A może tak Google Muzyka zamiast Spotify? Postanowiłem spróbować i (nie) żałuję
Dwa tygodnie temu z zaciekawieniem wypatrywaliśmy rynkowej premiery Apple Music. W tym samym czasie szykowałem się do urlopu. Pakowałem wszystkie ładowarki, kable i słuchawki, gdy nagle strzelił mi do głowy dziwny pomysł: a może by tak zamiast Spotify zabrać na urlop Google Muzykę? Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Trudno racjonalnie wytłumaczyć skąd wziął się pomysł na przetestowanie Google Muzyki. Podejrzewam jednak, że miała na to wpływ publikacja, którą przygotowałem ostatnio: Aż mi głupio, że odkryłem tak świetną aplikację Google’a dopiero teraz, która dotyczyła innej aplikacji Google, która była fabrycznie zainstalowana w moim telefonie, jednak z jakiś względów z niej do tej pory nie korzystałem. Zapewne pojawiła się w mojej głowie myśl: skoro przeoczyłem Kiosk Play, to może Muzyka Play też jest fajna.
No i spróbowałem. Skonfigurowałem Google Muzykę na smartfonie i zacząłem tworzyć nowe playlisty i dodawać muzykę do już istniejących. Na moim koncie było już trochę utworów, albumów i playlist, gdyż wcześniej sprawdzałem streaming muzyki Google’a, ale była to bardzo krótka, wręcz kilkudziesięciominutowa przygoda.
Aby tym razem na poważniej podejść do tematu zdecydowałem się na usunięcie Spotify z urządzenia. Tak na wszelki wypadek, żeby mnie nie kusiło do powrotu.
Muzyka Google Play na smartfonie - pierwsze wrażenie
Podczas urlopu korzystałem z Muzyki Play wyłącznie na urządzeniach mobilnych. Interfejs aplikacji jest bardzo ładny i całkiem ciekawie przemyślany pod względem wygody korzystania i szybkiego dostępu do najważniejszych funkcji.
Mimo nawyków ze Spotify, aplikacja Google nie skrywała przede mną żadnych tajemnic. Wszystkie potrzebne funkcje i opcje są pod ręką i użytkownika dzieli od nich minimalna liczba kliknięć, a właściwie dotknięć ekranu.
Zauważam jednak, że Muzyka Play oferuje zdecydowanie gorsze możliwość odkrywania nowej muzyki, a właśnie to najbardziej sobie cenię w streamingu. Skoro mam dostęp do wszystkich utworów, to dlaczego mam się zamykać w małym pokoju, w którym będą tylko płyty i wykonawcy, których znam?
W Spotify odkrywanie nowej muzy jest zdecydowanie łatwiejsze. Funkcja Przeglądaj pozwala na buszowanie po wielu katalogach tematycznych, sprawdzanie list przebojów, przesłuchiwanie muzyki po gatunkach i nastrojach. To świetna sprawa, której w Muzyce Play brakuje.
Google oferuje co prawda Top listy, ale bez takich podziałów regionalnych, jak oferuje Spotify.
Dodatkowo liczba gotowych playlist w Muzyce Play jest bardzo, bardzo mała. Nie wymagam, żeby tak jak Spotify, Google oferował dziesiątki milionów gotowych playlist, ale to co oferuje teraz to nieśmieszny żart. Zdecydowanie wypadałoby zatrudnić jakiś redaktorów muzycznych, którzy stworzyliby bogatą bazę. Tak na dobry początek.
Również zawartość zakładki Przeglądaj stacje woła o pomstę do nieba. Klikając w nią spodziewałem się, że ujrzę fajne radia internetowe, które będą grały muzykę nie tylko w podziale na style, ale również na poszczególne dekady i inne trendy widoczne, a w zasadzie słyszalne w muzyce. Jednak Muzyka Play w zakładce Wszystkie stacje prezentuje tylko dziesięć stacji. To strasznie mało.
W rzeczywistości stacji w Muzyce Google jest nieco więcej. Bo po wybraniu dowolnej aplikacja poleca podobne do niej i na liście tej są pozycje, których nie było przed chwilą we Wszystkich stacjach w zakładce Przeglądaj stacje. To tylko dowód na to, że Google musi jeszcze popracować nad sposobem prezentacji treści. Baza utworów jest przecież ogromna, nie brakuje nowych i starych albumów, a mimo tego użytkownicy mają problem z dotarciem do muzyki, która jest w ich guście.
Na początek Google uraczył mnie darmowym, 30-dniowym okresem próbnym, więc na razie nie musiałem jeszcze płacić. Jednak sprawdziłem, że płatności z konta Google, podpiętych kart lub środków zgromadzonych z tzw. kart podarunkowych są wygodne i czytelnie opisane. Nie ma również problemów z anulowaniem subskrypcji - funkcja ta nie jest schowana i znajduje się wręcz na samej górze listy ustawień.
Muzyka Play pozwala na słuchanie muzyki nawet na 10 urządzeniach. W odpowiednim miejscu menu znajduje się funkcja pozwalająca na skasowanie urządzeń z listy. Opcję tę docenią osoby, które często zmieniają lub testują urządzenia mobilne, gdyż nieaktywne już smartfony i tablety, nie będą zajmowały miejsca na liście urządzeń powiązanych z danym kontem Google.
W ustawieniach aplikacji znajduje się również equalizer, który pozwala na korekcję ustawień dźwięku. Użytkownik ma też kontrolę nad tym jak i kiedy przebiega buforowanie danych oraz może jednym dotknięciem ekranu wyczyścić całą pamięć podręczną. Funkcja ta przyda się, gdy telefon zacznie sygnalizować, że kończy się wolne miejsce. Również kontrola miejsca zajmowanego przez poszczególne playlisty, albumy i utwory jest łatwa i aplikacja konkretnie informuje, która pozycja ile zajmuje miejsca. Takiej funkcji nie znajdziemy w Spotify.
Jednak ustawienia jakości odtwarzanej muzyki są nieco uboższe niż w Spotify, w którym możemy wybrać inną jakość dla streamingu, a inną dla muzyki zapisywanej w pamięci urządzenia. Muzyka Play pozwala jedynie na zmianę jakości, a co za tym idzie ilości przesyłanych danych, dla muzyki przesyłanej podczas połączenia z siecią komórkową.
Muzyka Google Play na komputerze - pierwsze wrażenie
Aplikacja Muzyki Play wygląda na PC bardzo podobnie do wersji znanej ze smartfonów i tabletów. To dobrze, bo użytkownik nie musi się uczyć programu na nowo. Wszystkie funkcje zostały rozmieszone podobnie, a główna różnica jest taka, że na większym ekranie komputera mieści się więcej treści.
Na początku trochę nieufnie podchodziłem jednak do Muzyki Google na PC. A wszystko przez to, że ceniłem sobie dedykowane aplikacje Spotify i pomysł na słuchanie muzyki ze strony in internetowej trochę do mnie nie przemawiał. Dodatkowo zauważyłem, że Muzyka Play nie współpracuje z multimedialnymi przyciskami na mojej klawiaturze (Microsoft WK800). Nie mogłem pauzować, a jedynym sposobem na zatrzymanie odtwarzania było wyciszenie wszystkich dźwięków z komputera.
Na szczęście szybko znalazłem rozwiązanie. Wybawieniem okazał się mini odtwarzacz Muzyki Google, który nie tylko działa poprawnie z klawiaturą, ale również oferuje całkiem miłe doznania z użytkowania.
Mini odtwarzacz zajmuje niewiele miejsca i pozwala na przypięcie go zawsze na wierzchu. Dzięki temu mam cały czas podgląd na to co i kto gra mi w słuchawkach oraz mogę szybko polubić dany utwór.
Polubione utwory lądują do osobnej playlisty, więc warto korzystać z tej funkcji. Po pierwsze algorytm poznaje nasz gust muzyczny, a po drugie wszystkie fajne utwory lądują w jednym miejscu.
Czas na werdykt
Z Muzyką Play dopiero się poznajemy i poznawać się będziemy jeszcze przez kilkanaście dni - przynajmniej do końca darmowego okresu premium.
Obecnie jednak Spotify zdecydowanie wygrywa z Google Muzyką, głównie przez nokaut w kwestiach związanych z odkrywaniem muzyki. Nie ukrywam, że brakuje mi też spotifyowego podziału katalogu muzycznego według gatunków i nastrojów. Baza playlist w Spotify jest niewyobrażalnie wielka i Muzyka Play pod tym względem totalnie przegrywa.
Ustawienia dotyczące jakości muzyki w Spotify również są lepiej rozwiązane. Dodatkowo aplikacja Spotify może służyć jako pilot do aplikacji uruchomionej na komputerze. Muzyka Play albo tego nie potrafi, albo funkcja ta została zaimplementowana w nieintuicyjny sposób, bo nie mogłem jej znaleźć.
Aplikacje Muzyki Google Play cieszą oko i są fabrycznie preinstalowane w urządzeniach z Androidem.
To zawsze jakiś plus, ale na chwilę obecną nie wiem czy wystarczający do tego, żeby z powodzeniem przesiąść się ze Spotify na streaming Google’a.
Z jednej strony, Muzyka Google Play nie oczarowała mnie na tyle, żebym już teraz porzucił Spotify. Lubię odkrywać ciekawych artystów i słuchać dobrze skomponowanych playlist, a w Spotify jest to zdecydowanie łatwiejsze. Jednak z drugiej strony, Muzyka Google Play ma bardzo ładne aplikacje i na dobrą sprawę niewiele im brakuje do perfekcji. Wierzę, że dla wielu osób streamingowy serwis Google’a będzie wystarczającym rozwiązaniem.
Szkoda tylko, że w Polsce nie działa jeszcze jego darmowa wersja. Jedyne z czego mogą skorzystać użytkownicy mieszkający nad Wisłą, to miesięczny darmowy okres próbny.