REKLAMA

Właśnie zyskałem motywację, żeby biegać jeszcze więcej i jeszcze częściej

Jeszcze rok temu nie biegałem w ogóle. Właściwie to nie ruszałem się przeważnie zbyt daleko od komputera. Teraz, kiedy na dobre zacząłem swoją para-sportową karierę, kluczowe okazuje się jedno - znaleźć motywację. I chyba właśnie znalazłem taką, która na długo nie pozwoli mi schować butów biegowych do szafy.

Właśnie zyskałem motywację, żeby biegać jeszcze więcej i jeszcze częściej
REKLAMA
REKLAMA

Oczywiście jest wciąż we mnie całkowicie naturalna motywacja, ale mimo dość krótkiej przygody z bieganiem, osiągnąłem już prawie wszystko co na początku zakładałem. Ba, nawet odrobinę więcej. Schudnąć prawie 20 kg? Udało się. Do tego stopnia, że kilka dni temu przez przypadek ubrałem się w spodnie mojej o wiele szczuplejszej (do tej pory) dziewczyny i nieświadomie przechodziłem w nich cały dzień, dopiero wieczorem dowiadując się od ich właścicielki, że chyba popełniłem jednak błąd.

Biegać 30 minut bez przerwy? Teraz udaje mi się nawet przebiec bez przystanku i przez 3 godziny. Pokonać dystans półmaratonu? Nawet nie czułem się po tym zmęczony, choć z całą pewnością wynik czasowy nie był godny pozazdroszczenia.

Sporo, jak na całkowite aktywnościowe zero, jakim jeszcze do niedawna byłem. Udało mi się więc pomóc samemu sobie i kolejne biegi były już tylko kwestią przyzwyczajenia, i przyjemności. Doczasu aż znajomy na Endomondo nie przypomniał mi, że swoim wysiłkiem mogę pomóc nie tylko sobie - mogę też pomóc innym.

O co chodzi? O jedną z najciekawszych akcji w polskim Internecie - Pomoc Mierzoną Kilometrami, organizowaną przez T-Mobile po raz kolejny.

Zasada zabawy jest banalnie prosta. Biegając, chodząc, jeżdżąc na rowerze czy uprawiając inny, "wspierany" przez organizatora sport i przesyłając nasze wyniki na Endomondo (po zapisaniu się do konkursu), zbieramy kilometry, które z kolei przekształcane są na pomoc o wiele bardziej realną - pieniądze. Te z kolei trafiają po wielkim finale do podopiecznych Fundacji TVN Nie jesteś sam. W tym roku na ten cel przeznaczonych zostanie nawet milion złotych. To dużo. Bardzo dużo.

Aby jednak udało się zrealizować ten cel, w zabawie musi uczestniczyć jak najwięcej „dawców” kilometrów, a każdy powinien dać z siebie wszystko, albo przynajmniej jak najwięcej. I jest to układ idealny dla obydwu stron - z jednej strony fundacja z całą pewnością otrzyma słuszną kwotę dofinansowania (wyniki PMK są z roku na rok coraz lepsze), a z drugiej strony każdy z uczestniczących będzie miał świadomość, że nawet jeden dodatkowy kilometr jest w stanie coś zmienić.

Może i nie aż tak wiele, ale jeśli każdy doda 1 km albo 2 km do wypadu na rower, w góry czy biegu, suma dodatkowych kilometrów staje się naprawdę imponująca (w zeszłym roku uczestników było ponad pół miliona, teraz - prawie 3 miliony!). Dodatkowo dla nas np. przebiegnięcie dodatkowego kilometra, kiedy normalnie zakończylibyśmy trening, zawsze jest wielką satysfakcją. A czasem po prostu brakuje ku temu motywacji.

Poza tym to świetna okazja, żeby spróbować nakłonić do aktywności w ogóle albo samego siebie, albo naszych znajomych. W końcu czasem „robić dla siebie” się po prostu nie chce. Dla kogoś - to już zupełnie inna sprawa.

Tegoroczna PMK startuje już dziś i naprawdę nie wymaga od nas wiele. Wystarczy telefon (albo inny sprzęt z GPS, nie liczą się tylko treningi wprowadzane ręcznie), Endomondo (jeśli korzystamy z innych serwisów, a chcemy pomóc, można ustawić synchronizację np. przez tapiriik.com) i to właściwie tyle.

Jeśli więc biegamy, jeździmy, chodzimy czy robimy coś podobnego - po prostu dołączmy się do zabawy. Jeśli nie - zacznijmy.

REKLAMA

Ja już szykuję się na kolejną spokojną pętlę biegową dookoła (no, może nie dosłownie) Wrocławia i jestem pewien, że da mi o wiele więcej satysfakcji, niż ta poprzednia.

* Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA