REKLAMA

Cenzura w App Store - ci producenci gier boleśnie doświadczyli jej na własnej skórze

Wydawanie gier na popularnych platformach cyfrowej dystrybucji zawsze wiązało twórców pewnymi obostrzeniami. Steam, PlayStation Network, Google Play czy Nintendo eShop – każde środowisko posiada swój regulamin i zasady, które narzuca na producentów. Nie inaczej jest z iTunes App Store, powszechnie uważanym za najbardziej rygorystyczną mobilną platformę z wszystkich dedykowanych smartfonom i tabletom.

15.01.2015 08.02
Cenzura w App Store – ci producenci gier boleśnie doświadczyli jej na własnej skórze
REKLAMA

Sklep Windows Phone, Google Play, iTunes App Store – każda wiodąca platforma posiada jasno określone zasady, którym musi sprostać deweloper, aby jego aplikacja trafiła do cyfrowej dystrybucji. Poza zbiorem reguł osoby zarządzające platformami realizują również odgórnie przyjętą politykę giganta.

REKLAMA
App-store-apple-podwyżki-cen-aplikacji

Dla przykładu, Google zachęca producentów do tworzenia aplikacji darmowych, które zarabiają na reklamach i mikro-transakcjach. Mountain View jest bardzo liberalne, jeżeli chodzi o selekcję i weryfikację zawartości aplikacji. Stąd w Google Play pojawiają się takie perełki jak antywirus, który nie robi kompletnie niczego czy gra zręcznościowa polegająca na strzelaniu do napastliwych homoseksualistów.

Na podstawie wywiadów z wieloma producentami mobilnych aplikacji można sądzić, że publikowanie własnych programów i gier w iTunes App Store jest bardziej rygorystyczne.

Pracownicy trzymający pieczę nad zasobami iTunes App Store weryfikują aplikacje nim te będą ogólnodostępne. Tak zwani „gatekeperzy” bardzo często ingerują w zawartość samej produkcji jeszcze zanim ta doczeka się własnej premiery. Taka polityka to nic nowego w cyfrowej dystrybucji. Dokładnie w ten sam sposób postępuje Sony, Nintendo i Microsoft – podmioty zarządzające stacjonarnymi platformami Xbox, PlayStation oraz Wii.

Przejdźmy jednak do konkretów. O prewencyjnej cenzurze iTunes App Store przekonało się wielu producentów mobilnych aplikacji, z kolei poniżej postanowiłem przytoczyć najciekawsze z przypadków:

NIE dla geopolityki oraz konfliktów religijnych

iTunes App Store ma być miejscem, w którym każde wyznanie jest szanowane, natomiast konflikty na tle etnicznym, narodowościowym i religijnym nie istnieją. Właśnie dlatego Tomas Rawlings w styczniu 2013 roku spotkał się z odmową udostępnienia jego gry Endgame: Syria w App Store. Apple powołało się na regulamin, w którym nie akceptuje treści „atakujących konkretną rasę, kulturę czy formę władzy”. Dla porównania, gatekeeperzy Google Play nie mieli żadnej trudności w opublikowaniu gry.

endgame syria

Endgame: Syria opisuje konflikt na Bliskim Wschodzie, w którym biorą udział syryjskie siły rządowe oraz rebelianci. Ci sami, spośród których dzisiaj pochodzi wielu bojowników ISIS. Program ostatecznie znalazł się w iTunes App Store, po wyeliminowaniu wszystkich nazw i symboli odnoszących się do prawdziwego świata, państwowości, narodowości czy wyznania. Aplikacja w oryginalnej formie istnieje w katalogach Google Play oraz jest dostępna z poziomu przeglądarki.

NIE dla ludzkiego wyzysku

Simon Parkin na własnej skórze przekonał się, że iTunes App Store to nie miejsce dla własnych manifestacji na temat prawa i godności człowieka, niezależnie od dobrych intencji. W marcu 2013 roku aplikacja Sweatshop została zablokowana, ze względu na kontrowersyjne treści w niej zawarte. Treści, które miały być odzwierciedleniem rzeczywistości oraz unaocznieniem wyzysku ludzi, zwłaszcza dzieci.

sweatshop

„Sweatshop” to specyficzne dla języka angielskiego określenie na zakład pracy wyzyskujący siłę roboczą. Sweatshopami są więc wszystkie te miejsca, w których pojawia się zarzut o eksploatację ludzi, w tym dzieci, podczas produkcji dóbr, które najczęściej trafiają na zachodnie rynki. Ironiczne, prawda? W końcu to w fabryki Foxconn w których powstaje iPhone musiały zmierzyć się z dokładnie takimi samymi zarzutami. Temat jest dla Apple niczym zgniłe jajo, natomiast aplikacja bezpowrotnie i permanentnie zniknęła z App Store.

NIE dla masturbacji i walki ze wstydem

HappyPlayTime bez dwóch zdań było aplikacją jedyną w swoim rodzaju. Celem „gry” jest zachęcenie kobiet do masturbacji oraz nauczenie ich, że ta służy przyjemności i jest czymś powszechnym, naturalnym. Nie trzeba mieć przesadnie wybujałej fantazji aby domyślić się, że w niektórych środowiskach sam pomysł na program może budzić kontrowersje, sprzeciw i frustracje. Producentka Tina Gong dostała lakonicznego maila od Apple, z którego wynikało, że problemem jest treść, z którą firma nie chce być utożsamiana.

happy

Trudno dziwić się gigantowi, kiedy bohaterem interaktywnego programu jest uśmiechnięta, wyposażona w twarz, ręce i nogi wagina wraz z łechtaczką. Niezależnie od „ciepłej”, miłej dla oka otoczki nie dziwię się gatekeeperom App Store. Obecność chodzącej waginy, którą musi pocierać gracz, aby przejść do następnego poziomu może nosić ze sobą szczytne idee, lecz nie jest czymś pożądanym na żadnej platformie. Aplikacja nie znalazła się również w Google Play.

NIE dla nagości, ale tylko do czasu

Największe kontrowersje związane z cenzorskim szkiełkiem Apple wzbudziło kapitalne Papers, Please. Rewelacyjna gra niezależna zadebiutowała na komputerach osobistych, wzbudzając zachwyt krytyków. Następna miała być konwersja na iPada. Niestety, nie było to takie proste. Wszystko za sprawą rozpikselowanej nagości, która jest obecna w grze. Nagości, która nie ma nic wspólnego z popędami seksualnymi i erotyką.

papers please 8

Papers, Please to produkcja jedyna w swoim rodzaju. Gracz wskakuje w niej w buty celnika fikcyjnego państwa, który decyduje o losie osób ubiegających się o przekroczenie granicy. Dzierżyciel smartfona reprezentuje funkcjonariusza autorytarnego reżimu w rejonie ogarniętym wojną. Nic więc dziwnego, że dla wielu uchodźców i podróżnych jesteśmy panem życia i śmierci. Możemy to wykorzystać na wiele sposobów, w tym poniżając samych petentów.

Jako celnik jesteśmy wyposażeni w rozmaite narzędzia, którymi możemy upewniać się co do prawdziwej tożsamości podróżnych. Jednym z nich jest skaner prześwietlający ubrania. Pod tymi znajduje się z kolei owa przerażająca nagość, której nie życzy sobie Apple i ze względu na którą Papers, Please nie mogło pojawić się w iTunes App Store. Cały problem polega na tym, że nagość w tej grze nie ma nic wspólnego z seksualnością czy erotyką. To nagość wymuszona, obdzierająca człowieka z godności i pokazująca alarmujące metody działania w autorytarnych państewkach.

papers please y
REKLAMA

Cenzorzy Apple nie rozróżniają jednak nagości stworzonej na potrzeby przekazu od nagości służącej nam do zaspokojenia popędów seksualnych. Z tego powodu producent Papers, Please postanowił usunąć skaner z wersji gry dla App Store. Spotkało się to z olbrzymim sprzeciwem licznych fanów niezależnej produkcji. Co zaskakujące, gigant pod wpływem presji zmienił swoje zdanie i włączył niezmienioną edycję gry do swoich bibliotek. Czyli można? Ano można.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA