysz raczej dyskwalifikuje edycję mobilną.
Cała gra opiera się na umowności - rycerze stworzeni w średniowieczu mogą biegać po mapie przez setki lat, a budowniczy zużywają się po trzech użyciach.
Zużywanie się budowniczych w Civilization 6 to zresztą jeden z nowych elementów mechaniki. Innym jest możliwość budowania dzielnic - handlowych, naukowych, przemysłowych i militarnych - które po umieszczeniu w odpowiedniej lokalizacji dają graczom spore bonusy. Pojawiły się też postaci historyczne, które można pozyskać za określone działania lub wykupić - a filozof po doprowadzeniu na uniwersytet da spore bonusy.
Poczyniono też zmiany w zarządzaniu jednostkami bojowymi, które od teraz można je łączyć w oddziały z np. jednostką oblężniczą, dzięki czemu będą zajmować nie dwa, a jedno pole. Przyznam jednak, że grałem dość zachowawczo i nie atakowałem sąsiadów mając nadzieję na pokojową wygraną - co ze względu na limit 150 tur w demo okazało się kiepskim pomysłem. Wygląda na to, że w tak krótkim czasie, wojna byłaby… lepszym wyjściem.
Wojna nie zawsze jest taka sama.
Gracze w Civilization 6 wybierają frakcję i przywódcę, co daje naturalnie rozliczne bonusy. Pozostałe imperia sterowane przez algorytmy mają zaprogramowane cele, które potem starają się realizować. Gracz w Civilization 6 może zawierać sojusze z innymi przywódcami - a czasem takowi sami przychodzą do nas z propozycją. Dobrym źródłem wiecznie brakującego złota jest handel z innymi imperiami, tylko trzeba pamiętać o bezpieczeństwie na szlaku. Dużą rolę odgrywa też religia i polityka, a system został nieco usprawniony i rozbudowany.
Można wybrać panteon bóstw dla swojej ludności, a system kart dających bonusy - w różnych konfiguracjach zależnych od ustroju, na który się zdecydowaliśmy - działa bardzo sprawnie i pozwala zmieniać w locie strategię. Co jakiś czas gra pozwala go zmienić płynnie wraz z rozwojem imperium, a za dodatkowe zmiany trzeba oczywiście płacić. Niektóre rodzaje rządów dają więcej slotów na karty ofensywnie zwiększające statystyki, inne pozwalają włączyć więcej bonusów pomagających w rozwoju produkcji, a smaczku dodają tzw. dzikie karty.
Drzewko rozwoju doczekało się przyjemnego usprawnienia.
W Civilization 6 dodano system wyzwań znany z wielu współczesnych produkcji. Przed graczami stawiane są dodatkowe zadania i jest premiowane jest ich wykonanie. Za np. pokonanie okolicznych barbarzyńców można skrócić o połowę liczony w turach czas na odblokowanie kolejnego ulepszenia. Z kolei założenie portu nad zbiornikiem wodnym ułatwi zdobywanie ulepszeń związanych z żeglugą.
Aby utrzymać chociaż namiastkę realizmu, by gracze nie wykonywali bezsensownych ze strategicznego punktu widzenia ruchów tylko po to, by zdobyć achievementy, te zadania połączone są z drzewkiem rozwoju nauki. Wykonanie zadania daje realne korzyści, a maksymalne wykorzystanie bonusów wymaga opracowania strategii. To bardzo fajny pomysł, który pozwoli przyspieszyć rozwój cywilizacji.
Podsumowując te pierwsze wrażenia - gra jest naprawdę wciągająca. Nie na tyle, bym teraz przed premierą zaczął nadrabiać wszystkie poprzednie Cywilizacje, które nigdy mnie na dobre nie wciągnęły, ale na tyle, żeby przynajmniej zastanowić się nad wyjściem ze strefy komfortu 21 października i daniem szansy nowej produkcji.