Intel zmienia plany. Od teraz będziemy wymieniać komputery co 6 lat
Już od jakiegoś czasu mówiło się, że obecna forma prawa Moore’a może przestać obowiązywać. O prawdziwości tego twierdzenia przekonaliśmy się w lipcu, jednak dopiero teraz Intel przyznał to oficjalnie. Firma zerwała z dwustopniowym harmonogramem Tick-Tock i przeszła na nowy, trzystopniowy harmonogram PAO.
Na początku drugiej połowy poprzedniego roku Intel ogłosił, że ma problemy z produkcją procesorów wykonanych w 10-nanometrowym procesie technologicznym. Z tego powodu zdecydował się opóźnić premierę tych układów i wypuścić trzecią generację procesorów wyprodukowanych w procesie 14 nm. Chipy te pojawią się w tym roku i będą nosić nazwę roboczą "Kaby Lake". Mimo to Intel nie chciał oficjalnie przyznać, że problemy te oznaczają koniec prawa Moore’a.
Od przedstawicieli firmy mogliśmy wówczas usłyszeć, że to tylko chwilowe problemy, a kolejne generacje będą tworzone według wcześniej zaplanowanego porządku. Prawie wszyscy uważali te wyjaśnienia za próbę mydlenia oczu akcjonariuszy i przeciwdziałanie negatywnemu rozgłosowi, który może mieć duży wpływ na akcje firmy. Opracowywanie kolejnych procesów technologicznych jest bowiem coraz trudniejsze i można spodziewać się raczej eskalacji problemów, niż ich zahamowania.
Sceptyczne podejście dziennikarzy i analityków do zapewnień Intela było słuszne.
Firma potwierdziła bowiem, że porzuca dotychczasowy cykl produkcji procesorów o nazwie Tick-Tock. “Tick” i “Tock” oznaczały kolejne, wychodzące co roku generacje procesorów. “Tick” określał serię procesorów cechującą się wdrożeniem nowego procesu technologicznego, zaś “Tock” nowej architektury. Po zakończeniu jednego cyklu natychmiast rozpoczynano drugi.
Teraz strategia Tick-Tock zostanie zastąpiona rozkładem PAO, który składa się z trzech kroków. Rozwinięcie tej nazwy brzmi Process-Architecture-Optimization i jasno pokazuje, jak będą wyglądać poszczególne kroki tego harmonogramu. Pierwsze dwa kroki PAO nadal będą oznaczać wdrożenie nowego procesu technologicznego i architektury. Zagadkowy jest ostatni krok zwany “optymalizacją”. Jak na razie Intel nie sprecyzował, na czym ma on polegać.
Może to oznaczać, że trzecia seria procesorów wykonana w tym samym procesie technologicznym będzie wyłącznie zapychaczem pozbawionym większych nowości. Najważniejsze zmiany nadal będą pojawiać się w dwóch pierwszych krokach cyklu. To wtedy będą następować zmiany wpływające na nowoczesność, obniżenie poboru energii oraz wydajność procesorów i zawierających je komputerów.
Trzecia generacja procesorów będzie tylko dodatkiem, którego zadaniem będzie zajęcie wytworzonej luki. Zmiany w harmonogramie Intela są złe dla rynku pecetów, ale dobre dla konsumentów. Oznaczają one, że rozwój procesorów zwolni, a konsumenci będą musieli rzadziej wymieniać komputery. To z kolei przełoży się na gorsze wyniki finansowe rynku pecetów.
Wychodzę z założenia, że procesor warto zmieniać co dwie architektury.
Do tej pory oznaczało to konieczność wymiany komputera co 4 lata. Jeżeli nadal trzymałbym się tego podejścia, powinienem zmieniać procesor lub peceta co sześć lat. Jest to bardzo długi okres, więc klienci coraz częściej będą wymieniać komputer z powodu jego fizycznego zużycia niż jakichkolwiek problemów z wydajnością.
Dlatego jeżeli zamierzacie niebawem kupić laptopa, który będzie służył do codziennych zadań, poważnie zastanówcie się nad kupnem lepiej wykonanej maszyny i wykupieniem dodatkowej gwarancji. Może tym razem warto zapłacić więcej i zaopatrzyć się w komputer, który faktycznie wytrzyma ponad pół dekady. Sam za rok lub dwa poważnie rozważę, czy z tego powodu nie warto zainwestować w ThinkPada, MacBooka lub inny porządny komputer z linii biznesowej.