Borderlands 2 dla PlayStation Vity łamie serce w 16 klatkach na sekundę - recenzja Spider's Web
Utalentowanych twórców z Gearbox Software zjadła własna ambicja. Producenci mieli jasne założenie – ich najnowsze dzieło, Borderlanda 2, ląduje na przenośnym handhledzie Sony bez żadnych kompromisów. Konwersja 1 do 1 miała być flagowym produktem Vity na rok 2014. Niestety, ilość przeciwności przytłoczyła twórców, w efekcie czego mobilne Borderlands 2 faktycznie jest najbardziej ambitnym projektem na Vitę, ale również jednym z najbardziej niedopracowanych.
Ciężko powiedzieć, czy to wina ograniczeń technologicznych samej konsoli, czy kiepska optymalizacja kodu. Niezależnie od tego, producenci z Gearbox Software natrafili na szklany sufit, którego nie potrafili przebić. Ze względu na ogrom Borderlands 2, otwartość wirtualnego świata Pandory, trójwymiarowe środowisko, gra wyciska z handhelda ostatnie poty, jak żaden inny tytuł.
To jednak wciąż za mało, czego efektem końcowym jest rozgrywka między 14 a 30 klatkami na sekundę.
Niestety, nie przesadzam. Przechadzka po bezpiecznym, wypchanym detalami Sanktuarium to wycieczka w 16 klatkach na sekundę. Na otwartych przestrzeniach jest znacznie lepiej, ale podczas walki z większą ilością przeciwników znowu dochodzimy do odczuwalnych, dyskomfortowych i dających się we znaki spadków płynności. Te są o tyleż dotkliwsze, że mówimy przecież o strzelaninie FPS z silną domieszką cRPG. Tutaj liczy się każda klatka, tych z kolei zawsze jest za mało.
Nie pomogło praktycznie całkowite wycięcie cieni z mobilnej edycji, a także zmniejszenie ilości graczy mogących jednocześnie uczestniczyć w trybie kooperacji z 4 do 2. Na nic zdało się zrezygnowanie z wygładzania krawędzi oraz widoczne zmniejszenie rozdzielczości wyświetlanych tekstur.
Mobilne Borderlands 2 po prostu dusi Vitę, męczy ją i przyprawia o zadyszkę.
Handheld Sony tylko częściowo radzi sobie z postawionymi zadaniami. Przełączanie się pomiędzy menu to odczuwalne zacięcia płynności. Wchodzenie do interaktywnych, trójwymiarowych ekranów mapy, dziennika czy ekwipunku to prawdziwy ból, który starałem się ograniczyć jak to tylko możliwe. W wielu przypadkach dialogi pojawiają się z widocznym opóźnieniem, z kolei podczas kilkunastogodzinnej zabawy gra dwa razy „wysypała się” do startowego systemu. Brzmi okropnie, prawda? Mimo tego, jestem niemal przekonany, że w 2014 roku nie znajdziecie tak dobrej gry dla PS Vita jak przenośne Borderlands 2.
Na potrzeby recenzji zacisnąłem zęby i postanowiłem spędzić więcej czasu z tytułem, który robi fatalne pierwsze wrażenie. Misja po misji, ponownie przypominałem sobie świat Pandory pod rządami korporacji Hyperion. Znacznie bardziej męczące sterowanie, fatalne wykorzystanie tylnego panelu dotykowego, niezwykle mało responsywny ekran dotykowy – na wszystko to przymknąłem oko, starając się dać ponieść samej rozgrywce. Dzisiaj Vitę zabieram ze sobą wszędzie, nieustannie katując Borderlands 2.
Smutna prawda jest taka, że posiadacze handhelda Sony nie znajdą drugiej tak bogatej, rozbudowanej, obfitej i grywalnej produkcji.
Oczywiście mówimy o tytułach wydanych w przeciągu ostatnich tygodni. Mobilne Borderlands 2 jest świetne, ponieważ stacjonarna edycja taka była. Co prawda wersja na PSV to tylko cień tej podłączanej do telewizora świetności, lecz z perspektywy mobilnego urządzenia, jego technicznych ograniczeń, tytuł i tak robi ogromne wrażenie.
Dziesiątki misji, system rozwoju postaci, otwarty świat, poruszanie się pojazdami, współpraca ze znajomym przez sieć – to wszystko składa się na tytuł, z którym spędza się tygodnie, nie godziny. Mając w pamięci flagowe produkcje na Vitę za około 200 złotych, które da się przejść w mniej niż 7 godzin, Borderlands 2 jest prawdziwym skarbem. To niesamowite, że twórcom z Gearbox Software udało się upchnąć do przenośnego urządzenia tę samą grę, w którą wcześniej grałem na PlayStation 3. Jasne, może nie jest ona tak płynna, komfortowa i urodziwa, ale komiksowy charakter tytułu pozwala na sprytną kosmetykę, dzięki której edycja na Vitę to i tak jedna z najładniejszych gier na tego handhelda.
Jest przy tym niezwykle grywalna, o ile spełni się kilka podstawowych warunków.
Po pierwsze – tytuł polecam zwłaszcza osobom, które wcześniej z uniwersum Borderlands nie miały do czynienia. Dla kogoś, kto ograł dwie poprzednie odsłony na komputerze bądź stacjonarnej konsoli, przenośna konwersja może odrzucać. Po drugie – naprawdę warto chwilę pocierpieć dla tego tytułu i dać mu dłuższą szansę. Borderlands 2 rozkręca się stosunkowo powoli, lecz kiedy już wejdzie na swoje obroty, ciężko oderwać dłonie od handhelda. Po trzecie w końcu – tytuł jest ciekawą możliwością dla kogoś, kto posiada edycję dedykowaną PlayStation 3. Za sprawą opcji „cross-save” salonową zabawę można kontynuować w pociągu bądź autobusie, co samo w sobie jest kapitalnym rozwiązaniem.
Recenzja przenośnego Borderlands 2 to naprawdę problematyczna kwestia. To, że producenci nie podołali od czysto technicznej strony, nie podlega żadnym sporom.
Okrojona kooperacja, skandaliczne spadki płynności, do tego problematyczne sterowanie – wszystko to sprawiało, że chciałem wyłączyć Vitę i uruchomić tę samą grę na komputerze osobistym. Z drugiej strony, jako posiadacz handhelda Sony dawno już nie spędziłem tyle czasu z jednym tytułem, nie mogąc się oderwać. Ostatio tak dobrze bawiłem się z Final Fantasy X HD Remaster.
Jeżeli sam posiadasz PSV i nie chcesz, aby dalej zbierało kurz w szufladzie, Borderlands 2 to naprawdę warty rozwagi wybór. Produkcja gwarantuje wiele godzin zabawy, poszerzonej o większość z dotychczas wydanych DLC. Patrząc na nadchodzące premiery dedykowane omawianemu urządzeniu, nieprędko dostaniemy kolejną tak wielką, tak rozbudowaną i tak satysfakcjonującą grę. Jak pisałem wcześniej – sam od mobilnego Borderlands 2 nie mogę się oderwać, lecz zostało to okupione wieloma wyrzeczeniami w początkowej fazie rozgrywki.