Od czasów XP Windows nas denerwuje. „Dziewiątka” ma to zmienić
Dziś przyjrzymy się jednemu z najdziwniejszych i najbardziej bezsensownych mechanizmów w systemie Windows. Mowa tu o WGA, a więc module odpowiadającym za „legalność” systemu operacyjnego. Windows 9, jak podają źródła, w końcu się go pozbędzie.
Microsoft przez większość swojego żywota zarabiał, przede wszystkim, na sprzedaży oprogramowania. Dziwnym więc nie jest, że firma ta próbuje zwalczać piractwo jak tylko może. Kiedyś, za rządów Billa Gatesa, przymykano jednak częściowo na to oko. Były prezes Microsoftu, jak twierdził, wolał, by ludzie korzystali z pirackiego Windows i Office’a niż darmowych produktów konkurencji. Jednak od czasów Steve’a Ballmera dla piratów nie było taryfy ulgowej.
Problemy zaczęły się pod koniec kadencji pana Gatesa. Wtedy to bowiem Microsoft wymyślił mechanizm, który nazywa się Windows Genuine Advantage (WGA). Od tego czasu samo posiadanie klucza produktu, z mniej lub bardziej legalnego źródła, nie wystarczało. System musiał weryfikować ów klucz z bazą danych Microsoftu. Jeżeli więc ktoś posiadał piracki system operacyjny, teoretycznie, nie był w stanie z niego korzystać.
Aktywacja to jednak spore problemy
Sęk w tym, że mechanizm ten utrudniał i utrudnia życie również i legalnym użytkownikom Windows. Sam się o tym przekonałem dość niedawno. Inni użytkownicy, którym komputer lub system ulegały awarii, również mieli powody do frustracji. Nawet sam Microsoft niebezpośrednio przyznaje, że WGA jest kłopotliwe, udostępniając klientom korporacyjnym model dystrybucji VL, który upraszcza aktywowanie licencji na oprogramowanie.
Czy to jednak pomogło w zwalczaniu piractwa? A skądże! Zabezpieczenia Windows XP z WGA zostały złamane błyskawicznie. Microsoft zapowiedział więc, przy okazji Windows Vista, że nowa metoda aktywacji, która pojawiła się wraz z tym systemem, jest nie do złamania. To oczywiście okazało się bzdurą.
Dziś, by aktywować „na lewo” nawet najnowszą wersję Windows 8.1 Update, trzeba poświęcić jakieś trzy do pięciu minut swojego czasu, a złożoność operacji sprowadza się do kilku kliknięć myszką. Utrzymywany przez lata mechanizm nie miał najmniejszego sensu. Na piractwo nie miało szans to wpłynąć w znaczący sposób. Doszło wręcz do tego, że legalni użytkownicy mają, tak po prostu, gorzej i mniej wygodnie.
Windows 9 i myślenie życzeniowe
Jak podaje rosyjska grupa WZor (opracowanie angielskie: Betanews), w Windows 9 w końcu ma się to zmienić. WZor mają długą historię publikowania przecieków, które okazywały się prawdziwymi informacjami, więc warto poświęcić uwagę ich rewelacjom. Niestety, zabrakło tego, na czym by mi szczególnie zależało, a więc konkretów. Co w ogóle wiemy?
Klucz produktu ma zniknąć całkowicie, a Windows ma być traktowany tak, jak aplikacje w Sklepie Windows, a więc być przywiązany do Konta Microsoft użytkownika. Podobnie jak w przypadku aplikacji, obowiązywać ma limit ilości komputerów, na których nasz system może być zainstalowany (ilość komputerów będzie zależała od licencji). Jeżeli Windows pojawi się na zbyt dużej ilości naszych maszyn, których licencja nie obejmuje, za pomocą jednego kliknięcia myszą będziemy mogli anulować licencję dla nadmiarowego urządzenia, by móc aktywować system na aktualnym.
Powyższe zmiany tyczą się wyłącznie konsumenckiej wersji Windows. Wersja „Enterprise” to inna para kaloszy, o której nie wiemy za wiele (i zakładam, że dla tej wersji pozostaną klucze VL).
Czy tak jest lepiej?
Na pewno wpłynie to tym razem realnie na piractwo. Przypisanie Windows do Konta Microsoft powoduje, że obejście zabezpieczeń uniemożliwia korzystanie z usług giganta z Redmond, w tym ze sklepu z aplikacjami. Z punktu widzenia interesów Microsoftu, pomysł ten jest bardzo dobry.
Ja jednak nadal zazdrośnie patrzę na kolegów i koleżanki z OS X i Ubuntu, którzy takiego problemu nie mają. Co prawda cena pierwszego systemu zawarta jest w cenie komputera, a drugi jest darmowy, ale… co mnie to obchodzi? Tam jest, tak po prostu, i tak wygodniej. Nie ma żadnych ograniczeń rzucanych pod nogi legalnych użytkowników. Ale czy Windows jest tak bardzo różny od OS X?
Kiedyś, dawno temu, żyliśmy w erze składaków. W tamtych czasach system operacyjny kupowało się osobno. Dziś to już należy do rzadkości. Windows kupujemy najczęściej wraz z nowym komputerem, a uaktualnienia systemu mają być przecież bezpłatne (a jeżeli tak się nie stanie, to powinny być, dokładnie jak w przypadku OS X). Po co więc to całe zamieszanie?
Wszystko zależy od tego, jak bardzo będzie to niezawodny system. Jeżeli będzie działał podobnie do weryfikacji legalności aplikacji w Sklepie Windows, nie będziemy mieli powodów do narzekań. Niestety, mam w pamięci problemy z WGA i pozostaję sceptyczny. Chciałbym jednak przekonać się, że moje obawy są bezpodstawne.
---
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock