Wyświetlacze E-Ink to przyszłość. Te przykłady to dopiero początek
Wyświetlacze „papierowe” jak zwykło się potocznie nazywać ekrany E-Ink swoje najbardziej powszechne zastosowanie jeśli chodzi o elektronikę użytkową znajdują w czytnikach e-booków, gdyż ze względu na swoje właściwości - głównie niską częstotliwość odświeżania - niewiele jest innych miejsc, gdzie można by było taki ekran włożyć. A może jednak?
Ekrany E-Ink widzieliśmy już w dedykowanych do czytania obudowach smartfonów, w smartfonach w formie dodatkowego wyświetlacza (Yota Phone), w smart-opaskach (Smart Band od Sony), a nawet - w przypadku Australii - w znakach drogowych. To ostatnie zastosowanie i jego dotychczasowa skuteczność wyraźnie pokazała nie tylko gdzie leży przyszłość ekranów E-Ink, ale raczej pokazuje, że to właśnie E-Ink jest przyszłością wyświetlania w przestrzeni publicznej. Ale nie tylko.
Podczas targów handlowych japoński oddział firmy E-Ink zaprezentował, w jakich urządzeniach i jakich miejscach ta technologia może znaleźć zastosowanie, i trzeba przyznać, że to robi wrażenie.
Na filmiku można zobaczyć kilka rodzajów wyświetlaczy. Pierwszy z nich to e-papierowe wizytówki/zawieszki, na które z pomocą NFC przesyła się dowolny obraz, który następnie będzie wyświetlany na stałe - do momentu, aż nie zostanie wymieniony na inny. Taką wizytówkę można dowolnie zmieniać, wyświetlić na niej kod QR, a dzięki temu, że E-Ink nie potrzebuje odświeżania, taka wizytówka nie potrzebuje też stałego źródła energii.
Kolejną ciekawostką był okrągły wyświetlacz do… smartwatcha. W przeciwieństwie do Pebble’a, który „e-papierem” nazywa LCD o niskiej rozdzielczości, tutaj mamy do czynienia z prawdziwą technologią e-papieru. Oznacza to, że jeśli producenci zdecydują się wdrożyć takie wyświetlacze, smartwatche w końcu zaczną pracować na jednym ładowaniu znacznie dłużej, niż obecni rekordziści. Rozpoczęcie masowej produkcji przewidziane jest na pierwszy kwartał przyszłego roku i kto wie - może za rok o tej porze zobaczymy wysyp inteligentnych zegarków z takimi właśnie wyświetlaczami.
Moją uwagę najbardziej przykuły jednak dwa produkty - po pierwsze niewiele grubsze od kartki papieru etykiety, które można ustawić na kolor żółty/czarny/czerwony. Takie etykiety istnieją już w tej chwili i są wykorzystywane w wielu sieciach handlowych na całym świecie, miejscami także w Polsce. Są to jednak etykiety monochromatyczne. Etykieta kolorowa dodaje ekspozycji wyrazu i pozwala wyraźnie oddzielać treść. A wygoda przy zmianie cen dla pracowników sklepu jest nie do przecenienia, bo nie wymaga to od nich żadnej ingerencji - po zatwierdzeniu zmian w systemie, etykiety zmieniają wartość.
Drugą grupą produktów w zasadzie, które w materiale zamieszczonym powyżej niosą ze sobą najwięcej potencjalnych zastosowań są 31,5” i 13,3" ekrany (monochromatyczne i kolorowe), które mogą pełnić rozmaite funkcje. Zarówno w zastosowaniach domowych, jak i - przede wszystkim - w zastosowaniach publicznych. Dodatkowo projekt "Mobius", jak nazywa się ten typ wyświetlacza, jest ekranem dość giętkim, więc nie musi być on stosowany wyłącznie na płaskich powierzchniach, a może być np. owijany wokół słupa.
Ich działanie pokazano na przykładzie wyświetlania rozkładu metra, ale potencjalnych zastosowań jest o wiele, wiele więcej. Chociażby rozkłady jazdy na przystankach. W większości miast nadal pod wiatami wiszą papierowe rozkłady, w które trzeba ręcznie podmieniać za każdym razem, gdy któraś linia zmieni trasę/godziny odjazdu. Wyświetlacze E-Ink rozwiążą ten problem w identyczny sposób jak rozwiązują problem zmiany cen w sklepach. Przy czym zapotrzebowanie na energię takiego wyświetlacza jest znikome, więc można by było zastąpić nim także ekrany LCD, które coraz częściej się w polskich miastach pojawiają. Patrząc globalnie, E-Ink już teraz planuje zastąpić ekrany ciekłokrystaliczne w tak wielu urządzeniach, jak to tylko możliwe.
Liczba potencjalnych zastosowań jest ogromna, od opisanych powyżej, po chociażby zmienne tablice powiadomień w szpitalach, instytucjach, jako opisy wystaw w galeriach czy nawet (w połączeniu z panelem dotykowym) substytut tradycyjnych pulpitów nutowych, nad czym E-ink również pracuje.
Jako że tego typu panele dopiero wchodzą w fazę produkcyjną, z pewnością minie jeszcze mnóstwo czasu, zanim zostaną one gdziekolwiek wykorzystane na szeroką skalę. Nie mam jednak wątpliwości oglądając pokaz ich możliwości, że patrzę na technologię, która w niedalekiej perspektywie skutecznie może z wielu miejsc wyprzeć tradycyjne tablice, a może także - jak w przypadku Australii - zastąpić tradycyjne oznakowania drogowe.
Warto się dobrze przyjrzeć. Szczególnie jeśli ktoś, tak jak ja jeszcze do niedawna, myślał, iż postęp technologii E-Ink zatrzymał się na wyświetlaczach Carta w najnowszych czytnikach e-booków.
- Grafika główna pochodzi ze strony firmy E-Ink