Nie wyobrażam sobie tego, co musiałby zaproponować Apple Music, bym porzucił dla niego Spotify
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że w poniedziałek Apple zaprezentuje zupełnie nową usługę muzyczną w swojej ofercie. Apple Music ma być serwisem streamingowym, bezpośrednim konkurentem Spotify. Nie wyobrażam sobie jednak tego, by była to usługa na tyle dobra, bym porzucił dla niej Spotify.
Ogłoszenie serwisu streamingowego Apple ma być głównym punktem programu poniedziałkowej konferencji. Nie nowa wersja iOS, nawet nie nowa wersja OS X, lecz właśnie Apple Music.
To ważny moment. To Apple jest bowiem tym podmiotem, który doprowadził do wielkiej rewolucji na rynku muzycznym, skutkującej pośrednio powstaniem usług streamingu, w tym głównego dziś gracza Spotify. Odtwarzacz iPod, wraz ze sklepem iTunes zmieniły sposób, w jaki ludzie słuchają muzyki - na urządzeniach mobilnych, w formacie mp3.
W ostatnich latach Apple odpuścił jednak nieco rynek muzyczny. Związane było to zapewne z malejącą sprzedażą iPoda, który był głównym muzycznym produktem Apple, dzięki któremu firma zarabiała miliony dolarów. Apple zawsze wiązał sprzedaż usług ze swoim sprzętem hardware’owym, dzięki czemu kontrolował całość łańcucha pokarmowego biznesu. Gdy sprzedaż iPoda malała, malało też zainteresowanie Apple’a sprzedażą muzyki.
Na tym korzystali inni, w tym głównie Spotify. Szwedzki pomysł na produkt muzyczny, mimo iż wciąż nierentowny, zmienił optykę całego rynku muzycznego.
Oto bowiem w 2015 r. przychody firm fonograficznych ze sprzedaży praw do odsłuchu plików muzycznych w Sieci przewyższyły inne kanały sprzedaży muzyki - obok płyt CD także sprzedaż plików mp3, w których prym wiódł iTunes, największy na świecie sklep muzyczny.
To wymusiło na Apple’u ponowne zainteresowanie się rynkiem muzycznym. Rok temu Apple kupił Beats - podmiot, który obok znanych i modnych słuchawek rozwijał też mały serwis streamingu muzyki. To na jego bazie ma działać nowa usługa Apple Music.
Nie wyobrażam sobie jednak tego, co musiałaby oferować, abym porzucił dla niej Spotify.
Co by to bowiem miało być - ręcznie dobierane playlisty, nowy serwis społecznościowy wokół usługi streamingu oparty na poprzednim pomyśle Apple’a, Ping? A może cena? Nawet jeśli Apple wymyśli tu coś naprawdę oryginalnego, to nie widzę przeszkód, by podobny pomysł nie mieliby zaadoptować konkurenci.
Tę rewolucję muzyczną, którą Jay Z, właściciel Tidala, nazywa „prawdopodobnie ostatnim formatem muzycznym za naszego życia”, zdefiniował Spotify. Jest niezwykle trudno wejść na rynek już dojrzały (a taki jest rynek streamingu), by przejąć władanie nad nim. Spotify jest mocnym graczem, który dysponuje sporą siłą w negocjacjach z wydawcami muzyki, w tym przypadku zapewne wcale nie mniejszą niż Apple.
Przeżyłem wiele muzycznych rewolucji w swoim życiu, które skutkowały tym, w jaki sposób muzyki słuchałem. Najpierw były kasety magnetofonowe, potem płyty CD. Następnie przyszła era internetu i Napstera - nielegalnego serwisu online, który umożliwiał pobieranie całych dyskografii artystów w ciągu jednej nocy, potem pliki mp3 w moim przypadku zdominowane przez świetnie zorganizowaną bibliotekę i sklep iTunes, w końcu Spotify ze swoim streamingiem.
Nie sądzę, aby Apple Music była kolejną.
* Zdjęcie: Shutterstock