REKLAMA

Odtwarzacz MP3 od Neila Younga, który ma oferować niespotykaną jakość dźwięku. Ale czy to wystarczy?

10.03.2014 12.12
Odtwarzacz MP3 od Neila Younga, który ma oferować niespotykaną jakość dźwięku. Ale czy to wystarczy?
REKLAMA

Rynek odtwarzaczy MP3 powoli dogorywa. Popularne „empetrójki” i iPody zostały zastąpione przez smartfony. Jednak są tacy, którzy wciąż wierzą w sukces na tym segmencie rynku technologicznego. Jedną z takich osób jest legendarny muzyk – Neil Young. Czy to jednak wystarczy?

REKLAMA

Odtwarzacze MP3 można już włożyć do tego samego koszyka, co płyty CD, kasety VHS czy też maszyny do pisania – kiedyś bardzo popularne, wpłynęły na rozwój technologii na świecie i popularyzację ogólnie pojętej kultury, ale lata świetności są już dawno za nimi. Dzisiaj już mało kto kupuje „empetrójki” i nawet niezwykle popularne iPody od Apple stanowią dzisiaj tylko 2 proc. przychodów firmy z Cupertino. Tak słabe wyniki biorą się oczywiście z tego, że funkcję przenośnych odtwarzaczy przejęły telefony komórkowe, które nie dość, że w kwestiach oprogramowania oferują zdecydowanie więcej, to jeszcze cały czas mamy je przy sobie. MP3 to dziś jedynie sposób na dłuższe działanie smartfona na jednym ładowaniu i to wykorzystywane przez coraz mniej osób.

Są jednak tacy szaleńcy, którzy cały czas myślą o podbiciu tego rynku. Jednym z nich jest człowiek starej daty, legenda i pewnie idealista – Neil Young.

ponoplayer1

Bo któż inny może wierzyć w to, że na sprzedaży odtwarzaczy MP3 da się jeszcze zarobić, jeśli nie właśnie idealista, liczący na to, że dla użytkownika nie liczy się tylko wygoda, ale też jakość odtwarzanego dźwięku. Young właśnie na to chce postawić, bowiem jego urządzenie – nazwie PonoPlayer – nie będzie zwykłą „empetrójką” ze standardowymi słuchawkami dousznymi w zestawie. O nie! Nie będzie nawet tylko urządzeniem, bo w ofercie pojawi się wiele więcej.

PonoMusic chce zaoferować cały wachlarz usług. Oprócz samego odtwarzacza, pojawi się także sklep z muzyką w wysokiej jakości (PonoMusic.com) oraz specjalna aplikacja na komputery osobiste, dzięki której możliwe ma być pobieranie utworów czy też całych albumów, zarządzanie nimi, a także synchronizacja z PonoPlayerem. Jednak w tym nie ma nic nadzwyczajnego. Sprzęt ma się wyróżniać wysokiej jakości dźwiękiem, podobno lepszym niż w urządzeniach konkurencyjnych. Odtwarzacz ma oferować 128 GB pamięci wewnętrznej, na której ma się zmieścić od 100 do 500 albumów (w zależności od wybranej jakości) oraz dotykowy ekran LCD z – podobno – przyjaznym interfejsem. Oprócz tego będzie możliwość rozszerzenia pamięci wewnętrznej przy pomocy odpowiedniej karty pamięci.

pono-players-yellow-blue

Dość ciekawie prezentuje się także bryła PonoPlayera, która nie bazuje na prostopadłościanie.

Na fotografiach widać, że urządzenie będzie miało kształt trójkątnego pryzmatu. Nie jestem przekonany czy to dobra decyzja, bo przecież odtwarzacze MP3 trzymamy przede wszystkim w kieszeniach spodni. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby noszenie takiego „kloca” było wygodne.

Zbiórka na Kickstarterze ma ruszyć w najbliższą środę (12 marca). PonoPlayer będzie sprzedawany w cenie 400 dolarów. Zastosowana w nim technologia powstała przy współpracy z cenioną firmą Ayre Acoustics, więc o jakość nie powinniśmy się martwić.

Powtórzę się, ale trzeba być szaleńcem, żeby wierzyć w sukces tego urządzenia.

Owszem, jest sygnowane przez znanego i cenionego muzyka. Owszem, ma oferować wysokiej jakości dźwięk, nieporównywalny z żadnym innym sprzętem przenośnym. Owszem, producent zaoferuje własny sklep z muzyką. Ale ile jest osób skłonnych zapłacić aż 400 dolarów za możliwość słuchania muzyki w lepszej jakości?! Pewnie trochę ich jest, ale nie aż tak dużo, żeby PonoPlayer okazał się wielkim sukcesem. To gadżet dla dość wąskiego i jasno określonego grona użytkowników. Nie mówię, że twórcy są skazani na porażkę i firma szybko upadnie. Sądzę jednak, że o sukces będzie trudno, a jeśli nawet uda się go osiągnąć to będzie on co najwyżej umiarkowany.

Pewnie napiszecie mi w komentarzach, że na rynku jest przecież wiele firm oferujących sprzęt z wysokiej półki, które nieźle sobie radzą na rynku. No i trudno się z tym sprzeczać. One jednak oferują w głównej mierze sprzęt stacjonarny, do którego audiofil podłączyć świetne głośniki albo rewelacyjne słuchawki i będzie cieszył się każdym, najmniejszym nawet dźwiękiem. Czy taki audiofil zabierze te drogie słuchawki na spacer, żeby słuchać muzyki z PonoPlayera? Szczerze w to wątpię.

Nie sposób też nie wspomnieć o samym sklepie PonoMusic. W erze strumieniowania muzyki i jakości FLAC w usłudze WiMP HiFi, przejście na kupowanie plików wydaje się krokiem wstecz. I znowu można przywołać przykład iTunes, z którego Apple zarabia ogromne pieniądze. Jednak Apple to... no Apple i małej firmie raczej trudno będzie z tym konkurować. Możemy też zapomnieć o tym, że osoby, które nie będą miały nowego odtwarzacza, będą chciały płacić za lepszą jakość. Bo i po co skoro chcą słuchać muzyki na smartfonie?

Sądzę, że w erze streamingu muzyki i smartfonów, większości osób w zupełności wystarczy to, co oferuje trio w postaci: telefon komórkowy, zwykłe słuchawki i plik MP3, a hi-endowe urządzenia dla audiofilów nadaj się raczej do postawienia w pokoju, a nie noszenia ze sobą.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA