REKLAMA

Zapowiada się na to, że bez żalu pożegnam Spotify

Jeszcze przed startem Spotify w Polsce korzystałem ze szwedzkiego streamingu muzyki. Pierwsze testy Apple Music przekonują mnie jednak do przesiadki. Wygląda na to, że Apple zrobiło serwis skrojony na moje potrzeby i jestem pewien, że nie jestem w takim odczuciu odosobniony.

Zapowiada się na to, że bez żalu pożegnam Spotify
REKLAMA
REKLAMA

Streaming z możliwością zapisania utworów offline to jak na razie najwygodniejszy sposób konsumpcji muzyki jaki wymyśliła ludzkość. Winyle, kasety, płyty CD i odtwarzacze MP3 już dawno stały się passé. Model zaproponowany przez Spotify to była prawdziwa rewolucja, która zmieniła podejście do gromadzenia i przechowywania swoich zbiorów.

Po co mam trzymać ręcznie katalogowane empetrójki na dysku?

spotify-apple-music-streaming-muzyki

Serwisy streamingowe mają w bazie dziesiątki milionów utworów, a gromadzenie ulubionych piosenek, albumów i dyskografii w formie plików MP3 to zajęcie szalenie czasochłonne. Apple w końcu zrozumiał, że budowanie biblioteki na bazie utworów kupowanych za dolara nie ma dłużej racji bytu i dało użytkownikom możliwość strumieniowania audio.

Apple Music nie jest jeszcze najlepszym serwisem streamingowym dla wszystkich i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie. Oczywistą prawdą jest też to, że usługa od Apple to kalka z innych usług tego typu, ze Spotify, Deezerem i Tidalem na czele. Nie zmienia to jednak faktu, że dla użytkowników Apple to rozwiązanie będzie po prostu przyjazne i łatwe w użyciu.

Jak się prezentuje Apple Music na gorąco?

Przez ostatnie lata byłem użytkownikiem Spotify, ale ten rewolucyjny w założeniach serwis zdążył mi się już opatrzyć. Kolejne miesiące korzystania z usługi sprawiały, że po początkowym zachwycie zacząłem dostrzegać coraz więcej wad i niedoróbek.

Informację o Apple Music powitałem z radością i od samego początku byłem pełen optymizmu. Wygląda na to, że słusznie. Apple Music wygląda na godnego następcę szwedzkiego serwisu, który zredefiniował sposób dystrybucji muzyki.

Apple Music to dla mnie świeży start

Ze względu na Spotify, po przeprowadzce do rezerwatu nigdy nie miałem potrzeby robić zakupów w iTunes. Moja biblioteka w usłudze Apple to była wczoraj istna tabula rasa. Otwierając po raz pierwszy aplikację mogłem skonfigurować Apple Music od zera i zapoznałem się z zupełnie nową aplikacją - a nie aktualizacją systemowego odtwarzacza.

Przyznam, że z początku nie umiałem się odnaleźć w aplikacji, ale uczucie zagubienia bardzo szybko minęło. Nawigacja polega na przemieszczaniu się pomiędzy pięcioma zakładkami umieszczonymi na samym dole interfejsu, których przeznaczenie jest dość oczywiste. Po jednorazowym kliknięciu w każdy przycisk w aplikacji już doskonale wiem co do czego służy.

Nowa usługa to nie tylko streaming

Apple Music 10

Pierwsze co rzuca się w oczy, to upchnięcie zakładki Moja Muzyka na sam koniec aplikacji. W pierwszej kolejności można przyjrzeć się propozycjom utworów do przesłuchania - zarówno tym specjalnie dla nas dobranym na podstawie gustu muzycznego, jak i playlistom od kuratorów treści zatrudnionych przez Apple.

Dalsza część aplikacji to Beats 1, czyli szumnie zapowiadane, internetowe, globalne radio 24/7 z prawdziwego zdarzenia - mają być tam utwory wybrane przez DJ-ów, przeplatane audycjami dotyczącymi rynku muzycznego. Czwarta zakładka to Connect, czyli taki Twitter dla artystów, gdzie możemy obserwować profile ulubionych wykonawców.

Dla mnie najważniejsza jest ta “moja” muzyka

Apple Music 12

W iTunes nie trzymałem muzyki, ale już zacząłem odbudowywać swoją bibliotekę w Apple Music. Jak na razie większość albumów których słuchałem znalazłem i liczę na to, że baza Apple Music będzie się rozrastać. Na start jest bardzo dobrze, a poza tym jeśli czegoś brakuje, to... w Apple Music nie ma żadnego problemu z uzupełnieniem braków w taki sposób, że stanowią one integralną część biblioteki.

Apple Music to interfejs pozwalający słuchać muzyki z chmury i utworów kupionych w iTunes które jeszcze nie są, a być może nigdy nie będą dostępne w streamingu. Oprócz tego można tu wrzucić pliki MP3 kupione gdzie indziej lub zgrane z płyty CD. Swoją muzykę można nawet przenieść do chmury dzięki iTunes Match - które okazało się, niestety, przynajmniej na razie nadal płatne 25 euro rocznie.

Aplikacje natywne są pod wieloma względami lepsze od aplikacji firm trzecich

Wiele osób pyta mnie teraz, czy korzystając ze Spotify warto się przesiadać na Apple Music. Na pozór nie ma to większego sensu - cena abonamentu jest podobna, baza tu i tu jest ogromna, a użytkownik Spotify ma już pewnie zbudowane setki playlist i dodane tysiące utworów do bazy.

Ja jednak to pytanie odwrócę - czy posiadacze iPhone’a mając dostęp do natywnej aplikacji Apple Music mają jeszcze powód, by dalej korzystać z zewnętrznej aplikacji? Ja tam gdzie się da, z zasady, nie zastępuję rozwiązań od producenta sprzętu i nie lubię dublować funkcji. Dotyczy to już kontaktów, kalendarzy, przypomnień, zdjęć itp.

Muzyka to kolejny element układanki

Apple Music spełnia dzisiaj wszystkie moje potrzeby - po prostu daje mi muzykę na wyciągnięcie kciuka. Dzięki korzystaniu z usługi producenta mogę też bez żadnej dodatkowej aplikacji kontrolować swój odtwarzacz z poziomu zegarka Apple Watch i puścić muzykę z chmury bezpośrednio na głośniki podpięte do domowej sieci przez AirPlay.

Nie muszę czekać, aż łaskawie dostawca streamingu przygotuje aplikacje na Apple Watcha. Spotify, z którego korzystałem do tej pory, nie zdecydowało się na aplikację do mojego zegarka i wolało zainwestować w platformę Google. Synchronizacja z iTunes działa świetnie i wiem, że w niedalekiej przyszłości będę miał dostęp do swojej biblioteki muzycznej z Apple TV.

W dodatku żadna zewnętrzna usługa nie pozwoli mi teraz na uruchamianie odtwarzacza muzycznego z wykorzystaniem Siri w smartwatchu po spytaniu tegoż asystenta głosowego np. o najlepsze hity lat 80-tych

Integracja z Siri to jedna z tych małych rzeczy, jakie docenią użytkownicy urządzeń z ekosystemu Apple. Nowa usługa streamingu integruje się z zresztą z odtwarzaczami AirPlay i będzie natywnie wspierana przez inne urządzenia tego producenta. Jak ktoś siedzi obiema nogami w rezerwacie to Apple Music się sprawdzi.

Podoba mi się też np. to, że Apple dał możliwość polubienia i udostępnienia znajomym utworu bezpośrednio z ekranu blokady w telefonie. Spotify na integrację na poziomie systemowym w iOS liczyć nie może. Usługa zresztą sprawiała mi czasem problemy, nie synchronizowała utworów w tle itp.

Bardzo zawiodło to, że razem z wersją do iOS nie pojawiła się aktualizacj iTunes dla OS X, a Apple Music był na starcie serwisem mobilnym

Sama aplikacja do iOS 8.4 jest w porządku i wymaga tylko lekkich szlifów, jak np. wyraźnego wskaźnika albumów i piosenek pobranych offline. iTunes z obsługą Apple Music pojawił się kilka godzin później i okazał się poprawnie zrobioną aplikacją - bez fajerwerków, ale też bez poważnych uchybień.

Co przy tym wszystkim jest najciekawsze to fakt, że Apple Music zdaje się nie celować w użytkowników konkurencyjnych streamingów, tylko po prostu w użytkowników sprzętów Apple. Ta grupa potencjalnych klientów jest zresztą znacznie większa, niż cała baza użytkowników którą Spotify budował latami.

apple-music-itunes

Apple Music ma potencjał stać się źródłem legalnej muzyki dla setek milionów użytkowników sklepu iTunes i posiadaczy iPhone'ów na całym świecie. Spotify zapoczątkowało rewolucję w tej materii, a Apple może ją dokończyć.

REKLAMA

Ostatnie życzenie jakie bym mógł mieć jest takie, żeby Apple dogadało się z którymś z polskich operatorów i w ramach umowy zapewniło nam nielimitowany transfer danych - ale to raczej marzenie ściętej głowy…

*Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA