REKLAMA

Co łączy słynnego muzyka Neila Younga z panem Mariuszem z Lublina? Obaj wierzą, że zrobią biznes na gasnących technologiach

Mariusz Nazim jest właścicielem ostatniej w Lublinie wypożyczalni wideo. Jego smutna historia w znakomity sposób odzwierciedla zmiany na rynku technologii użytkowej.

10.03.2014 20.03
Co łączy słynnego muzyka Neila Younga z panem Mariuszem z Lublina? Obaj wierzą, że zrobią biznes na gasnących technologiach
REKLAMA
REKLAMA

Mariusz Nazim prowadzi ostatnią w Lublinie wypożyczalnię wideo. Na łamach Gazety Wyborczej opublikowano ciekawy wywiad, w którym opowiada o początkach w biznesie i czasach, gdy zdecydował się poprowadzić własną wypożyczalnię. Historia pana Mariusza jest ciekawa dla fanów nowinek technologicznych, gdyż w doskonały sposób pokazuje, jak przemijają trendy i za życia jednego człowieka może zmienić się układ sił na rynku.

Mariusz Nazim zaczął pracę w branży w 1991 roku. Po maturze zatrudnił się w wypożyczalni, której właściciel miał sieć takich punktów handlowych.

Cztery lata temu pan Mariusz podjął niezrozumiałą dla mnie decyzję. Postanowił odkupić wypożyczalnię wideo od dotychczasowego właściciela. Ten chciał sprzedać biznes, gdyż zyski spadały, a miał długi do spłacenia. Pan Mariusz wpompował w ten biznes sporo pieniędzy. Nie mam pojęcia po co...

Smutna historia, która będzie miała zapewne jeszcze smutniejszy finał. Wypożyczalnie wideo skazane są na powolną śmierć. W moim mieście wypożyczalnie znikają, umierając jedna po drugiej. Kiedyś na osiedlu były dwie. Teraz jest jedna i żyje tylko dlatego, że oprócz filmów i kaset kusi klientów usługami ksero, wydrukami, wywoływaniem zdjęć. Dwie duże wypożyczalnie, które mieściły się w centrum Bielska-Białej zniknęły z mapy w ciągu ostatnich 5 lat.

wypozyczalnia wideo

Pan Mariusz myślał, że odmaluje ściany i przestawi regały, a jego biznes odżyje. Niestety - białą farbą nie da się cofnąć cyfrowej rewolucji, która postępuje. Dostępność szerokopasmowego Internetu sprawiła, że filmy możemy z powodzeniem oglądać w Sieci. Takich zmian nie da się zatrzymać.

Po tym jak wczoraj przeczytałem wywiad z Mariuszem Nazimem na łamach Wyborczej sporo myślałem na temat tego, czy właściciele wypożyczalni mogli stawić czoła rewolucji. Czy zmiana charakteru prowadzonego biznesu z wypożyczalni filmów na coś w stylu lokali dla graczy, a może skok w stronę multimedialnych usług, jak wydruki uchroniłyby ich od znalezienia się w obecnej sytuacji? Obawiam się, że nie. Tak jak umarły kasety VHS, tak zaczyna umierać format DVD.

Filmy, muzyka, seriale… to wszystko jest w Sieci i nie zanosi się na to, by trend ten miał się odwrócić. Wyjątkiem pozostają nośniki takie jak winyle, płyty z charakterem i pazurem. Coś za czym wzdychają fani tradycyjnych form słuchania muzyki. Niestety formaty VHS i DVD nie mają takiej rzeszy fanów i z powodzeniem mogą zostać zastąpione przez cyfrowe odpowiedniki.

Tak już się stało z muzyką. Najpierw kryzys dopadł salony płytowe. Później sklepy z plikami MP3 miały swoje pięć minut. Teraz zaczynają zyskiwać popularność usługi streamingowe i personalizowane radia online. Spotify, Deezer, Wimp, Rdio, Nokia Muzyka, Pandora, iTunes Radio, Milk Music… To te serwisy będą na topie przez najbliższe lata. To one odbiorą klientów sklepom handlującym plikami MP3. To one przyczynią się do zamknięcia sklepów płytowych. Rewolucja wymaga ofiar.

Jednak Pan Marek nie chce się poddać:

Obok historii Marka Nazima z Lublina możemy postawić drugą postać. Będzie nią muzyk Neil Young, o którym w kontekście odtwarzacza muzycznego Pono pisał dzisiaj Damian.

Young jest przekonany, że na rynku znajdzie się miejsce dla odtwarzacza muzycznego w cenie 400 dolarów, który będzie sprzężony ze sklepem oferującym muzykę w wysokiej jakości. Uważa, że ludzie chcą wysokiej jakości muzyki i będą za nią słono płacić.

pono-players-yellow-blue

Neil Young popełnia ten sam błąd, który zrobił Marek z Lublina. Żyjąc w oderwaniu od rzeczywistości i będąc zaślepiony własną pasją i biznesem nie dostrzega zmian na rynku, które zaszły, a w zasadzie zachodzą nieprzerwanie od kilkunastu lat. Przecież jeśli ludzie chcieliby płacić za wysoką jakość muzyki to nie porzuciliby płyt CD i DVD na rzecz plików MP3. Podobnie będzie z odtwarzaczem Pono. Sprzedaż tego typu urządzeń leci na łeb na szyję i niebawem rozbije się o twarde podłoże.

Użytkownicy i klienci już zadecydowali i wybrali to co im pasuje. Postawili na smartfony oraz usługi muzyczne, które często działają w oparciu o streaming.

Argument jakości? Takie pytanie może postawić jedynie osoba, która nie testowała Wimp HiFi w jakości Flac w duecie z porządnymi słuchawkami. I właśnie w takim połączeniu jest przyszłość cyfrowej rewolucji dla klientów, którzy wymagają wysokiej jakości.

Neil Young z klockowatym odtwarzaczem Pono oraz Marek Nazim z ostatnią w mieście wypożyczalnią wideo muszą przejrzeć na oczy. Obaj podążają drogą, która się kończy nad przepaścią. To jaki los ich czeka zależy wyłącznie od nich samych.

REKLAMA

Oby zatrzymali się w porę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA