Windows Phone potrzebuje nowego bodźca. Jak najszybciej
Mobilny Windows do tej pory bardzo powoli, ale konsekwentnie zwiększał swoje udziały na rynku. Obecnie Microsoft sprzedaje coraz więcej telefonów, a jednak jego udziały rynkowe… maleją. Konkurencja, tak po prostu, rośnie szybciej. A to bardzo niedobry znak.
Microsoft sprzedaje z kwartału na kwartał więcej smartfonów Lumia i zyskuje cały czas nowych partnerów sprzętowych. Jak wynika z niedawno opublikowanego raportu finansowego, gigantowi z Redmond w pierwszym kwartale fiskalnym 2015 roku udało się wprowadzić na rynek 9,2 miliona smartfonów. Czyli tym samym pobił wszelkie własne rekordy, które udało się kiedykolwiek osiągnąć Nokii z Lumiami.
Sęk w tym, że nie przełożyło się to na udziały rynkowe. I to patrząc nawet na dane wysyłane mediom przez analityków z Kantar Worldpanel ComTech, a więc tych, którzy platformę Microsoftu od zawsze traktowali poważnie.
Windows Phone przeżywał swoje najlepsze chwile w ubiegłym roku, kiedy jego udziały rynkowe przekroczyły, zdaniem Kantar Worldpanel, dziesięć procent. Szybko jednak spadły do 8,1 procent w kolejnym kwartale, co jednak dalej oznaczało wzrost w porównaniu do analogicznego kwartału w poprzednim roku. I historia zaczyna się powtarzać.
Wolno i wolniej
Jak twierdzi Kantar Worldpanel w swojej informacji prasowej, Windows Phone ma 9,2% udział w głównych krajach Europy, do których zaliczono Niemcy, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Hiszpanię. To spadek o 0,3 punktu procentowego porównując z analogicznym kwartałem w roku ubiegłym. Tylko we Włoszech system Microsoftu odnotował wzrost o 1,5 punktu procentowego.
W Chinach system Microsoftu praktycznie nie istnieje: raptem 0,4 procent wszystkich sprzedanych tam smartfonów posiadało zainstalowany system Windows Phone. W zeszłym roku wartość ta wynosiła 3,2 procent. W Państwie Środka, jak nietrudno się domyślić, rządzi Android i skoro nawet Apple musi tam mocno walczyć o klientów, to Microsoft nie ma najmniejszych szans.
Wszystko przez rodzimych producentów, takich jak Xiaomi i Huawei. Drugi nawet przez pewien czas inwestował w smartfony z Windows Phone, ale się poddał, gdyż… nikt ich nie chciał kupować. Nie pomogło nawet przystosowanie Cortany na ten specyficzny rynek.
A co z prestiżową Ameryką? Tu również spadek o 0,3 pp. do 4,3-procentowego udziału w sprzedaży. Amerykanie chcą… Androida, który odnotował największe wzrosty. Trzeba jednak przyznać, że badany kwartał poprzedzał premierę iPhone’a 6, więc wielu klientów zapatrzonych na Apple’a po prostu wstrzymywało się z zakupem, by móc wydać pieniądze na najnowszy telefon firmy z Cupertino. Co zresztą, w kontekście Windows Phone, jest bez znaczenia.
Nudne cyferki, ale co to oznacza?
Lumie wyznaczyły kilka rynkowych trendów i nie ma w tym grama przesady. Owszem, dalej pozostały w niszy, ale w pewnym momencie pokazały reszcie producentów czego brakuje obecnym smartfonom. Pęd ku jak najlepszym aparatom w telefonach zainicjowały moduły PureView w Lumiach. Kolorowe, „wesołe” obudowy powróciły do łask dzięki Lumiom. A, przede wszystkim, dzięki nim (i modelom takim, jak Lumia 520), rynek zrozumiał, że należy dopieszczać nie tylko modele z wysokiej, ale też i z niskiej półki.
Te, nazwijmy to, innowacje zostały szybko skopiowane przez innych, bardziej znanych i lubianych producentów telefonów, ale część sukcesu zgarnęła jednak Nokia, wzbudzając zainteresowanie coraz liczniejszej grupki użytkowników.
Czas na kolejny krok i dalsze zwracanie na siebie uwagi. Być może Lumia 830 i Lumia 735 są takimi kopniakami w górę. Oba telefony mają świetny stosunek jakości do ceny. Pierwszy z nich jest nieco „drogawy”, ale oferuje możliwości znane z jeszcze droższych, sztandarowych smartfonów. Drugi, mój absolutny ulubieniec na chwilę obecną (zakochałem się w tym telefonie, mimo iż prywatnie mam znacznie lepszy), jest tani i fantastycznie wykonany, oferując naprawdę dobre parametry pracy w cenie urządzeń z niskiej półki.
Odnoszę też wrażenie, że Microsoft nie dba tak o sklep z aplikacjami, jak Nokia. To dzięki jej wysiłkom na Lumie w końcu trafiły Vine, Instagram i wiele innych. Jedynym większym sukcesem Microsoftu jest namówienie Facebooka do opracowania Messengera z prawdziwego zdarzenia, zamiast tego dostępnego na chwilę obecną. To również musi się zmienić.
Inaczej Microsoftowi nie pomoże nawet genialnie zapowiadający się Windows 10. Przy czym nawet on to dopiero pewna obietnica, bo jak dotąd nikt spoza Microsoftu i wąskiego kręgu jego partnerów nie widział tego systemu zainstalowanego w telefonie na oczy. Microsoft bowiem jak najbardziej sprzedaje coraz więcej Lumii i ma coraz więcej partnerów. Google i Apple rosną jednak szybciej, co przy aktualnie panującej sytuacji na rynku jest dla Microsoftu bardzo niebezpieczne.