Facebook kupuje producenta dronów. Po co?
Inicjatywy takie jak Internet.org, w ramach których z dostępu do internetu ma móc cieszyć się praktycznie każdy mieszkaniec świata, wymagają czasem nieszablonowych rozwiązań. Jednym z nich może być wykorzystanie dronów do zapewniania połączenia internetowego tam, gdzie nie było to do tej pory technicznie możliwe.
Wykorzystanie maszyn latających do tego celu nie jest całkowicie nowym pomysłem. Mniej więcej w połowie zeszłego roku podobną ideę zaprezentowało Google w ramach programu „Loon”, gdzie za dostęp sieciowy w lokalizacja, gdzie budowa infrastruktury byłaby zbyt kosztowna lub w ogóle nie ma na to środków, byłaby realizowana z wykorzystaniem balonów. W ramach pierwszych testów udało się wtedy stworzyć prototypowe balony wyposażone w specjalną aparaturę, które unosząc się na wysokości około dwukrotnie większej niż ta, na której kursują samoloty cywilne, zapewniały dostęp do internetu o szybkościach porównywalnych do oferowanych przez dzisiejszą technologię 3G. Takie „dystrybutory internetu” miały być pozbawione własnego napędu i przemieszczać się z wykorzystaniem siły wiatrów stratosferycznych.
Dziś okazuje się, że Google nie jest jedyną firmą, której – z oczywistych powodów – zależy na popularyzacji internetu tam, gdzie nie dotarł on nigdy wcześniej i kto wie kiedy, przy wykorzystaniu standardowych rozwiązań, mógłby dotrzeć. Tą firmą miałby być Facebook, który wzorując się lub też nie, na pomyśle giganta z Mountain View, planuje zapewnić dostęp do Internetu wszystkim z wykorzystaniem dronów.
Pomóc w tym ma przejęcie Titan Aerospace, specjalizującego się w produkcji dronów potrafiących latać na dużych wysokościach (do 20 km nad poziomem morza) oraz zasilanych energią słoneczną (w nocy korzystają z akumulatorów ładowanych w dzień). Dzięki takiemu rozwiązaniu są one w stanie bez lądowania wytrzymać nawet do 5 lat, co idealnie wpisuje się w wizję samodzielnych, długoterminowych i praktycznie bezobsługowych punktów dostępowych. Cała transakcja miałaby opiewać na dość śmieszne w porównaniu np. do przejęcia WhatsAppa (który jednak dobrze wpisuje się w cały plan Facebooka) 60 milionów dolarów i wiązać się z całkowitym zamknięciem Titan Aerospace na innych producentów i zamówienia.
Pierwszym owocem takiego przejęcia miałoby być 11 000 maszyn Solara 60, z których każda jest w stanie przenieść ponad 100 kg ładunku, co powinno bez większych problemów wystarczyć na niezbędny do realizacji programu sprzęt. Egzemplarze z tej serii w większości trafiłyby nad terytorium Afryki, zapewniając bezpłatny dostęp do - może nie najszybszego, ale jednak – internetu.
Według TechCrunch, Facebook w przypadku podjęcia decyzji o uruchomieniu tego typu rozwiązania, nie powinien mieć większych problemów związanych z prawem, przez wzgląd na wysokość, na której miałyby zostać umieszczone „nadajniki”.
Przejęcie Titan Aerospace mogłoby więc stanowić dopełnienie większego planu Marka Zuckerberga. Oprócz komunikatora WhatsApp, który byłby teraz dostępny dla wszystkich na świecie, spekuluje się na temat wykorzystania przejętego wcześniej Onavo do optymalizacji poboru danych przez urządzenia mobilne na dużą skalę (niezbędne przy niezbyt dużej sile sygnały). W ten sposób mogłoby zostać przynajmniej częściowo zrealizowane jedno z założeń Internet.org, gdzie użytkownicy korzystający z zapewnianego przez program dostępu do internetu, nie musieliby godzić się na zbyt duże kompromisy czy dyskomfort związany z korzystaniem z sieci.
Oczywiście dla Facebooka jest to także element biznesu – dotarcie do nowej grupy użytkowników, do których mało kto lub też w ogóle nikt wcześniej nie dotarł, oferując im cały wachlarz swoich usług, odpowiednio dopracowanych i działających najlepiej w ramach takiego dostępu do internetu. Tak czy inaczej, z całą pewnością jednak skorzystają na tym nie tylko wielkie korporacje, ale i użytkownicy, o których nikt wcześniej nie pomyślał.