Nowy Office 365 i Office Web Apps - na takie zmiany czekałem
Microsoft usuwa dwie najważniejsze niedogodności ze swojej oferty biurowej. Praca kolaboratywna w Office Web Apps w końcu działa tak, jak należy. Podobnie jak współdzielenie licencji w Office 365 Premium dla Użytkowników Domowych.
Również nie wyobrażam sobie poważnej pracy na żadnym innym pakiecie.
A próbowałem, bo Office do najtańszych nie należy. Żaden pakiet jednak nie spełnił moich oczekiwań. Czy to OpenOffice.org, czy Dokumenty Google, czy też jeszcze innego, za każdym razem kilkutygodniowe testy kończyły się porażką dla konkurencji. Jednak to, że Office jest uznawany za najlepsze oprogramowanie tego typu, nie oznacza, że jest idealny i pozbawiony wad i że konkurencja nic nie wymyśliła lepszego. Dziś jednak Microsoft mnie bardzo miło zaskoczył. Wyeliminował bowiem dwie największe, z mojego punktu widzenia, wady tego rozwiązania. I to za jednym zamachem.
Pierwsza zmiana dotyczy użytkowników domowych.
Otóż Office 365 Premium dla Użytkowników Domowych można zainstalować legalnie na pięciu komputerach. Czy to oznacza, że możesz go udostępnić mężowi, żonie czy dziecku? Niestety, nie. Możesz ów pakiet bowiem zainstalować wyłącznie na swoich pięciu komputerach. Pakiet jest bowiem powiązany z twoim Kontem Microsoft. Oznacza to, że aktywując go na czyimś komputerze, dajesz tej osobie dostęp do innych twoich danych, w tym SkyDrive czy poczta. To, na szczęście, się zmieni.
Już od grudnia będzie można instalować ów pakiet na komputerach osób posiadających swoje własne konta. W sumie możesz udostępnić swoją licencję na Office 365 Premium dla Użytkowników Domowych czterem innym Kontom Microsoft. Oczywiście każde nowe stanowisko jest odliczane od całkowitej puli stanowisk, jakie obejmuje licencja. Oznacza to, że jeżeli, na przykład, zainstalujesz Office’a 365 na komputerze żony, oznacza to, że nie możesz już go zainstalować na pięciu swoich komputerach, a na czterech. Jednak każde udostępnienie licencji ciągnie za sobą wszystkie bonusy, jakie daje Office 365, takie jak dodatkowe 20 GB miejsca na SkyDrive.
Prawdę powiedziawszy, dla mnie jest to wybawienie. Nie korzystam z pięciu komputerów. Za to chętnie zainstalowałbym legalnego Office’a mojej mamie czy dziewczynie. Do tej pory musiałbym kupić dla nich osobny abonament lub udostępnić swoje konto. Teraz ta, bądź co bądź, całkiem spora niedogodność znika.
To jednak nie koniec zmian.
Kolejne docenią nie tylko abonenci Office’a 365, ale przede wszystkim darmowego, przeglądarkowego Office Web Apps. Jego największą wadą był bardzo skomplikowany system kolaboratywnej pracy. Office jak najbardziej na to pozwalał, ale obsługa tego była zrealizowana w sposób, który może się sprawdzał dekadę temu. Microsoft, na szczęście, nie wymyślił koła na nowo i wprowadził mechanizm, który bardzo przypomina ten znany z Dokumentów Google.
Zmiany są wprowadzane przez aplikację na bieżąco, w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że zamiast grzebać w przeróżnych opcjach i przeklikiwać się przez dymki i powiadomienia, od razu widać, kto i jak zmodyfikował nasz dokument. Sprawdzałem działanie tego mechanizmu na Internet Explorerze, Firefoksie i w Wordzie z Office’a 365. Wszystko razem ze sobą pięknie współpracowało i odświeżało się tak, jak powinno. To była bardzo wielka wada Office Web Apps, którą w końcu usunięto.
Na chwilę obecną właściwie nie mam ani jednego powodu, by sięgać po rozwiązania konkurencji.
Nie ma bardziej funkcjonalnego i równie wygodnego pakietu biurowego, co Microsoft Office. Office Web Apps miał dość sporą wadę, ale teraz została ona usunięta. Na dodatek ów OWA jest darmowy i działa na dowolnym systemie operacyjnym i dowolnej przeglądarce. Domyślam się jednak, że jak ktoś mocno „wsiąkł” w Dysk Google tudzież iCloud i powiązane z nimi siatki usług, to jest to mocny argument, by dalej korzystać z Dokumentów Google czy iWorka. Darmowy OpenOffice.org, mimo iż brakuje mu integracji z chmurą, dysponuje też większą ilością narzędzi niż darmowy Office Web Apps. Jest więc wciąż miejsce dla konkurencji. Ale ta powinna zacząć rozpychać się łokciami. Cieszę się, że mam(y) do dyspozycji tak dobre narzędzie, jak to od Microsoftu. Martwi mnie jednak brak zdrowej konkurencji na rynku. Więc, droga konkurencjo, do roboty!
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.