Zobacz pierwsze nagranie z kamery, która radzi sobie tam, gdzie człowiek nie zobaczyłby nic
Pamiętacie kamerę Canon ME20F-SH? Choć jej nazwa nie zapada szczególnie w pamięć, to tego samego nie da się powiedzieć o jej możliwościach. Czułość ISO na poziomie 4 milionów robi swoje, co Canon właśnie udowadnia publikując nieprawdopodobny film wykonany tym sprzętem. Jeśli sądzisz, że twój aparat dobrze radzi sobie nocą, lepiej nie oglądaj poniższego filmu.
Dotychczas najlepsze warunki w słabym świetle zapewniały pełnoklatkowe reporterskie lustrzanki, a od niedawna także bezlusterkowce z pełną klatką. Gdzieś obok są także profesjonalne kamery filmowe typu RED Epic, które przyćmiewają lustrzanki nie tylko możliwościami, ale i ceną. Mówimy tu o poziomie cenowym już nawet nie samochodów, a mieszkań.
Tyle tylko, że nawet najdroższe kamery miały swoje ograniczenia. Owszem, pozwalały na nagrywanie pięknych materiałów nocą. Tym najlepszym wystarczał nawet blask świec. Na tym jednak możliwości się kończyły, jeśli zależało nam na użytecznych nagraniach, w których pierwszej roli nie gra tańczący szum.
Canon prezentując kamerę ME20F-SH zapowiedział, że wchodzi na nowy poziom. Sprzęt może pracować na czułości ISO 4.000.000 (tak, słownie: cztery MILIONY). Miało to pozwolić na nagrywanie materiałów, których dotychczas nagrać się nie dało, lub trzeba było stosować półśrodki. W filmach przyrodniczych i w zastosowaniach naukowych często wykorzystuje się kamery pracujące w świetle podczerwonym, które pozwalają na nagrania w bardzo słabym świetle, jednak generują obraz czarno-biały. Canon ME20F-SH pracuje jednak w standardowym zakresie widma światła, dzięki czemu generuje klasyczny, kolorowy obraz. I to jaki!
Tak wygląda materiał z miejsc, gdzie ludzkie oko już nie wystarcza
Canon zaprezentował nagranie z „dwóch Dróg Mlecznych”. Pierwsza przedstawia nocny kadr, w którym widać na nocnym niebie naszą galaktykę. Druga Droga Mleczna znajduje się… pod ziemią. A konkretnie w jaskini, gdzie żyją drobne świetliki, wabiące inne owady emisją bardzo słabego światła.
No właśnie – światło jest tak słabe, że człowiek w takich warunkach nie poradziłby sobie bez latarki. Co innego kamera ME20F-SH. Jakość nagrań z warunków, gdzie światła już właściwie nie ma, jest porażająca. Canon zaprezentował kadry wykonane na ISO 300.000, które są całkowicie użyteczne. Trudno dopatrzeć się jakiegokolwiek szumu. A zapas czułości mamy przecież ogromny, aż do czterech milionów ISO.
Nieco ponad 2 Megapiksele
Takie rezultaty są możliwe dzięki zastosowaniu nowej matrycy formatu 35 mm (a więc formatu „pełnej klatki”) przy jednoczesnym zastosowaniu ekstremalnie niskiej rozdzielczości. Przetwornik ma tylko 2,26 miliona pikseli, co przekłada się na niespotykanie dużą wielkość pojedynczego piksela. Możliwy jest więc zapis maksymalnie w rozdzielczości 1080p. Dzięki temu kamera Canona pozwala nagrać obiekty znajdujące się w oświetleniu poniżej 0.0005 luksa.
Canon w budowie matrycy zastosował także szereg zastrzeżonych technologii, które być może nigdy nie trafią do konkurencyjnych rozwiązań. Canon jest firmą, która sama produkuje matryce do swoich urządzeń, podczas gdy większość rynku kupuje gotowe matryce od innych producentów (głównie od Sony). Kamera oferuje mocowanie EF z Cinema Lock, które pojawiło się m.in. w kamerze Cinema EOS C500.
Najważniejszy jest fakt, że nie mówimy tu o prototypie, który może kiedyś trafi do produkcji
Canon ME20F-SH nie jest prototypem, tylko gotowym, finalnym produktem, który niebawem każdy będzie mógł kupić. Kamerę można już zamówić w preorderze, a zamówienia zaczną być realizowane w grudniu 2015 roku. Jak można się spodziewać, tanio nie jest. Korpus kamery kosztuje 20 tys. dol.
Dziś taka cena wyklucza użycie kamery w domowych zastosowaniach, ale cieszy fakt, że tak zaawansowane technologie wchodzą na rynek konsumencki. Kto wie, może za 5 lat czułości tego pokroju będą już rynkowym standardem.