To bez sensu, ale nie mogę się powstrzymać przed porównywaniem nowego Chromebooka Pixel do nowego MacBooka
Google wprowadził do sprzedaży nowego Chromebook Pixela. Najdroższy Chromebook w nowej generacji nieco potaniał, ulepszono jego baterię, dodano już słynny po premierze MacBooka port USB-C i poniekąd w końcu odpowiedziano dla kogo jest ten nie-do-końca-laptop.
Ponieważ nowy Pixel w najtańszej wersji - z procesorem i5 (2.2 GHz Broadwell-U), 8 GB RAM-u, 32 GB SSD, Intel HD Graphics 5500, ekranem o rozdzielczości 2560 x 1700 pikseli i przekątnej 12,85 cala, ważący 1,5 kg i potrafiący działać na baterii do 12 godzin - kosztuje 999 dolarów a w szybszej wersji (i7, dwa razy więcej RAM-u i pojemności dysku) 1299 dolarów, trudno uniknąć porównań do nowego MacBooka. MacBook w najniższej konfiguracji kosztuje 1299 dol. Owszem, MacBook jest o 0,6 kg lżejszy, o wiele cieńszy i ma nieco mniejszy ekran. Jednak porównanie, ze względu na świeżość, ma nieco sensu. Tylko nieco, bo…
Chromebook Pixel to komputer produkowany w małych ilościach dla zapalonych fanów Chromebooków i hardkorowych deweloperów.
Mało kto wyda tysiąc dolarów na komputer z Chrome OS. Tyle, że ja sama jestem anomalią i wybierając komputer od Macbooka wolałabym Pixela. Już tłumaczę, dlaczego.
Macbook zapowiada się świetnie. Mówię poważnie - ja, niezbyt przepadająca za produktami Apple’a, szanuję linię zwłaszcza Airów i uważam, że nikt nie oferuje takiego stosunku jakości do ceny. Wydajnością MacBook pewnie nie dorówna Pixelowi (o ironio), ale jest lekkim, wygodnym, ślicznym prawdziwie przenośnym komputerem. Tyle i aż tyle.
Jednak Pixel prócz jednego portu w standardzie USB- Type C, który pozwala na ładowanie komputera, podłączanie peryferiów i ekranów za pomocą przejściówek. Z tym, że Pixel ma po jednym porcie USB-C po obu stronach komputera, więc ładowanie i jednoczesne podłączenie ekranu będzie wymagało zwykłej przejściówki, a nie “magicznego rozdzielnika” wielkości portfela. Oprócz tego, ze względu na mniej mobilny rozmiar Pixela i dosyć sporą grubość, Chromebook ma też “zwykłe”, porty USB-A. Podłączenie głupiego pendrive’a przynajmniej na razie nie będzie wymagało więc dodatkowych akcesoriów.
Pixel ma jedną, za to ogromną zaletę (w oczach niektórych pewnie wadę) w stosunku do przeważającej więszości laptopów. Chodzi o ekran w proporcjach 3:2. Tyle i aż tyle.
MacBook ma ekran 16:10, wiele innych komputerów 16:10 albo inne, też mocno “rozciągnięte” w poziomie proporcje. Ekran 3:2 może wydawać się żywcem wyjęty sprzed dekady, jednak jego funkcjonalność przy przeglądaniu internetu, czytaniu, pisaniu czy codziennej pracy - oprócz oglądania filmów - jest po prostu lepsza. Przecież większość treści przewijamy z góry na dół, więc wyższy ekran daje po prostu większy komfort. Dla mnie osobiście to “killer ficzer”.
Bateria w Chromebooku jest nieziemska 10-12 godzin pracy, 15 minut ładowania dające 2 godziny pracy komputera, 1,5 godziny ładowania do pełna - świetne wyniki. System to wciąż Chrome OS, który ma swoje wady i zalety, ale którego przydatność należy ocenić samemu.
Dla kogo przeznaczony jest nowy Pixel? Nawet Google nie ma wątpliwości, tu słowami Renee Niemi:
Tymczasem Macbook to sprzęt dla każdego. Po prostu.
Jednak to nieco ironiczne, że Chromebook, sprzęt z przeglądarką internetową z dodatkowymi funkcjami, choć większy, cięższy i mniej mobilny, miejscami jest lepszy (podzespoły, bateria, gęstość pikseli) niż nowy MacBook, a cenowo niewiele tańszy. Świat stanął na głowie.