Oto pierwszy w Polsce telewizor z Google Play
Podczas konferencji aplikacje.tv mieliśmy okazję przyjrzeć się telewizorowi Philipsa z Androidem. Będzie to pierwszy oficjalnie dostępny telewizor z systemem Android na rynku europejskim. O dziwo, rozwiązanie to zapowiada się znacznie lepiej, niż mogliśmy przypuszczać.
TP Vision, który odpowiada za telewizory Philipsa, mówi szczerze - walkę o klasyczne Smart TV wygrał Samsung. Pozostali producenci musieli połączyć siły, aby móc w jakikolwiek sposób rywalizować z koreańskim gigantem. To jednak za mało i dlatego holendersko-chiński joint venture zmienia strategię, stawiając na Androida. W tym roku w sprzedaży pojawi się jeden model telewizora z tym systemem - będzie to seria 8. W przyszłym roku już większość modeli Philipsa będzie wyposażonych w Androida.
Co ważne, nie jest to chiński Android znany z wszelkiej maści przystawek. Jest to oficjalny Android wspierany przez Google, będący następcą projektu Google TV.
Gdy w czerwcu Philips zadebiutuje na sklepowych półkach, będzie to wersja 4.2 z możliwością aktualizacji do 4.3, gdy tylko taka się pojawi. Ponadto na telewizorze nadal będą dostępne aplikacje Philipsa do tej pory opracowane dla Smart TV i będą one dalej aktualizowane.
Philips jako pierwszy zapowiedział telewizor z Androidem na rynek europejski, ale - jak się dowiedzieliśmy podczas konferencji aplikacje.tv - już zeszłoroczne modele Sony miały na pokładzie ten system. Był on jednak niedostępny ani dla deweloperów, ani samych użytkowników. W rzeczywistości więc to i tak Philips jest pierwszym telewizorem z funkcjonalnym Androidem i dostępem do sklepu Google Play.
Nie będzie można natomiast oficjalnie wgrać dodatkowych aplikacji czy modyfikować systemu Android, ani też rozbudować go o dodatkową pamięć. Telewizor będzie miał tylko 4 GB pamięci wewnętrznej. Domyślam się jednak, że dla entuzjastów zielonego robota nie będzie to stanowiło większego problemu i w niedalekiej przyszłości pojawią się liczne modyfikacje tego telewizora.
Oficjalny Android w telewizorze Philipsa oznacza, że w Google Play widoczne będą tylko te aplikacje, które rzeczywiście są kompatybilne z telewizorem, czyli takie, w których zapewniono tryb poziomy, podświetlanie przycisków i obsługę bez gestów.
Pierwsze wewnętrzne testy TP Vison pokazują, że już w tej chwili kilkadziesiąt aplikacji polskojęzycznych jest wspierana.
W rzeczywistości więc telewizory Philipsa nie są przeniesieniem tanich dongle HDMI z Androidem do telewizora, a najnowszą wersją Google TV.
Na ocenę efektu finalnego przyjdzie nam jeszcze poczekać parę miesięcy, ale wydaje się, że jest to ciekawa alternatywa dla obecnie niewydajnych rozwiązań Smart TV. Jednocześnie jest to oddanie przynajmniej części kontroli nad telewizorem Google’owi. Do tej pory producenci się przed tym wzdrygali, jednak Philips, podobnie zresztą jak większość producentów, nie może sobie pozwolić na olbrzymie działy w każdym kraju, które będą zachęcać deweloperów do tworzenia dedykowanych aplikacji.
Nie jestem sam jednak przekonany czy aplikacje rzeczywiście będą ciekawe. Ale rynek potrzebuje takiego rozwiązania, jest w końcu popyt na wszelkie przystawki z Androidem. Sam system dominuje na smartfonach i tabletach. Dlatego decyzja Philipsa biznesowo jest jak najbardziej słuszna, a czy rzeczywiście użytkownicy będą z tych funkcji korzystać i będą zadowoleni - czas pokaże.
Po pierwszym spotkaniu z Android TV od Philipsa jestem pełen optymizmu. Wygląda to znacznie lepiej, niż mogliśmy się wcześniej spodziewać. Nakładka na Androida łączy jednocześnie w sobie pozostałe funkcje Smart TV od Philipsa. Na prototypowym urządzeniu działa to bardzo płynnie, a na finalnym powinno być jeszcze lepiej.