REKLAMA

Spotify stawia wszystko na jedną kartę. Podpisuje cyrograf i zgarnia MILIARD dolarów

30 milionów płacących subskrybentów. Niekwestionowana pozycja lidera rynku streamingowego. Mogłoby się wydawać, że Szwedzi ze Spotify mogą spać spokojnie i nie zagrozi im nawet majaczące w oddali widmo gwałtownego wzrostu Apple Music. A jednak Spotify woli się upewnić, że pozostanie na tym pierwszym miejscu i przyjmuje w tym celu dość ryzykowną strategię.

Spotify podpisał cyrograf wart MILIARD dolarów
REKLAMA
REKLAMA

Jak donosi The Wall Street Journal, Spotify pozyskał właśnie miliard dolarów finansowania w formie zamiennego instrumentu dłużnego. Miliard. Dolarów. Zaufane źródła podają, iż finansowanie pozyskano od inwestorów bez większych problemów, a w połączeniu z posiadanymi uprzednio 570 milionami dolarów, firma dysponuje teraz całkiem pokaźnym zapasem finansów. Jest tylko jedno ALE.

Spotify podpisał finansowy cyrograf. Dosłownie.

Zaciągnięcie miliardowego długu od TPG, Dragoneera i klientów Goldman Sachs to ryzykowna strategia. Owszem, zamienny instrument dłużny zamiast sprzedaży udziałów ograniczy ryzyko strat w przypadku, gdy rzeczywista wartość firmy okaże się niższa, niż zakładane w ubiegłym roku 8,5 mld. dol. Niesie ze sobą jednak ryzyko pokaźnych strat, jeśli Spotify w szybkim tempie nie osiągnie planowanych wzrostów.

Jeśli się nie uda, inwestorzy zyskają 20% zniżkę w przypadku wypuszczenia pierwszej oferty publicznej przez Spotify. Co więcej, jeśli firma nie wypuści pierwszej oferty publicznej w przeciągu najbliższego roku, ten procent będzie wzrastał, zwiększając się sukcesywnie o kolejne 2,5% co pół roku. Do tego inwestorzy mogą sprzedać akcje już 90 dni po ich wypuszczeniu, co również może się negatywnie odbić na kondycji finansowej firmy.

To jednak czarny scenariusz, o którym w Spotify nikt nawet nie myśli. Z jednej strony, jeśli Spotify się powiedzie, to ów „cyrograf” może przynieść znaczne korzyści (jeśli Spotify podniesie swoją wartość przed wypuszczeniem pierwszej oferty publicznej). Z drugiej, pozyskanie miliarda dolarów daje firmie możliwości, by - jak mówią przedstawiciele Spotify - inwestować dalej w rozwój i marketing.

Czyli na przykład wybrać się na zakupy. I kupić… no właśnie? Co Spotify może zrobić z miliardem dolarów?

Gigant wchłonie mniejszych graczy?

Eksperci przewidują, że w pierwszej kolejności Spotify będzie chciał jeszcze bardziej zdystansować swoich dwóch największych rywali - Apple Music i Google Play Music All Access (wraz z YouTube Music). A jak ma to zrobić? Poprzez wchłonięcie mniejszych graczy, którzy już ledwo dychają na rynku. Bardzo popularna za oceanem Pandora jest jednym z pierwszych kandydatów, drugim zaś jest… SoundCloud, który właśnie odpalił własny serwis streamingowy, SoundCloud Go.

Niewątpliwie takie przejęcia są możliwe. Sam spodziewam się też, że w niedługim czasie Spotify rozszerzy swoją ofertę audiobooków (które już są dostępne, ale dopiero od niedawna tak naprawdę widoczne w serwisie) a także podcastów, które stanowią bardzo dużą część rynku, a których w Spotify jest jak na lekarstwo.

Nie sądzę jednak, żeby to tutaj Spotify planował największy rozwój, a na pewno nie za pożyczone pieniądze. Ostatecznie już ostatnio Szwedzi udowodnili, że ich tempo muzycznego wzrostu jest imponujące bez dodatkowego finansowania.

Czas na wideo!

W Polsce cały czas zapominamy, że do stawki największych usług streamingowych dołączył ostatnio jeszcze jeden gracz - YouTube RED, który (w krajach, gdzie jest dostępny) wchłonął od razu użytkowników GPM All Access, oferując nie tylko nielimitowany dostęp do muzyki, ale też dodatkowe bonusy wideo. Google nie chwali się konkretnymi liczbami jeśli chodzi o subskrybentów obydwu usług, ale można się domyślać, że skoro mówimy o największym graczu na rynku wideo i aplikacji streamingowej preinstalowanej na ponad miliardzie urządzeń z Androidem, to liczba użytkowników może okazać się ogromna.

Kolektywnie to Google w tej chwili oferuje najwięcej. Apple Music również rośnie w zastraszającym tempie i chociaż dzisiejsze 11 mln. subskrybentów to niewiele w porównaniu z 30 mln. płacących subskrybentów Spotify, to jutro sytuacja może się odwrócić.

I stawiam, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Spotify właśnie w tę stronę będzie chciał zwiększać swój zasięg - przez wideo. Obecna oferta wideo w Spotify jest… cóż, uboga. Bardzo delikatnie rzecz ujmując.

Największą szansą dla Spotify, by zwiększyć tempo wzrostu i na dobre zdystansować konkurentów, to właśnie naprawienie i rozszerzenie oferty wideo - czyli zaoferowanie klientom znacznie więcej, niż mogą to zrobić rywale. A do tego otwiera się też dla nich świat zupełnie nowych możliwości reklamowych, co może w perspektywie zainteresować reklamodawców, a może - kto wie - umożliwić oferowanie kilku dodatkowych pakietów subskrypcyjnych, z lub bez wideo.

Czy to się może udać? Jak najbardziej. Spotify ma obecnie potężną bazę płacących subskrybentów i blisko dwa razy więcej użytkowników, którzy korzystają z darmowej wersji. Oferując im dodatkowo jakościowe treści wideo, może dokonać tego, co udało się Facebookowi - przywiązać klienta do siebie na tyle, aby ten nie czuł potrzeby opuszczania ich serwisu.

Tak jak Facebook robi wszystko, żeby zamknąć użytkowników w swojej złotej klatce, do której również wprowadza coraz więcej treści wideo, tak Spotfiy ma dostatecznie pokaźną bazę użytkowników, żeby i na nich sprawdzić taki „trick” i sprawić, by nie musieli szukać ani muzyki, ani wideo nigdzie indziej.

To na razie tylko moje spekulacje, nie ulega jednak wątpliwości, że im bardziej konkurencja depcze po piętach Spotify, tym bardziej serwis od niej odskakuje, wyprzedzając ją de facto o kilka długości. Jednego możemy za to być pewni. Nie tylko streaming wygrał z innymi formami konsumowania muzyki - widać też bardzo wyraźnie, że niedługo na polu walki zostanie tylko trzech zawodników, z którymi trzeba będzie się liczyć.

Ale jeśli w tej trójcy to Spotify chce dzierżyć tytuł hegemona, to ten pozyskany miliard dolarów musi trafić na naprawdę żyzną glebę. A czy będzie to wideo, rozszerzenie oferty muzycznej, jedno i drugie, czy może coś zupełnie innego - czas pokaże.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA