Dwa pierwsze błędy Stephena Elopa jako CEO Microsoftu
Były dyrektor generalny Nokii to jeden z faworytów na stanowisko dyrektora generalnego Microsoftu. Stephen Elop ma już kilka pomysłów. Niektóre z nich dowodzą, że to kiepski kandydat.
Najpóźniej za dziesięć miesięcy Steve Ballmer ustąpi ze stanowiska dyrektora generalnego Microsoftu. Kto go zastąpi? Tego wciąż nie wiemy, ale ponoć lista kandydatów jest dość krótka, a jedno z czołowych miejsc zajmuje Stephen Elop, były dyrektor generalny Nokii, który wkrótce będzie pełnił rolę szefa działu sprzętu mobilnego w Microsofcie.
Plotki te są już szeroko komentowane w mediach, a te odzywają się do potencjalnych kandydatów z prośbą o komentarze i wywiady. Elop doskonale więc wie o swojej mocnej pozycji i nie kryje zadowolenia. Zdradza też swoje pierwsze plany na temat przyszłości Microsoftu, jeżeli zostałby ostatecznie wybrany.
Warto zwrócić uwagę na informacje, jakie zdobył Bloomberg na temat planów Elopa. Otóż ten wydaje się być przekonany co do argumentów niektórych inwestorów posiadających udziały w Microsofcie, a także Paula Allena, współzałożyciela firmy. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobiłby Elop, to pozbycie się Binga. Drugim krokiem, byłoby poważne rozważenie przyszłości działu Xbox i, być może, jego sprzedaż lub również zamknięcie.
Co kieruje Elopem?
To bardzo krótkowzroczne myślenie, ale najpierw może spróbujmy zrozumieć, czemu Elop w ogóle to rozważa. Bing, jak dotąd, nigdy nie zarobił ani centa. Wręcz przeciwnie: przynosi firmie Microsoft od lat wielomilionowe straty i mimo wielu intensywnych kampanii promocyjnych ma mocną (przy czym daleką od lidera) pozycję raptem w kilku krajach. „Ubicie” biznesu, który non-stop przynosi straty wydaje się więc, teoretycznie, dość logiczne.
A czemu Xbox? Elop uważa, że Microsoft powinien przestać „rozpraszać się” elementami, które nie są jego najmocniejszą stroną. Co więc jest? Systemy operacyjne, pakiety biurowe i chmura. Przede wszystkim, dla rynku przedsiębiorstw. Microsoft miałby więc stać się firmą oferującą, przede wszystkim, rozwiązania biznesowe.
BYOD i ekosystemy
Stephen Elop, niestety, nie uczy się na błędach swoich, Microsoftu i konkurencji. To prawda, że Microsoft ma niewielką konkurencję na biznesowym rynku. Microsoft Office, a także rozwiązania chmurowe czy serwerowe to wielki sukces tej firmy. Bing nadal nie może przełamać hegemonii Google’a. A Xbox? Radzi sobie znakomicie jeżeli chodzi o Xboxa 360, ale Xbox One ma niepewną przyszłość, a usługi Xbox Muzyka czy Xbox Wideo mają całkiem niezłą pozycję, ale wciąż odległą od takich rozwiązań, jak Spotify czy Netflix. To wszystko jest prawdą.
Ale… czemu właściwie Microsoft traci pozycję tytana na rynku IT? Otóż właśnie dlatego, że ignorował pewne „nieistotne” trendy na rynku. Kto zainteresuje się smartfonem bez klawiatury i pakietu biurowego? Kto będzie korzystał ze „śmiesznych usług” twórców wyszukiwarki internetowej? Steve Ballmer wyciągnął nauczkę i zaczął działać na wszystkich możliwych frontach. Bardzo spóźniony, ale też bardzo zdeterminowany.
Żyjemy bowiem w czasach połączonych ekosystemów. W czasach trendu na BYOD, czyli wykorzystywanie tych samych urządzeń do pracy i celów prywatnych. Specjalizacja oznacza marginalizacje. Jakby tego było mało, sam Stephen Elop deklarował, że Windows Phone jest tak ważny dla Nokii, bo jest połączony z resztą usług biznesowo-rozrywkowych Microsoftu.
iPad zdecydowanie nie jest najlepszym biznesowym tabletem. Ale jest świetnym tabletem w ujęciu ogólnym, więc trafia również pod korporacyjne strzechy. Usługi Google’a mają bardzo mocnych i nieraz dużo lepszych konkurentów. Ale ludzie przyzwyczajeni do kilku świetnych usług tej firmy wykorzystują również resztę jej oferty, bo tak jest łatwiej, bo są to dla nich znane już produkty.
Steve Ballmer zaspał, ale dostrzegł swój błąd
Steve Ballmer w końcu to zrozumiał. Windows musi być świetny na rynku konsumenckim, by mógł być wykorzystywany również w korporacjach. To właśnie dlatego Bing jest ściśle integrowany z Windows 8. To właśnie dlatego rozrywka spod znaku Xboxa jest tak istotna. Ponieważ klienci, wybierając ofertę „A”, najprawdopodobniej wybiorą również ofertę „B”. Jeżeli korzystam z Binga, bo z jakichś powodów Google mi podpadł, lub bo Bing w danej chwili okazał się lepszy, to pewnie zacznę z niego korzystać coraz częściej. A wtedy może zainteresuję się również SkyDrivem, skoro już i tak jestem na witrynach Microsoftu. Na SkyDrive znajdę Office Web Apps. Lub odwrotnie.
Mając w salonie Xboxa One będę chciał pokazać zdjęcia z wakacji rodzince. Jak to zrobić najwygodniej? Oczywiście, za pomocą aplikacji do SkyDrive. Gdzie również w innym folderze będę trzymał dokumenty biurowe. Z czasem, jak to narzędzie okaże się przydatne, być może moja firma wprowadzi SharePointa czy inne biznesowe rozwiązanie do synchronizacji danych od Microsoftu. Poza tym dzięki temu, że mój Windows pozwala mi na słuchanie muzyki, oglądanie filmów i grania w gry (a więc, ponownie, usługi Xbox), będę chciał korzystać właśnie z tego systemu. A jeżeli robię to w domu, będę pewnie chciał również robić to w firmie. A dzięki Surface’owi będę miał jeden komputero-tablet, który będzie się znakomicie nadawał do wszystkich tych zastosowań.
IBM? Bardziej jak BlackBerry…
Jeżeli Microsoft z tego wszystkiego zrezygnuje, konkurencja to wykorzysta. Skoro Windows nie oferuje mi wygodnego narzędzia do odnajdywania treści, to może Android lub Chrome OS mi to zaoferują. Nie mogę szybko wypożyczyć filmu lub posłuchać muzyki? To pewnie zainwestuję w komputer z OS X, który mi to ułatwi. A potem, w myśl trendu BYOD, wprowadzę mojego Maka lub Chromebooka do firmy. Nawet jeśli będzie się do tego gorzej nadawał, niż stacja robocza z Windows i Office.
Dlatego Ballmer cały czas topi pieniądze w takich rzeczach, jak Bing czy Windows Phone. Xbox, póki co, zarabia na siebie, ale ma tyle wspólnego z resztą oferty Microsoftu, co iTunes z ofertą Apple’a (teraz rozumiecie, czemu to tak istotne? Czemu Apple rozważa nawet budowę własnego telewizora?). Przynosi to firmie niemałe straty, ale jest to wieloletnia i niezbędna inwestycja. Stephen Elop, jak sądzę, wyobraża sobie, że Microsoft można zamienić w coś w rodzaju IBM-a. Obawiam się, że jego wizja doprowadzi giganta z Redmond raczej do pozycji, w której znajduje się BlackBerry…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.