4K nie skończy jak 3D, czyli o technologii przyszłości
Ultrawysoka rozdzielczość to przyszłość - nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Słychać jednak głosy, że 4K skończy jak 3D. Wiele osób powątpiewa w sensowność tak wysokiej rozdzielczości w telewizorach. Dlaczego są w błędzie? Czy telewizor 4K ma rację bytu? Czy już dziś warto kupić telewizor UHD?
Pochylam się nad tym temate po raz kolejny, ponieważ wśród wielu osób, w tym także znawców rynku, panuje przekonanie, że 4K to ślepa uliczka rozwoju technologii telewizyjnych. Ulubionym argumentem jest przykład 3D, które się nie przyjęło. I wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że trójwymiar tak naprawdę przyjął się w telewizorach całkiem nieźle, tylko treści 3D się nie upowszechniły, bo... w zasadzie nie mogły. Błędem jest interpretowanie 4K jako kolejnej "rewolucji" na miarę 3D, ponieważ 4K nie jest następcą trójwymiaru lecz Full HD.
3D żyje i żyć będzie, a ja... się myliłem
Trójwymiar wypłynął na popularności filmu "Avatar". Świat zachłysnął się 3D i... zapomniał o logice. O tej logice zapomniałem też ja, przyjmując przez te 4 lata bardzo różne postawy wobec 3D: od początkowej negacji, przez ekscytację, aż po próbę uśmiercenia trójwymiaru. Dziś wiem, że wszystkie te postawy były błędem. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że przy okazji rynek również popełnił wiele błędów.
Jednym z podstawowych błędów było uznanie 3D jako jedynej słusznej przyszłości obrazu. Taką komunikację po części stosowały media i producenci, chociażby LG, faworyzując technologię pasywną pokazywał cały świat w 3D. W trójwymiarze mieliśmy oglądać dosłownie wszystko.
Podobnie zachowywano się w Hollywood. W pogoni za dodatkowymi zyskami i popularnością formatu zaskakująco dużo filmów realizowano lub konwertowano do 3D. Motyw trójwymiaru szybko podchwyciły też stacje telewizyjne.
Status i przyszłość 3D byłyby zupełnie inne, gdyby traktowano go jako dodatek. Trójwymiar potrafi być wyśmienity zarówno w kinie, jak i w domowym zaciszu, jednak tylko wtedy, gdy jest dobrze zrobiony i dopasowany do treści. Tymczasem w przypadku wielu materiałów był po prostu wprowadzony na siłę.
Problemem 3D jest przy okazji "nienaturalność funkcjonalna" w postaci okularów. Od czasu do czasu na seans w kinie lub w domu możemy założyć okulary, jednak nie będziemy stale przebywać z nimi przed ekranem. Na prawdziwy trójwymiar bez okularów jeszcze trochę poczekamy. Ciosem dla popularności 3D była też wojna pomiędzy okularami pasywnymi oraz aktywnymi i początkowy brak kompatybilności różnych okularów.
Ostatecznym błędem jest uśmiercenie 3D oraz mówienie, że to przez brak treści 3D umarło. Owszem niewielka ilość treści ma wpływ na obecny stan trójwymiaru, jednak upatrywanie się w tym końca technologii 3D nie wydaje się prawidłowe. W kinach wciąż pojawiają się nowe pozycje w trójwymiarze. Podobnie jest w przypadku premier na płytach Blu-ray 3D. Na rynku wciąż utrzymują się telewizory wspierające 3D, a dominująca technologia pasywna sprawia, że koszt użytkowania tej dodatkowej opcji nie jest wysoki.
To co z tym 4K ?
4K nie jest jak 3D, ponieważ nie wymaga okularów. Owszem, wymaga dodatkowego sprzętu, ale to bardzo naturalna aktualizacja. To po prostu kolejny cykl wymiany urządzeń. To taka zmiana, jak w przypadku przejścia z SD na HD. Niestety nie ma tutaj dodatkowej motywacji w postaci znaczącej zmiany technicznej – w końcu wymieniając telewizor SD na HD wymienialiśmy potężne kineskopy na zgrabne LCD czy plazmy. Teraz zmieniamy jedynie telewizor na większy i z wyższą rozdzielczością. Zmiana ta marketingowo jest trudniejsza do ogrania przez producentów telewizorów, ale będzie naturalnie postępować.
Na przejście z HD do 4K potrzeba czasu. Należy pamiętać, że po dekadzie wciąż nie przeszliśmy w pełni z SD do HD.
Brak pełnego wejścia widzów w wysoką rozdzielczość jest jednym z ważnych argumentów przeciwko 4K. Jednocześnie jednak dobitnie pokazuje, że 4K już musi wchodzić na rynek, aby powoli się adoptować. Dziś wiele treści wciąż jest dostępnych wyłącznie w standardowej rozdzielczości. Filmy na DVD cieszą się dużą popularnością, a w kwietniu 2014 cyfrowa telewizja naziemna zostanie ogołocona z kanałów w HD. Czy to jednak argument za tym, żeby nie kupować telewizorów z rozdzielczością 1920 na 1080 pikseli? Nie.
Teraz na rynku coraz częściej debiutują telewizory w 4K. Są one często horrendalnie drogie i brakuje natywnych treści w najwyższej rozdzielczości. Jednak nie możemy negować naturalnej drogi rozwoju technologii. Nie zatrzymamy postępu, nawet jeśli w pewnym momencie będzie on nieco absurdalny. W końcu potrzeba matryc z kilkudziesięcioma milionami pikseli w amatorskich aparatach jest naprawdę wątpliwa. Tak samo w telewizorach - rozdzielczość będzie przyrastać w kolejnych latach i 8K wcale nie jest jeszcze sufitem.
Natomiast adaptacja 4K będzie stosunkowo wolna patrząc na historię akceptacji innych rozwiązań technologicznych. Myślę, że pierwsze kanały 4K w Polsce zobaczymy najwcześniej w 2015 roku. Obstawiam też, że w 2018 roku mogą się pojawić pierwsze emisje w ramach DVB-T. Ultrawysoka rozdzielczość osiągnie pułap obecnego HD w roku 2020, a może nawet w 2022, a to i tak wcale nie oznacza, że w tym czasie nie będzie treści nadawanych w HD. Pewnie będą też jeszcze materiały w SD.
Przed 4K wiele wyzwań - musi zmagać się z brakiem nośników, niską prędkością łącz internetowych, czy brakiem standaryzacji. Tego wszystkiego będziemy jednak wkrótce świadkami, tak jak to miało miejsce w przypadku HD. Przecież 1920 na 1080 pikseli to nie jest wymysł z 2006 roku, kiedy w Polsce zadebiutował pierwszy kanał. W Japonii pierwsze próby podejmowano już w 1989 roku, w Europie w 1992 eksperymentowano z transmisją olimpiady.
Margines błędu
Świat technologii nie jest w pełni przewidywalny. Potrzeby wielu klientów skończyły się na DVD. Filmy na tym nośniku niesamowicie się upowszechniły i wciąż dominują w rodzimych sklepach, choć z punku widzenia jakości nie mają w zasadzie racji bytu. 4K pokazuje bowiem swoje prawdziwe oblicze dopiero na ekranach powyżej 50 cali. Na mniejszych telewizorach też wkrótce je zobaczymy, ale mimo dużego zagęszczenia pikseli, na widzach nie będzie to robiło większego wrażenia. Jednocześnie jednak popularne calarze na rynku europejskim wahają się od 37 do 46 cali. To sprawia, że potrzeba upowszechnienia 4K nie jest tak bardzo znacząca, jednak popularność smartfonów z rozdzielczością 1920 na 1080 pikseli oraz zapowiedź telefonów z UHD sprawiają, że telewizory nie mogą być gorsze.
Wiele wskazuje na to, że przez kolejne lata będziemy świadkami rynkowej adaptacji Ultra HD, zarówno po stronie sprzętu jak i treści. Czy warto już dziś inwestować w 4K?
Z pewnością nie będzie to inwestycja zwrotna, ale nie będziecie żałować.