Największa porażka 2013 roku według blogerów Spider's Web
Koniec roku to czas podsumowań. Tym razem nie chcemy jednak się skupiać na tym, co było w ostatnich 12 miesiącach najlepsze. Wręcz przeciwnie. Wybraliśmy naszym zdaniem największe porażki 2013 roku.
Paweł Okopień: Zastanawiałem się chwilę, co mogłoby być porażką 2013 roku. Z mojego konika wypadałoby wskazać debiut nc+, ale choć był to mocny temat, to z perspektywy czasu pozostaje on tylko casem, którym zajmują się osoby od kryzysów w mediach społecznościowych. Porażką mógłby być debiut konsoli Ouya, ale sam nie traktuje poważnie wszystkich dziwacznych urządzeń z Androidem, jak przystawki do telewizorów i inne cuda. Finalnie największą tech porażką 2013 roku jest dla mnie FireFox OS. System, który mógłby stać się trzecią siłą, okazał się totalnym gniotem.
Obserwowałem męczarnie Ewy z tym telefonem, widziałem go kilka razy i uważam, że to największy niewypał. Mozilla miała szansę na sukces i powrót do łask, tymczasem FireFox OS wydaje się być gwoździem do trumny. Odpowiedni dobór rynku, partnerzy, tanie telefony – tak miał wyglądać FFOS. A wyszło słabo i nie sądzę aby się z tego coś jeszcze było.
Maciej Gajewski: Nie miałem nawet chwili dłuższego zastanowienia, by zdecydować się który produkt zaprezentowany w tym roku był dla mnie największym rozczarowaniem. Decyzja była natychmiastowa. Niestety, z bolącym sercem, muszę wskazać system Firefox OS.
Owo serce boli mnie z bardzo prostego powodu: nie jestem fanem żadnej firmy zajmującej się elektroniką użytkową, ale gdybym jednak musiał wskazać pod przymusem kogokolwiek, byłaby to właśnie Mozilla. To firma o niesamowitej kulturze biznesowej, szczerze i autentycznie walcząca o to, by Internet był dla nas wszystkich lepszym miejscem. Rzecz jasna, nie zawsze jej to wychodzi, ale mimo tego działa sprawnie.
Firefox OS jest, niestety, pomysłem fundamentalnie chybionym, a wykonanie owego pomysłu jest jeszcze gorsze. Oto bowiem mamy system, który współpracuje wyłącznie z aplikacjami webowymi. Już samo to sugeruje, że owe aplikacje i sam system będą bardzo ograniczone. No dobrze, ale przecież Firefox OS jest przeznaczony dla najtańszych smartfonów dla najmniej zamożnych konsumentów, więc trzeba przymknąć oko na jego ograniczenia. Zgoda. Ale w takim razie, czy Mozilla serio oczekuje, że smartfon polegający na Internecie (a więc wymagający pakietu danych) jest najlepszym pomysłem dla tych najmniej zamożnych? Wolne żarty.
Niestety, na tym problemy się nie kończą. System ten zachowuje się tak, jakby był nawet nie w fazie beta, a alfa. Wiele elementów interfejsu jest tak źle poukładanych, że czasem ciężko kliknąć w wybrany element. Firefox OS jest pełen błędów i niedoróbek. Jakby tego było mało, pracuje bardzo powoli i niestabilnie.
Ktoś mógłby rzec, że przecież to system dla najtańszych „zetafonów”, więc nie powinienem spodziewać się jakichkolwiek rewelacji. Ponownie, zgoda. Ale weźmy do ręki i poużywajmy chwilę Samsunga Galaxy Trend, Nokię Lumia 520 i Alcatela One Touch Fire z Firefox OS. Pierwsze dwa smartfony oferują więcej możliwości, działają sprawniej i nie wymagają do sensownego ich wykorzystywania pakietu internetowego.
Firefox OS to smutny żart. Od firmy, którą darzę bardzo dużym szacunkiem.
Damian Jaroszewski: Firefox OS to bez wątpienia jedna z największy porażek tego roku. Nie będę pisał dlaczego, bo musiałbym powtórzyć wszystko to, co napisali moi koledzy. Poza tym sądzę, że system ma jeszcze szansę, jeśli Mozilla zdecyduje się na smartfony ze średniej i wyższej półki i oczywiście naprawi liczne błędy.
Ja jednak wytypowałbym coś innego, a będzie to Facebook Home. Mark Zuckerberg zwołał wielką konferencję, omamił nas zapowiedziami rewolucji i przekonywał, że ze smartfona da się korzystać inaczej. Nie dość, że to wszystko były tylko mrzonki, to jeszcze podkopał i tak mocno chwiejące się HTC, które przecież zaprezentowało pierwszy telefon z Facebook Home.
Dzisiaj o tym projekcie już kompletnie nikt nie pamięta, a przecież minęło zaledwie kilka miesięcy. Dziwię się, że w ogóle nie został porzucony (chyba, że o czymś nie wiem). Jedna, wielka porażka. Inaczej tego opisać nie można. Czy w ogóle ktokolwiek z Was to zainstalował i korzystał dłużej niż tydzień? Szczerze w to wątpię.
Dawid Kosiński: Jak dla mnie największa porażka 2013 roku to konsole do gier. Są to sprzęty przestarzałe względem komputerów i nie wyznaczają jakichkolwiek trendów. Są po prostu przeraźliwie nudne i o ile moje wyobrażenia o nich napędzały mnie do kupna jednej z nich, to po premierze obydwu sprzętów widzę, że nie zabolała mnie słaba dostępność żadnej z nich.
Zapewne nowe konsole znajdą się pod moim telewizorem, za jakiś czas, ale jak na razie jest to dla mnie sprzęt nie tylko przestarzały, ale też pozbawiony ciekawych gier. Zabrakło tutaj killerów, które napędzałyby sprzedaż tych sprzętów i powodowały, że każdy, kto ich nie ma plułby sobie w brodę.
Skoro tego nie ma, to bez bólu pozostałem przy stwierdzeniu, że obecnie najlepszą konsolą do gier jest pecet. I nie jest to stwierdzenie przesadzone, zwłaszcza że niebawem powinna pojawić się finalna wersja systemu SteamOS.
Szymon Radzewicz: Jako zadeklarowany gracz, dla mnie porażką 2013 roku był brak oficjalnej, polskiej premiery konsoli Xbox One. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mogę sprowadzić to urządzenie od naszych zachodnich sąsiadów, bez większych komplikacji i w stosunkowo atrakcyjnej cenie. Jasne, mogę, nie przeczę, ale nie o to tutaj chodzi. Jak to napisał Tadeusz Kamil Marcjan Żeleński: „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”.
Niestety, Microsoft nie chce. Gigant z Redmond po raz kolejny pokazał, gdzie ma polski rynek i polskich konsumentów. Rozumiem, że nie stanowimy tak dochodowego miejsca zbytu jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy też Stany Zjednoczone. Mimo tego, jesteśmy diabelnie wiernymi klientami tej korporacji, w ogromnej mierze wspierając niemal monopolistyczną pozycję Microsoftu nad Wisłą. Od zmiany mentalności polegającej na wygonieniu spod naszych dachów konsol PlayStation, w imię Xboksa 360, przez duże zainteresowanie mobilnym systemem Windows Phone, na systemie operacyjnym Windows kończąc, Polska to naturalne środowisko dla Microsoftu, które powinno być pielęgnowane i doceniane.
Tak nie jest. Patrząc na polską społeczność graczy, przykład tego mieliśmy już wcześniej, podczas afery z brakiem polskiego Xbox Live. Gigant z Redmond w końcu zakasał rękawy i wziął się do pracy, na skutek medialnej wrzawy, skutecznej kampanii oraz tysięcy petycji. Polscy gracze pokazali, że zasługują i chcą i usług na takim poziomie, jakim cieszą się nasi zachodni koledzy. Jeżeli trzeba, potrafimy pokazać pazur. Niestety, Microsoft po raz kolejny popełnia ten sam błąd, wchodzi do tej samej rzeki.
To ogromna, zaprzepaszczona okazja. Xbox 360 dokonał w moim odczuciu czegoś niemal niemożliwego – pokazał ogromnej rzeszy Polaków, że istnieje skuteczna, dobra, solidna i tańsza alternatywa dla nadchodzącego PlayStation 3. Ta konsola zmieniła nasze podejście, naszą mentalność. Microsoft wypracował sobie świetny grunt dla nadejścia Xboksa One w ziemi, która naturalnie leżała pod japońską okupacją.
