REKLAMA

Youtuber zapytał widzów, czy będą płacić za YouTube'a. I wtedy się zaczęło...

Nikt nie lubi reklam. To zdecydowanie najgorszy element Internetu i każdy chciałby się go pozbyć. Problem jest tylko jeden i siedzi po tej "drugiej stronie" - to osoby i firmy, które ten Internet, czy raczej jego zawartość, tworzą. Które poświęcają czasem 5 minut, a czasem 8 godzin dziennie i więcej, żeby te treści były. Żebyśmy mogli przeczytać rzeczową analizę, albo obejrzeć śmieszny film na YT. One muszą zarabiać. Alternatywą dla irytujących reklam jest oczywiście paywall, który jednak, przynajmniej w naszym kraju, nie ma większych szans. Oto jeden z dowodów.

Youtuber zapytał widzów, czy będą płacić za YouTube’a. I wtedy się zaczęło…
REKLAMA
REKLAMA

Zawsze chciałem wierzyć (może nawet nie tyle chciałem, co bardzo próbowałem) w to, że niezależnie od tego, czy czyjaś praca daje rezultat czysto wirtualny, czy też całkowicie namacalny, ludzie szanują ją tak samo i są tak samo skłonni za nią płacić, jeśli akurat czegoś takiego potrzebują. Tak, głupie filmiki o robieniu komuś żartów czy prowokowaniu zabawnych sytuacji nie są dla mnie czymś, co szczególnie szanuję, bo nie uważam tego za nic ciekawego i godnego uwagi.

Za to jeśli taki film z jakiegoś powodu obejrzę, to znaczy, że jego autor zasłużył na swoją "wypłatę". Szanuję czyjąś pracę włożoną w dzieło (lub "dzieło"). W końcu rozrywka to też produkt. Produkt, który niezależnie od epoki będzie sprzedawał się świetnie.

Tak jak wspomniałem, nikt nie lubi reklam. Ja również nie jestem wyjątkiem. Tam, gdzie tylko się da, decyduję się na subskrypcję, która mnie od tych reklam uwolni. Nie dość, że jeśli odwiedzam już jakieś miejsce na tyle często, żeby te reklamy faktycznie zaczynały mi przeszkadzać, to twórcom jak psu buda należy się ode mnie więcej pieniędzy, to jeszcze mój Internet staje się po prostu miejscem bardziej przyjaznym. To nie są duże kwoty - tu 5 zł, tam 10 zł. Domowy budżet nie ma z tym absolutnie żadnych problemów, a zadowolone są obydwie strony - wydawca, który ma pieniądze (więcej niż z reklam, jeśli liczyć przychód od użytkownika), i ja, mając treści, które sobie cenię, bez reklamowego syfu.

Można byłoby założyć, że każdy trzeźwo myślący człowiek, mający chociaż grosz szacunku do pracy innych (tak, w Internetach też się pracuje), pomyśli tak samo. Bzdura.

Youtuber "Z Dupy" (którego twórczości, przyznaję się, nie znam i nie kusi mnie, żeby poznać), zamieścił dziś na swoim facebookowym profilu informację o tym, że od teraz twórcy także w Polsce mogą umieszczać na swoim kanale płatne treści lub w ogóle zamienić swój kanał w kanał "premium", tj. z płatnym dostępem. Zadał przy okazji pytanie, co sądzą o tym jego subskrybenci. Oczywiście jest to dość specyficzna grupa (sądząc po liczbie "XD" - w znakomitej przewadze tzw. gimbaza), ale nie zapominajmy, że to ona decyduje w dużej mierze o tym, co jest popularne w sieci i... na czym się zarabia. To pokolenie całkowicie cyfrowe, przyklejone na stałe do smartfonów, tabletów, komputerów i laptopów. Pokolenie, które powinno doskonale rozumieć, jak działa Internet, a nie traktować go jako jakiś dziwny produkt.

To w końcu będzie, za kilka lat, spora część naszego społeczeństwa.

I w momencie, kiedy zaczyna się te komentarze czytać, człowiek zastanawia się, czy nie byłoby najlepiej wypiąć z kontaktu swój router, wyjść z domu i wrzucić go pod nadjeżdżający samochód. A potem, dla pewności, spalić jego szczątki i rozsypać na jakiejś pustyni. Bo odłączyć od Internetu wszystkich tych, którzy wypowiedzieli się tylko w tym jednym, facebookowym wątku, po prostu się nie da. A wypadałoby, dla ogólnego dobra.

Wystarczy zapoznać się z kilkoma kwiatkami (autorów nie podaję, żeby nie musieli się za kilka lat wstydzić). Pisownia oczywiście oryginalna.

Czyli nawet nie do końca wiemy, na czym (i ile!) zarabia się na mechanizmach i usługach YouTube'a. To nie jest wiedza tajemna, to - dla tego pokolenia - powinna być wiedza absolutnie podstawowa.

Obecna cena chleba w sklepie: 1,5 pasji za bochen.

Tu już przechodzimy do najbardziej idiotycznego (a to i tak lekkie określenie) argumentu, które nie mam bladego pojęcia skąd się w ogóle bierze - Skoro płacę za podłączenie do Sieci, to nie powinienem płacić za nic więcej. Zaprezentuję taką logikę mojemu dostawcy prądu.

I znów fantastyczny rozstrzał z rzeczywistością. Jednym jest to, że YouTube na czymś zarabia. Ma zarabiać - jest platformą. Drugim jest autor treści. On też ma zarabiać. Różnica między TV a YT jest taka, że zapłacimy tylko tym konkretnym autorom, których twórczość lubimy. I to jest niesamowicie wielka i pozytywna różnica.

Przed realizacją prośby można panu wytłumaczyć jeszcze raz, na czym polega praca prowadząca do powstania nawet najgłupszego filmu na YT.

Ten człowiek będzie miał kiedyś prawo do głosowania.

Skoro autor (popularny) filmów (popularnych) chce na nich zarabiać, to trzeba je ukraść. Logiczne. Nie zapłacić za treści, do których chcemy mieć dostęp.

Wolność, darmowość, to samo.

Takich komentarzy jest zresztą więcej, ba, jest ich cała masa, zdecydowanie przewyższając liczebnością choć odrobinę rozsądne wpisy, bo i takie się pojawiają. Problem tylko w tym, że to naprawdę nie wymaga ani niesamowitej wiedzy, ani jakichś niesamowitych cech charakteru. To po prostu wymaga odrobiny mózgu, który na tym etapie życia powinien być już chociaż trochę wykształcony.

REKLAMA

Zresztą i tak nie będziemy mieć wyboru. Czy chcemy czy nie, takie modele subskrypcyjne będą pojawiać się coraz częściej i coraz rzadziej będzie się opłacało... z nich rezygnować. Pogódźmy się z tym, tak samo jak z tym, że wykupienie dostępu do Internetu, to dopiero początek wydatków - często wielokrotnie wyższych.

A jeśli nie chcemy się z tym pogodzić, wtedy cóż - spróbujmy w sklepie zapłacić łapkami w górę, a przypomnienie o zapłacie rachunku potraktować AdBlockiem. Powodzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA