Ile kosztuje życie w najdroższym mieście na świecie?
Najtańsze piwo za 30-40 zł, ale już coś mocniejszego to wydatek rzędu kilku setek. Wejście do klubu - 50 zł. Całe szczęście, jeśli na bok odstawimy imprezowanie to idzie tu jakoś przeżyć bez zaciągania długów do końca życia, bo jedzenie jest tylko trochę droższe niż w Polsce.
Wszystkie ceny podawałem w dolarach singapurskich, a następnie w nawiasie przeliczałem jeszcze na złotówki wg aktualnego kursu 1 SGD = 2,65 PLN. Przed porównywaniem siły nabywczej weźcie pod uwagę, że przeciętna pensja w Singapurze po odliczeniu podatków wynosi nieco ponad 3,5 tys. dol. (9 275 zł), podczas gdy w rzeczywistości większość zarabia tylko niewielu ponad 2 tys. dol (4 100 zł). Wtedy zrozumiecie skąd w Singapurczykach rodzi się tak wielka frustracja związana z kosztami życia, które nieubłaganie rosną w przeciwieństwie do pensji.
Jedzenie na mieście - Singapurskie eldorado
Do tej pory zagadką jest dla mnie jak singapurscy kucharze i kuchciki są w stanie utrzymywać tak niskie ceny swoich potraw. Dla kogoś, kto przepalił wcześniej grube pliki banknotów na wynajęcie mieszkania, albo opłatę za studia, wizyta w food courcie może być prawdziwą niespodzianką, która równie błogosławiony skutek będzie miała w stosunku do żołądka, jak i konta bankowego.
Stołówki zwane hawker centre można spotkać na prawie każdej ulicy, a Katong Road, gdzie ja się zatrzymałem jest ich prawdziwą mekką - na parterze każdego domu swoimi zapachami kusi przechodniów restauracja, podczas gdy na piętrze suszy się pranie jej posiadaczy.
Inaczej niż w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej nie kupuje się tu każdego ze składników posiłku oddzielnie, a wybiera po prostu gotowe danie. Najtańszy jest oczywiście ryż z kurczakiem, polany jednym z dwóch sosów do wyboru - chili lub sojowym (keczup jest tu wyjątkowym rarytasem), wraz z niewielką ilością odmrażanych na patelni warzyw. Korzystając ze studenckiej zniżki w stołówce SMU rozsądną porcję nabyłem za 2,8 dol. (7,5 zł). Reszta płaci pół dolara więcej.
Jeśli jednak czułem, że kalorii przydałoby mi się trochę więcej to zamawiałem ryż z warzywami. Porcja ledwie mieściła się na talerzu, ale musiałem na nią wyłuskać już 4 dol. (10,5 zł). Innym sposobem było dla mnie dodanie do zamówienia mojej ulubionej, azjatyckiej potrawy - laksy, szczypiącej w język zupy z jajkiem, makaronami i tym, co jeszcze kucharz miał pod ręką. Niebo w gębie za 4 dol., z których każdy zwraca się z kolejnym siorbnięciem (na wpis o obyczajach też przyjdzie pora).
W miarę jak chcemy posilić się coraz wykwintniejszymi potrawami ceny wędrują w górę. Zmiana mięsa z kurczaka na wieprzowinę, to dodatkowy dolar, a raz połasiłem się nawet na mięso kozie - plus 2 dol. Dodatkowo płaci się oczywiście za formę podania. Jeśli wieczorem wybierzemy się z przyjaciółmi na kolację, to rozsądnym rozwiązaniem może być zamówienie gorącego talerza. Kelner przyniesie wtedy półmisek niedogotowanych jeszcze owoców morza, postawi na palniku w środku naszego stołu i zaprosi do samodzielnego mieszania i wyławiania gotowych kąsków., a jeśli będzie rozmowny to nawet opowie nieco o każdym z nich. Przyjemność nieziemska, ale i cena wyższa - ok. 10 dol. (26,5 zł) od osoby.
Wyżej są już prawdziwe przysmaki - meduzy, głowy ryb, kraby - ich cena zaczyna się w najtańszych miejscach od 25 dol. (66 zł) ale porcja jest tak duża, że można podzielić z kolegą lub koleżanką.
O wiele drożej jest już np. w restauracjach do których zapuszczałem się tylko w celu zbadania menu, bo kiedy nie widać różnicy to po co przepłacać? W restauracjach na prowincjonalnej Katong Road za najtańszy posiłek dla dwóch osób zapłacimy 50 dol. (132 zł). Za to na prestiżowej Orchard Road ceny podskakują przynajmniej dwukrotnie. Limitów nie ma - ani cen, ani gwiazdek Michelin - w końcu w miejscu o największym zagęszczeniu milionerów na metr kwadratowy na kawiorze się nie oszczędza...
Picie na mieście
Człowiek nie wielbłąd, napić się musi. Właśnie dlatego praktycznie w każdym hawker centre możemy poprosić o darmową szklankę wody, a tylko co bardziej kapitalistycznie nastawieni kucharze zażyczą sobie za nią dodatkowego dolara. Puszka Coli kosztuje tu 1,5 dol. (4 zł), co jest ceną w miarę rozsądną, ale już kiedy dochodzimy do alkoholi to zaczynają się dziać prawdziwe cuda.
Niewielka butelka najtańszego, złocistego trunku trunku marki Heineken kosztuje tu w granicach 6-8 dol. (16-21 zł). Jeśli jednak zadowolimy się mniej rozbudowanym bukietem smaku na poziomie marek Anchor czy Tiger to zaoszczędzimy nawet 50 proc. tej kwoty. Za 5 dol. (13 zł) wypijemy cappuccino w kawiarni, a za 7 (18,5 zł) owocowego shake'a.
Czas się zabawić
Tych trzech słów bardzo nie lubią singapurskie portfele. Chyba, że jesteś dziewczyną, a w kalendarzu widnieje akurat środa - wtedy wejście do klubu masz za darmo z racji obowiązującej w całym mieście ladies night. Brzydsza z płci nie może niestety cieszyć się takimi przywilejami i za możliwość wstępu płaci ok. 20 dol. (53 zł). Prawdziwy kosmos zaczyna się jednak, kiedy zerkniemy do menu klubów nocnych, do których oczywiście własnych trunków wnosić nie można.
Najmniejsze przekąski, takie jak solone orzeszki ziemne kosztują ponad 20 dol., tak samo jak kufel najtańszego piwa lub szot, którego cena może wzrosnąć do 30 dol. (80 zł) w zależności od producenta.
Podczas jednego ze spotkań tzw. Orientation Week wszyscy studenci Singapore Management University zostali zaproszeni do jednego z najbardziej prestiżowych klubów w całym Singapurze - KYO. Wraz kolegami zdecydowaliśmy, że kupimy butelkę wódki, aby sowicie uczcić początek roku akademickiego, jak przystało na prawdziwych exchange'ów. Miny nam niestety mocno zrzedły kiedy okazało się ze ceny za 0,5 l zaczynają się od 300 dol. (800 zł)...
Tysiąc złotych za butelkę czystej! - Tej nocy blisko mi było do abstynenta.
Produkty spożywcze
Wyliczankę zacznę od tego co w całej Azji Pd-Wsch. boli mnie najbardziej - cen i dostępności nabiału. Mleko, które w Warszawie piłem pasjami, zastępując nim sobie śniadanie w drodze na uczelnię czy do pracy, tutaj poszło nieco w odstawkę. Litr kosztuje bowiem aż 3 dol. (8 zł). Singapurczycy nie ubolewają jednak zbytnio nad tym faktem, gdyż nie cieszy się ono zbyt dużym dużym powodzeniem. Jeśli już, to w lodówkach widuje się mleko smakowe - czekoladowe lub truskawkowe, które przez moje prawilne, polskie gardło przechodzi jak wielbłąd przez ucho igielne.
Podobnie jest z serem - 15 dol. za kg (40 zł), którego prawdę mówiąc nie opłaca się kupować ze względu na dość podły smak, coś jak styropian...
Tani jak barszcz jest za ryż - czym chyba nikogo nie zaskoczę, gdyż stanowi on podstawę wyżywienia większości społeczeństwa. W sklepach można nabyć ogromne worki po 20 kg, ale i mniejsze, trzykilowe paczuszki. Im więcej kupujesz tym oszczędniej na tym wychodzisz. Mimo wszystko zależnie od gatunku trzeba zapłacić za kilogram od 2 do 4 dol. (5-10 zł). Kiedy chciałem kupić ten najtańszy to pani za ladą dziwnie na mnie spojrzała i powiedziała, że ten jest przeznaczony tylko dla hindusów i mojemu podniebieniu nie będzie odpowiadał, a poza tym gotuje się go niemiłosiernie długo. Wolałem jej posłuchać i sięgnąłem po paczuszkę ze średniej półki.
Oprócz tego podstawą mojego żywienia są oczywiście jajka - zadziwiająco tanie, a to dlatego, że Singapurczycy lubią sobie dorzucić jedno lub dwa do ryżu lub laksy . W spożywczaku najmniejsza rozmiarem dyszka kosztuje 2 dol., a supermarkecie 30 sztuk jajek równa się 5 dol. (13,25 zł).
Wielu Europejczykom przyjeżdżającym do Azji Pd-Wsch. bardzo mocno we znaki daje się brak typowego wypiekanego z zakwasu chleba, którym zwykliśmy witać każdy poranek. Ku naszemu nieszczęściu dominuje tu jedynie pełen konserwantów, sztucznie pompowany chleb tostowy. Jego smak, podobny plastikowi wypada mi jedynie pominąć milczeniem... Za to nie należy on do drogich - półkilowa paczka pustych kalorii kosztuje 2 dol (5 zł).
Owoce i warzywa
Azja Pd-Wsch to prawdziwy raj dla miłośników tanich owoców, niestety Singapur jest na jej mapie wyjątkiem, gdyż sprzedawcy liczą sobie sowicie za produkty. Durian - 5- 50 dol. (13-132 zł) w zależności o wielkości i wielu innych czynników ze sprzedawcą na czele
Banany - 2 dol./kg (5 zł)
Jabłka - 4 dol./kg (10 zł)
Pomarańcze - 3,5 dol./kg (9 zł)
Pomidory - 3 dol./kg (8 zł)
Ziemniaki - 2,5 dol./kg (6,5 zł)
Główka sałaty - 2 dol./kg (5 zł)
Dodatkowo nieco o kosztach transportu możecie dowiedzieć się z wpisów:
Inne wydatki przyjdzie mi jeszcze przeanalizować przy okazji nadchodzących artykułów.:
Rynek mieszkaniowy - największy powód do narzekań Singapurczyków. Raty za mieszkanie sięgają nawet połowy pensji, a mimo, że rząd stara się jak może budować nowe HDB (publiczne mieszkania) to ceny nie chcą spadać. Żadne z mieszkań nie jest sprzedawane swoim użytkownikom, gdyż mogą je jedynie leasingować na okres 99 lat. Plus: każde z nich - o ile zostało wybudowane w latach 90 lub później posiada swój własny schron bombowy!
Rozrywki i rachunki - bilet do kina kosztuje 10-15 dol. (26-40 zł) (w zależności od wersji), a tzw. utilities z przeciętnego mieszkania zajmowanego przez 5 europejskich studentów wynoszą 150 dol. Litr paliwa kosztuje za to tylko 2 dol., co gdyby nie astronomiczne koszty posiadania auta byłoby całkiem zachęcające do zainwestowania we własne cztery kółka.
* foto główne: Cezary Biernat