Niestety, ktoś z Redmond wpadł na pomysł, aby skoncentrować się na wojnie z Sony na terytorium Zachodniej Europy. Jak to pięknie skomentował Dawid Kosiński, kiedy po raz pierwszy usłyszał o braku polskiej premiery XONE – „nie będę udawał, że pada, kiedy ktoś pluje mi w twarz”. Mimo wszystko – boli. Pomimo mojego zadowolenia z PlayStation 4, konsolę Microsoftu również uważam za świetny produkt. Ba, biorąc pod uwagę katalog gier startowych, nawet lepszy! Tym większe jest moje rozczarowanie.
Piotr Grabiec: Jeśli chodzi o porażkę roku to nie jest to prosty wybór. Mogę się podpisać pod słowami o Firefox OS, który okazał się ogromnym niewypałem - ale to byłoby za proste, więc moim typem będzie też system operacyjny, ale innej firmy - za co pewnie zje mnie Piotr Barycki i kilku korzystających ze smartfonów pewnej kanadyjskiej firmy czytelników...
Mówię tutaj oczywiście o BlackBerry 10. Miało być to odświeżenie dla całej marki, która porzuciła nawet nazwę Research in Motion. Z wielką pompą pokazano dwa nowe urządzenia, cały system operacyjny i... nic z tego nie wynikło. Sprzedaż jest na mizernym poziomie, świadomość marki wśród konsumentów leży, a samo BlackBerry ma problemy finansowe i jakoś w połowie roku wydało nawet nowy telefon na starej wersji systemu!
Innowacyjny system okazał się nietrafiony. Nie oferował konsumentom nic, czego tak naprawdę nie miałyby inne, zakorzenione już na rynku platformy. Możliwość kompilowania aplikacji z Androida na BlackBerry nie przekonała też developerów. Jeśli to nie jest jedna z największych porażek 2013 roku, to nie wiem co ma nią być.
Piotr Barycki: Niespodzianka! Zgadzam się. O ile samego systemu i telefonów (w tym i niedocenionego Z10) nie można nazwać wprost porażką, to w ostatecznym rozrachunku próba powrotu na rynek frontowymi drzwiami zakończyła się klęską, co zresztą doskonale widać. I jeśli sam miałbym typować porażkę roku, to – głównie ze względu na przywiązanie do marki i pragnienie, żeby znowu była taka jak kiedyś – obstawiałbym tak samo jak Ty.
Dużo dodawać chyba nie muszę, bo wszystkie przyczyny tego niepowodzenia zostały już chyba wielokrotnie podane wprost. Brak sporej części najważniejszych aplikacji, nawet po prawie 12 miesiącach od premiery, brak odpowiedniego wsparcia u operatorów, słaby marketing i brak wodotrysków, które przecież przyciągają ogromną liczbę klientów, nawet jeśli są całkowicie bez sensu i na dodatek nie działają.
Nie zgodzę się natomiast w całości z tym, że system nie oferuje nic, czego nie oferują inne systemy. Owszem, z wyjątkiem Hub, który nie ma żadnej konkurencji, większość funkcji jest w takiej czy innej formie dostępna na innych platformach, ale tutaj pojawia się pytanie – w jakiej formie. Dla mnie, mając stały kontakt z innymi OS, realizacja wielu czynności w BlackBerry 10 jest po prostu lepiej przemyślana, szybsza, prostsza, a przy okazji bardziej… smart. Niekoniecznie chodzi mi tutaj o wykonanie w sensie estetycznym, ale czystą żywą funkcjonalność. Tyle, że to w większości elementy, które choć przydatne na co dzień, zdecydowanie są trudne do sprzedania w sensie marketingowym. Bo jak tu sprzedać coś, co jest po prostu „trochę lepsze i wygodniejsze”? Trzeba przecież krzyczeć o tym, że wynalazło się wszystko od nowa. Ja natomiast cenię BB właśnie za taką praktyczność, która w nieco zmienionej formie dotarła z BBOS na BB10 i za fakt, że jest to jeden z niewielu systemów, które naprawdę da się wygodnie obsługiwać na dużych ekranach.
Tak, realizacja planów BlackBerry na 2013 jest porażką. Co nie znaczy, że sam system też nią jest, a i przyszłość firmy, zwłaszcza że w końcu zabrał się za nią ktoś, kto nie boi się wprowadzać poważnych zmian, nie musi być koniecznie taka tragiczna.
Piotr Grabiec: W poprzednim poście oczywiście uprościłem - sam widziałem w BlackBerry 10 duży potencjał, a po zapoznaniu się z systemem na oficjalnej prezentacji byłem do niego pozytywnie nastawiony - rzecz w tym, że w praktyce to są takie niuanse, że mało kogo to 'trochę szybciej i trochę lepiej' interesuje - bo (eko)system BlackBerry ma na tyle poważne braki, że na te drobne plusy mało kto zwróci uwagę.
Przemysław Pająk: Dla mnie porażka 2013 roku to Facebook Home.
Zapowiadana jako "nowy Facebook" i "Android killer", a przy okazji jako wybawca problemów HTC, społecznościowa nakładka Facebooka na mobilny system operacyjny Google Android została entuzjastycznie zaprezentowana najpierw przez samego Marka Zuckerberga, a następnie przez przychylne Facebookowi media.
A tymczasem okazało się, że klienci są kompletnie niezainteresowani Facebookiem na ekranie startowym smartfona. Home kompletnie się nie przyjął. Dosłownie w kilka dni po hucznej premierze medialnej okazało się, że zainteresowanie nim jest beznadziejnie znikome. Media też, po krótkim zachwycie, przestały kompletnie pisać o tym produkcie.
Ta bolesna lekcja powinna dać wiele do myślenia szefom Facebooka, w tym głównie Zuckerbergowi. O ile Facebook rósł organicznie nieprawdopodobnie szybko przez ostatnie lata, chłonąc przy okazji wszystkie nowości w serwisie zasadniczym, o tyle proponowane nowości już po okresie gigantycznie szybkiego wzrostu okazują się znacznie trudniejsze do wdrożenia.
Widzimy to nie tylko po Home, ale także przy okazji zmian w algorytmie Newsfeeda, który generalnie znacznie obniżył podstawową jakość Facebooka.
Mam nadzieję, że Zuckerberg ze swoją świtą szybko zrozumieją, że buta i arogancja we wprowadzeniu "usprawnień" podstawowego serwisu nie prowadzą do niczego dobrego.
Mateusz Nowak: Długo zastanawiałem się nad tym co uznam jako największą porażkę lub też największe rozczarowanie 2013 roku. Bez wątpienia na podium w tym zestawieniu znajdzie się iPhone 5c. A to dlatego, że Apple mnie rozczarowało. Liczyłem na sprytne wejście w nieco niższą półkę smartfonów. Nie mam na myśli tanich urządzeń za kilkaset złotych, ale byłem przekonany, że firma Tima Cooka pokaże rywala Nexusa 4, który mógłby być nawet odrobinę droższy, ale wyglądałby jak produkt klasy premium i działał jak na takie urządzenie przystało. Apple tymczasem postanowiło pokazać nam plastikowego kolorowego smartfona, który tak naprawdę ma specyfikację iPhone'a piątego. Jakby tego było mało, okazało się później, że nawet taki gigant jak Apple nie potrafi sprzedać tego kolorowego odgrzanego kotleta. Spora wtopa i zastanawiam się, czy kolorowe iPhone'y doczekają się drugiej generacji, czy Apple przyzna się do błędu i porzuci te urządzenia.
Na drugim miejscu stawiam Firefoksa OS. Piszę to z bólem serca, gdyż uwielbiam Mozillę. Cenię to co robią dla rozwoju Sieci. Mimo całej sympatii i przywiązania do marki Mozilla i Firefox muszę powiedzieć, że premiera FF OS była falstartem. Pisałem, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, a Mozilla najzwyczajniej w świecie o tym zapomniała. Wielka szkoda. Mam nadzieję, że nadchodzący 2014 rok będzie dla liska zdecydowanie przyjaźniejszy.
Jako największą porażkę 2013 uznaję wprowadzenie dyrektywy, która nakazuje właścicielom stron informowanie użytkowników o tym, że na odwiedzanych przez nich stronach używane są ciasteczka. Zbliżają się święta, więc nie będę przeklinał i powiem tylko, że to najbardziej poroniony pomysł na jaki ustawodawcy wpadli w tym roku.
Zdjęcie The big boss thinks. Concept thoughts about business pochodzi z serwisu Shutterstock