Samsung zakrzywił Kropkę i wprowadza ją do Polski - relacja Spider's Web
Telewizory Samsung SUHD są od niedawna dostępne w polskiej dystrybucji, a wczoraj miały swoją medialną premierę. Zakrzywiony ekran i technika Kwantowej Kropki windują ceny ostro do góry. Widzieliśmy jednak te telewizory w działaniu i… naprawdę jest za co płacić.
Quantum Dot to nowa metoda wyświetlania obrazu wykorzystująca półprzewodnikowe nanokryształy i przypomina nieco technikę OLED, a więc umożliwia selektywne manipulowanie światłem. Wyświetlacze Quantum Dot mają jednak jedną, zasadniczą przewagę, która bezpośrednio wpływa na producenta, a dopiero pośrednio na użytkownika końcowego. Stosowane w OLED-ach organiczne cząsteczki są podatne na degradację, wilgoć i utlenienie, przez co są trudniejsze w produkcji i droższe. Technika Quantum Dot eliminuje te wady.
Samsung nadal nie jest w stanie produkować telewizorowych wyświetlaczy OLED na masową skalę, więc zainteresowanie techniką Quantum Dot jest logiczne i słuszne. Koreański producent twierdzi zresztą, że jego telewizory SUHD są jeszcze lepsze od tych OLED-owych z uwagi na reprodukcję kolorów. Paleta barwna jest zgodna w 90 proc. z DCI a osiągana jasność ma być 2,5-krotnie wyższa od konwencjonalnych telewizorów tej firmy.
Kupując te telewizory musimy jednak liczyć się z tym, że pełnię ich możliwości doświadczymy najwcześniej za kilka miesięcy: na razie treści w usługach typu Netflix czy na płytach Blu-ray nie są zakodowane w tak bogatej palecie barwnej.
Oprócz tego, telewizory SUHD to oczywiście wszystkie najwspanialsze wspaniałości od Samsunga. Mamy tu na myśli kontrowersyjne zakrzywione ekrany czy system operacyjny Tizen w najnowszej wersji. Możemy tak wymieniać i wymieniać, ale Samsungi SUHD zapowiadane były już wielokrotnie, w tym i na naszych łamach. Dodajmy tylko, że za tę linię zapłacić trzeba będzie sporo. Najtańsza, 48-calowa wersja to wydatek rzędu 10 700 zł. Za edycję 65-calową zapłacimy… 19 tys. zł.
Chciałbym wam jednak wspomnieć o czymś innym, co ważne jest dla zakomunikowania zarówno dla was, potencjalnych klientów, jak i dla samego Samsunga.
Oślepiające barwy i strojenie pod modele wystawowe
Zazwyczaj nie opisujemy tego, jak wyglądają konferencje prasowe, bo uznajemy, że was to niezbyt interesuje. Liczy się to, jakie informacje z nich wynosimy na temat danego produktu czy usługi. Tym razem jednak zrobimy wyjątek.
Każda firma, zapraszając dziennikarzy / blogerów / innych darmozjadów stara się wywrzeć na nich (nas) jak najlepsze wrażenie. Robią to w przeróżny sposób: od rozdawania gadżetów (pendrive’y, koszulki, kubeczki), po zapraszanie nas do drogich lokalów ze świetnymi drinkami. To po to, byśmy wyszli w dobrych humorach, które - na co agencje PR i ich klienci liczą - przełożymy na podświadomą większą sympatię do produktu. Samsung na dzisiejszej konferencji poszedł o krok dalej i zastosował pewną zagrywkę, która nam się bardzo spodobała.
Otóż do Samsunga całkiem zasłużenie krąży negatywna opinia na temat strojenia wyświetlaczy w jego produktach. Koreański gigant przez lata stawiał na mocno przesycone kolory, niejednokrotnie do granic absurdu. Dzięki temu na wystawach sklepowych wyróżniały się z tłumu i były chętniej kupowane przez konsumentów. A że w efekcie czyniły te barwy nienaturalnymi, przekłamując materiał źródłowy… to było już mniej istotne. Z czasem konsumenci (a przynajmniej ci bardziej świadomi) zrozumieli ten chwyt, więc Samsung się wycofał z tego działania. Miałem okazję spędzić dłuższe chwilę (niestety, zbyt krótką na pełną recenzję) z jednym z Samsungów SUHD na długo przed dzisiejszą konferencją i potwierdzam, że reprodukcja barw (i ogólnie jakość obrazu) jest fenomenalna, a telewizory są pięknie dostrojone. Łatka jednak pozostała.
Dlatego Samsung, na potrzeby spotkania z nami, zaprosił dwóch autorytetów świata filmu. Znanego krytyka, Tomasza Raczka, który przeprowadził na naszych oczach rozmowę z zaproszonym na imprezę Pawłem Edelmanem, znanym na całym świecie operatorem filmowym, mającym na swoim koncie współpracę z Romanem Polańskim i wieloma innymi wybitnymi reżyserami. Pan Edelman otrzymał jakiś czas temu telewizor SUHD i na bazie doświadczeń z nim opowiadał o istotności reprodukcji kolorów w telewizorach i swoich wrażeniach po seansach na najnowszym koreańskim cacku.
Jak nietrudno się domyślić, nie szczędził pochwał, dodając, że po ustawieniu obrazu w trybie „film” musiał dokonać tylko nieznacznych korekt w menu ustawień, by obraz był perfekcyjny. Złośliwi zaraz stwierdzą, że Samsung „kupił Edelmana”. Cóż, zapewne ów operator nie pojawił się na sali za darmo. Jednak to zbyt znana postać ciesząca się zbyt dużym autorytetem, by ryzykować swoją wiarygodność za drobniaki od Koreańczyków. To co mówi ów jegomość należy przyjąć za fakt.
A faktem jest, że Samsung SUHD to jedne z najlepszych telewizorów na rynku. Nie wiemy, czy najlepsze - Panasonic CX852, Sony X93C oraz LG UF950 to bardzo mocna konkurencja - na dodatek zakrzywione ekrany SUHD wpływają na grubość tych urządzeń.
Jakość obrazu chwalił jednak sam Paweł Edelman, a obok opinii takiego autorytetu obojętnie przejść nie można.