Banki łączą siły i robią porządek na rynku płatności mobilnych
Płatnościom mobilnym jest strasznie pod górkę na całym świecie. Dziesiątki standardów, w tym rozwiązania software’owe i hardware’owe dostarczane przez banki, operatorów i producentów to nie jest zdrowa sytuacja dla konsumentów, którzy pragną jak najwiekszej prostoty. Na szczęście coś zaczyna się dziać w tym temacie, a sześć banków w naszym kraju łączy swoje siły w ramach Polskiego Standardu Płatności. Nareszcie!
Karty płatnicze podpięte pod klasyczne konta bankowe nie są rozwiązaniem idealnym. Najbardziej bolesne są opóżnienia w dokonywaniu przelewów związane z sesjami Elixir i konieczność posiadania dodatkowego plastiku w portfelu. Nie sposób jednak odmówić płatnościom za pomocą kart debetowych i kredytowych tego, że są najzwyczajniej w świecie wygodne i ustandaryzowane.
Brak wiodącego rozwiązania
Jak bardzo by nie krytykować plastikowych pieniędzy, to jeśli tylko sklep lub restauracja którą odwiedzam posiada terminal płatniczy, to niezależnie od operatora komórkowego, mojego banku i marki posiadanego telefonu mogę wykorzystać do zapłacenia rachunku kartę VISA lub Mastercard. Tak samo w przypadku bankomatów: niezależnie do jakiego podejdę, to mogę wypłacić pieniądze. Ba, tak samo działa to na całym świecie! W przypadku płatności mobilnych to jest loteria i to ograniczona terytorialnie.
Oczywiście najróżniejsze instytucje próbują forsować swoje własne metody płatności wykorzystujące nowoczesne urządzenia mobilne. Problem w tym, że powstało tyle różnych standardów, że nawet siedząc zawodowo w tym temacie zdążyłem się w tym wszystkim już pogubić. Mnogość rozwiązań - od banków, operatorów komórkowych i producentów sprzętu sprawia, że odechciewa mi się instalować te wszystkie aplikacje, gdzie i tak zwykle trzeba dbać o zasileniach konta lub podawania danych… karty płatniczej.
Ograniczenia zamiast prostoty
Często do skorzystania z płatności mobilnych muszę też posiadać konto w konkretnym banku lub telefonu wyposażonego w konkretny hardware (NFC) lub wybrany przez dostawcę usług system operacyjny. Dużym problemem jest też fakt, że praktycznie nie widać sklepów, gdzie mogę wykorzystać telefon do zapłacenia, więc i tak muszę kartę wszędzie ze sobą nosić. W rezultacie korzystam tylko z PeoPay… do wypłat gotówki w bankomatach Pekao, bo inne tego nie obsługują!
Sytuacja ta mnie jednak nie dziwi. W płatnościach mobilnych są, nomen omen, olbrzymie pieniądze, więc każda większa firma związana z rynkiem finansowym chce położyć łapę na swoim procencie z tego rynku. Nie widzę jednak szansy na boom i rozwój tego segmentu, jeśli nie zostanie wypracowany jeden, multiplatformowy standard dostępny dla wszystkich. Tak jak klienci nie zainstalują kilku(nastu) różnych aplikacji, tak sprzedawcy i sieci sklepów
Polski Standard Płatności
Najgorsze co się może tutaj zdarzyć, a do tego dziś to zdaje się dążyć, to umowy na wyłączność i promowanie konkretnego standardu w jednej sieci sklepów. Krótkoterminowo może i to zapewni jakąś-tam popularność danego standardu płatności, ale w szerszej perspektywie skaże to płatności mobilne na pozostanie w niszy. Cieszy mnie, że nie tylko ja widzę problem w rozdrobnieniu tego rynku.
Przedstawiciele sześciu banków doszli do podobnego wniosku: ponieważ przyszłość jest w mobilnej bankowości, potrzebny jest jeden standard, z którego będą mogli korzystać (niemal) wszyscy sprzedawcy i klienci. W celu stworzenia takiego ogólnokrajowego rozwiązania sześć polskich banków uruchamia Polski Standard Płatności, który ma zostać uruchomiony już w przyszłym kwartale.
Ambitne plany
Porozumienie dotyczące Polskiego Standardu Płatności zawarte zostało pomiędzy takimi bankami jak Alior Bank, Bank Millennium, Bank Zachodni WBK, mBank, ING Bank Śląski oraz PKO Bank Polski. Plany są bardzo ambitne, bo osoby odpowiedzialne za projekt mają zamiar pozyskać pierwszy milion użytkowników jeszcze przed końcem tego roku.
Bazą dla Polskiego Standardu Płatności ma stać się IKO, czyli obecnie rozwijane płatności mobilne przez bank PKO BK. Już dziś 125 tysięcy osób w Polsce korzysta z tego rozwiązania, a jeśli pozostałe pięć banków przyłączy się do promocji tej jednej, konkretnej aplikacji mobilnej, to ten milion użytkowników zaczyna wyglądać realnie.
Mglista przyszłość
Patrząc na całość zjawiska szerzej jestem jednak zdania, że Polski Standard Płatności to za mało. Jesteśmy w Unii Europejskiej i mamy tanie międzynarodowe loty, a takie inicjatywy z zasady i nazwy ograniczane są do lokalnego, polskiego rynku. Mobilne płatności wykonywane smartfonem nadal nie mają szansy stać się standardem i zastąpić kart płatniczych - do tego potrzeba rozwiązań działających niezależnie od długości i szerokości geograficznej. Tylko czy to wykonalne?
Patrząc na rynki zachodnie, chyba nie do końca. Nadal firmy zajmujące się finansami nie są w stanie się dogadać i stworzyć rozwiązania, które mogłoby zostać zaadaptowane na całym świecie przez większą część populacji. W takiej sytuacji cieszy proaktywna postawa banków działających w Polsce, dzięki czemu nasz kraj może być kolebką innowacji w kwestii płatności realizowanych za pomocą smartfonów, ale zmierzchu kart płatniczych tutaj nie widzę.
Pytanie tylko, czy tych płatności mobilnych powiązanych z telefonem faktycznie chcemy. Ja tam nadal nie jestem przekonany, czy łączenie portfela ze stale podpiętym do internetu i narażonym na ataki telefonem jest dobrym pomysłem. Delikatny smartfon też znacznie łatwiej uszkodzić niż plastikową kartę włożoną do sztywnego portfela.
A co najważniejsze, klasyczna karta płatnicza nie rozładuje mi się też w najmniej odpowiednim momencie.
źródło: biznes.newseria.pl
Zdjęcia hand holding mobile phone with credit card screen oraz Mobile banking pochodzi z serwisu Shutterstock.