Ta decyzja Google sprawi, że tanie okulary VR staną się lepsze i wreszcie będziesz chciał je kupić
Może wydawać się, że świat rzeczywistości wirtualnej kręci się dookoła rozwiązań takich jak Oculus Rift lub Project Morpheus. Nie jest to jednak prawda. Zdecydowanie najpopularniejszymi okularami wirtualnej rzeczywistości są Google Cardboard.
Firma z Mountain View długo traktowała to rozwiązanie po macoszemu. Co prawda udostępniła wszystkim zainteresowanym schemat okularów, aplikacje demonstracyjne oraz SDK, jednak… to wszystko. Było widać na pierwszy rzut oka, że Google nie spodziewał się dużej popularności Cardboarda i nie wiedział, co z nią zrobić. Teraz firma z Mountain View zamierza poważniej się wziąć za ten temat. Świadczy o tym ogłoszenie programu Works with Google Cardboard.
Przewiduje on certyfikowanie adapterów w pełni zgodnych z Google Cardboard.
Rozwiązanie to będzie opłacalne nie tylko dla ich użytkowników, ale też dla samego Google. Ci pierwsi kupując adapter będą mieć pewność, że zapewniana przez okulary wirtualnej rzeczywistości jakość obrazu będzie możliwie najlepsza. Gwarantem tego ma być aplikacja Google Cardboard.
Po zeskanowaniu QR-kodu znajdującego się na certyfikowanym adapterze dopasuje ona do niego właściwości obrazu wyświetlanego na ekranie smartfonu. Wszystko dlatego, że w kodzie QR będą zakodowane między innymi takie informacje jak ogniskowa soczewek oraz odległość między nimi. Oprócz tego każda aplikacja stworzona przy użyciu Cardboard SDK ma działać dobrze na certyfikowanych przystawkach. Zresztą przy tej okazji Google wydał nowe SDK do Cardboarda, dzięki któremu tworzone programy będą jeszcze lepsze.
Certyfikacja to nie tylko pewność, ale też pewne ograniczenia.
Wiadomo już, że żadne okulary Google Cardboard nie będą mogły mieć wbudowanej opaski umożliwiającej swobodne zamontowanie sprzętu na głowie. Wszystko z powodu zbyt słabej jakości sensorów ruchu zainstalowanych w większości smartfonów. Andrew Nartker, manager ds. Google Cardboard, wytłumaczył, że nie pozwalają one na wykonywanie szybkich ruchów głową.
A jeśli użytkownik będzie musiał trzymać okulary rękami, będzie wolniej obracał głową. Z tego samego powodu certyfikowane Google Cardboard nie będą wspierać zewnętrznych kontrolerów. Po co z nich korzystać, skoro ręce i tak będą zajęte samymi okularami?
Muszę przyznać, że Google ma tu sporo racji.
Ostatnio miałem okazję na żywo porównać okulary LG VR dla G3, bazujące właśnie na Google Cardboard, z okularami Samsung Gear VR wyposażonymi we własny akcelerometr i żyroskop. Test odbywał się w nietypowym miejscu, bo w autobusie relacji Warszawa - Kielce.
O ile nawet w skaczącym co chwilę autobusie mogłem komfortowo korzystać z rozwiązania Samsunga, to LG VR dla G3 przy każdym większym wyboju się po prostu gubił. Po porównaniu obu rozwiązań w tak ekstremalnych warunkach łatwo da się zauważyć, że rozwiązanie Samsunga jest po prostu lepsze jakościowo.
Jednak to właśnie Google Cardboard i bazujące na tym rozwiązaniu proste adaptery są najważniejsze dla popularyzacji wirtualnej rzeczywistości.
Kartonowe okulary tego typu to koszt kilku dolarów. W solidniejszej wersji plastikowej góra kilkunastu. Na taki sprzęt stać absolutnie każdego, dzięki czemu wiele osób może sprawdzić, o co chodzi z tą wirtualną rzeczywistością, przekonać się do niej, a następnie zainwestować w lepsze, pełnoprawne gogle. Dzięki temu wirtualna rzeczywistość zawita do każdego domu.
Jestem pewien, że już niedługo tak się stanie. Najpierw producenci, tak jak LG, zaczną dołączać proste okulary do smartfonów, potem sami zechcemy zainwestować w Project Morpheus, Oculus Rift czy HTC Revive, a ostatecznie nie będziemy mogli sobie wyobrazić życia bez okularów wirtualnej rzeczywistości, tak jak od kilku lat nie możemy sobie wyobrazić życia bez smartfonu.
*Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.