Właśnie znaleziono aparat żołnierza, który zginął w 1944 roku. Zobacz, co przedstawiają zdjęcia
Równo 70 lat po ofensywie w Ardenach – jednej z ostatnich bitew II Wojny Światowej – dokonano niezwykłego odkrycia. Historycy i wojskowi odkryli w Luksemburgu szczątki żołnierza, który zginął w tej bitwie. Oprócz jego podstawowego ekwipunku znaleziono także aparat fotograficzny, który zawierał w środku kliszę. Udało się ją wywołać, dzięki czemu dziś możemy zobaczyć wojnę oczami żołnierza.
Ta niesamowita historia zdarzyła się w tym roku, równo 70 lat po dramatycznych wydarzeniach związanych z bitwą o Ardeny. Historyk Jean Muller i kapitan United States Navy - Mark D. Anderson – udali się do Luksemburga, by przeszukać wzgórza, na których toczyła się bitwa. Znaleźli tam wiele pozostałości po II Wojnie Światowej, ale najbardziej ekscytującym znaleziskiem był aparat fotograficzny.
Aparat znaleziono w okopie, który podczas wojny przygotowywali żołnierze. Spędził on pod ziemią aż 70 lat, zanim współczesny wykrywacz metalu pozwolił na nowo wystawić go na światło dzienne. Okazało się, że właścicielem aparatu był amerykański żołnierz Louis J. Archambeau, który stracił życie podczas ofensywy w Ardenach. Aparat cały czas miał w środku kliszę.
Siedemdziesiąt lat to zabójczy czas dla kliszy aparatu, a jednak udało się ją wywołać. Okazało się, że zawiera ona kilka dobrze naświetlonych klatek, które udało się odzyskać. To niesamowite znalezisko jest jak wehikuł czasu – pozwala spojrzeć na wojnę bezpośrednio z perspektywy żołnierza. W tym przypadku całkowita autentyczność fotografii uderza najmocniej.
Ofensywa w Ardenach była jedną z ostatnich bitew II Wojny Światowej i ostatnią dużą operacją wojsk niemieckich na froncie zachodnim. Toczyła się ona zimą, na przełomie 1944 i 1945 roku, na górzystych terenach Belgii i Luksemburga. Po stronie aliantów w ofensywie brało udział 840 tys. ludzi, zaś siły III Rzeszy było o ok. połowę mniejsze. Zwycięstwo aliantów zostało przypłacone śmiercią ok. 35 tys. żołnierzy.