REKLAMA

Obsługa europejskich "oczu w kosmosie" to nie lada wyzwanie. Petabajty danych mają nowy dom

Projekt Copernicus to - nazwane na cześć polskiego astronoma - przedsięwzięcie mające na celu stworzenie sieci satelitów monitorujących naszą planetę. Projekt, dawniej zwany GMES (Global Monitoring for Environment and Security), jest wspólnym programem Komisji Europejskiej oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Obsługa europejskich „oczu w kosmosie” to nie lada wyzwanie. Petabajty danych mają nowy dom
REKLAMA
REKLAMA

Zadaniem Copernicusa jest dostarczanie dokładnych, zmieniających się w czasie danych na temat naszej planety. Zbierane dane to nie tylko fotografie powierzchni Ziemi, ale i informacje o temperaturze, koncentracji gazów cieplarnianych, zasoleniu wód oceanicznych, i wielu innych czynników.

Copernicus to projekt złożony zarówno z satelitów i obserwatoriów naziemnych jak i centrów koordynujących. Jest to prawdopobodnie największe przedsięwzięcie w jakim bierze udział Europejska Agencja Kosmiczna.

Jednym z komponentów systemu są satelity Sentinel 2A (już znajdujący się na orbicie), oraz Sentinel 2B (będzie umieszczony na orbicie w przyszłym roku). Ich zadaniem jest ciągłe i systematyczne fotografowanie powierzchni Ziemi. Pojedynczy Sentinel jest w stanie uzyskać dokładny (z dokładnością do 10 metrów) obraz całej Ziemi w ciągu 10 dni. Gdy na orbicie znajdować się będą dwa Sentinele, czas ten skróci się do pięciu dni.

Lods Poland

Wydawało by się, że w przypadku danych, jakie mogą być użyte do badań, od przybytku głowa nie boli, i im więcej tym lepiej. Jednak ogromne ilości danych, jakie generują Sentinele, wymagają odpowiedniego przetwarzania i przechowywania. Należy również pamiętać, że oprócz Sentineli, których docelowo będzie sześć, danych programowi Copernicus dostarcza wiele innych satelitów. A tylko te dwa satelity od przyszłego roku będą dostarczać nawet dwa petabajty rocznie. Co zrobić z taką ilością danych? (Petabajt to tysiąc terabajtów.)

Aby odpowiednio nimi zarządzać i umożliwić naukowcom ich analizowanie, ESA zdecydowała się znaleźć specjalistyczną firmę.

Kontrakt na przechowywanie i przetwarzanie danych z kosmosu otrzymała w 2013 roku hiszpańska firma Indra. Firma w celu obsłużenia zapotrzebowania na moc obliczeniową i możliwość składowania danych założyła w San Fernando de Henares (w pobliżu Madrytu) specjalne centrum przetwarzania o powierzchni 5000 mkw.

Stworzone przez Indrę centrum odpowiada założeniom tzw. Tier-3 Data Center czyli centrum przetwarzania danych poziomu 3. Co oznacza to określenie? Centrum danych poziomu 3 musi się charakteryzować nie tylko redundancją poszczególnych komponentów, zapewniającą działanie przez 99,982% czasu, ale i nadmiarowym awaryjnym zasilaniem - tak aby nie przerywać pracy nie tylko, gdy wysiądzie zasilanie, ale i gdy wysiądzie zasilanie *awaryjne*.

French_Riviera

Obrazowanie satelitarne dociera do centrum dwiema liniami o przepustowości 10 GB na sekundę. Oprócz centrum obliczeniowego Indra zaprojektowała specjalnie przeznaczone archiwum długoterminowe (Long Term Archive).

REKLAMA

Obrazy satelitarne używane są w monitorowaniu zmian w środowisku naturalnym, upraw rolnych oraz do tworzenia dokładnych map już od lat 80. Jednak dopiero od niedawna ilość danych otrzymywanych w ten sposób jest tak duża, że ich przetwarzanie i długoterminowe przechowywanie staje się odrębnym zagadnieniem.

* Fotografie zostały udostępnione przez Europejską Agencję Kosmiczną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA