Już wiem, który Justin Bieber to prawdziwy Justin Bieber
Ciekawe wieści dochodzą wraz z informacją o wprowadzenia na Facebooku zweryfikowanych profili osób publicznych i marek. Weryfikacja pomoże w znalezieniu oficjalnych kont i fanpejdży. I bardzo dobrze, bo Facebook powoli staje się niesamowitym śmietnikiem pełnym farm fanów, wyłudzania danych i po prostu spamerów. Facebook wziął się za czyszczenie bałaganu w całkiem interesujący sposób.
Każdy może założyć konto i fanpejdże na Facebooku. Wolność jest dobra, wolność jest wspaniała, jednak w momencie, gdy człowiek szuka konkretnego profilu gwiazdy czy kultowej marki, to czasem ma problem. Wpisuje nazwę w wyszukiwarkę i dostaje w zamian czasem nawet nie jeden i nie dwa, ale dziesiątki odpowiedzi. Taki Justin Bieber na przykład - miliony szalonych fanek założyły dziesiątki stron, pewnie by wyrazić swoją miłość do młodocianego piosenkarza. Która jest jednak ta oficjalna?
Weryfikacja rozwiązuje ten problem. Przy nazwie profilu, również w wyszukiwarce, pojawił się mały znaczek świadczący, że Facebook potwierdził właściciela i prawdziwość strony.
Jednocześnie na Wykopie (znowu) pojawił się ciekawy wątek fanpejdża fana Frugo, który stworzył na Facebooku stronę kilkoma tysiącami fanów, nazwaną po prostu "Frugo", a teraz ją stracił. Rozżalony uzewnętrznia się, że nie dość, iż stracił stronę, to jeszcze fani strony zostali przeniesieni do oficjalnego fanpejdża marki.
Frugo tłumaczy na Facebooku:
Nie wiadomo, czy to wszystko prawda, czy może ktoś robi małą awanturę w jakimś swoim celu, ale jeśli, to w końcu! Na Facebooku w kwietniu zeszłego roku było już ponad 42 miliony fanpejdży z 10 i więcej polubieniami. Ile jest ich teraz? Pewnie co najmniej 50, jeśli nie 100 milionów. Jeden fanpejdż na 10 użytkowników Facebooka.
Ile z nich to fanpejdże z realną wartością? Ile z nich to strony stworzone pod pływem impulsu lub z uwielbienia do marek? Ile to farmy fanów? Dlaczego marka, która jest właścicielem znaku towarowego nie mogłaby zażyczyć sobie, by coś wykorzystujące ten znak bez pozwolenia i to nawet nie jako inspiracja, a niemal podszywanie się, zniknęło? Dlaczego musi się tłumaczyć, dlaczego musi być niezwykle miła dla właściciela strony o nazwie takiej, jak nazwa marki, i grzecznie poprosić o usunięcie? Żeby przez internet przeleciała fala krytyki pod znakiem "cenzurować mnie chco!"?
Trochę szkoda, że Facebook nie usunie wszystkich fanpejdży za jednym zamachem i nie rozpocznie weryfikacji każdego, kto fanpejdża chce stworzyć. Jaki byłby porządek!