REKLAMA

Electronic Arts rezygnuje z Online Pass. Co to oznacza?

Electronic Arts ogłosiło, że nie zamierza kontynuować programu Online Pass. Osobom niezorientowanym przypominamy, że chodzi tu o „przepustkę sieciową”, która była dołączana do wszystkich nowych gier mających możliwość grania w kilka osób. Jeśli została wykorzystana, a gra odsprzedana, to jej nabywca oprócz samej gry musiał kupić przepustkę. Bez niej nie mógł korzystać internetowych możliwości gry, w tym trybu multiplayer.

31.05.2013 10.13
EA-logo electronic arts
REKLAMA

O rezygnacji z tego rozwiązania poinformował John Reseburg na łamach portalu GamesBeat. Żadna z nadchodzących gier firmy, w tym hitowa seria FIFA nie będzie zawierać takiego kodu. Grać po sieci będzie mógł każdy posiadacz gry Electronic Arts, niezależnie od tego czy kupił grę w sklepie czy od innego użytkownika.

REKLAMA

Online Pass kosztował kilkadziesiąt złotych. W przypadku Battlefielda 3 cena wynosiła 800 punktów Microsoft, co było odpowiednikiem 40 złotych. Nie jest to ogromna kwota, ale jestem przekonany, że nikt nie chciał dopłacać nawet takiej sumy do produktu, który tak naprawdę już kupił. Co prawda twórcy gier próbują nas przekonać, że sprzedaż używanych gier to legalna firma piractwa, ale takie tłumaczenie nie trafia do użytkowników. Dla nich liczy się fakt, że kupili grę, wydali na nią swoje pieniądze, ale nie mogą wykorzystać pełni jej możliwości. Obie strony mają w swoim rozumowaniu trochę racji, jednak dzięki swojej konsekwencji to użytkownicy wygrali to starcie.

Oficjalnym powodem rezygnacji z Online Pass jest to, że graczom pomysł ten nie przypadł do gustu, a Electronic Arts zdecydował wysłuchać ich opinii, po czym zastosował się do niej. Ja odczytuję ten komunikat jako „Próbowaliśmy Was wydymać, nie udało się, spróbujemy przy okazji premiery nowych konsol lub gdy zapomnicie, jak nas nie lubicie”. Podejrzewam, że nie jestem osamotniony w swoim rozumowaniu.

Online Pass

Nie bez przyczyny wspomniałem o nowych konsolach. Przez ostatni rok pojawiały się informacje, według których producenci sprzętu mieli zadbać o to, by gry były przypisywane do urządzenia lub do konta użytkownika. Na szczęście szef Sony potwierdził, że na ich konsoli będzie można uruchamiać używane gry. Dzięki temu na podobny krok zapewne zdecyduje się też Microsoft. Wprowadzenie takiego rozwiązania razem miałoby jakikolwiek sens tylko, gdyby zrobiono to razem. Gdy zrobi to jedna firma, po prostu straci klientów na rzecz konkurencji.

Nie oznacza to jednak, że producenci gier nie zaproponują pod przykrywką ciekawszej funkcjonalności kolejnych rozwiązań, które będą miały na celu ograniczenie sprzedaży gier. Podejrzewam, że niektóre firmy zechcą zrobić to pod pretekstem głębszej integracji z Facebookiem i innymi portalami społecznościowymi. Podczas prezentacji Playstation 4 pokazano, jak bardzo ważny podczas grania będzie dostęp do Facebooka, świadczyć może o tym chociażby przycisk Share znajdujący się na gamepadzie.

EA CV

Nie wierzę, że nie wykorzysta tego chociażby Ubisoft lub Activision, dwie firmy, które nadal mają swoje odpowiedniki sieciowych przepustek. Nie uważam jednak, że na podobny krok zdecyduje się Electronic Arts. Odejście od Online Pass wygląda mi na początek kampanii, która ma ocieplić wizerunek firmy. Electronic Arts drugi raz z rzędu wybrano najgorszą firmą Ameryki w głosowaniu organizowanym przez portal The Consumerist. A tak zła opinia klientów nie może wyjść na dobre, nawet jeśli gracze są bardzo przywiązani do serii takich jak Mass Effect oraz FIFA.

Jeśli moje przewidywania potwierdzą się, niebawem powinniśmy się spodziewać kolejnego ruchu skierowanego w stronę graczy. Kto wie, być może doczekamy się darmowych DLC lub zlikwidowania tego rodzaju dodatków?

REKLAMA

Przypominamy, że Online Pass funkcjonował od 2010 roku i początkowo przepustka była tylko do gier sportowych tworzonych przez EA Sports. Pomysł ten został szybko przeniesiony na wszystkie gry tworzone przez EA.

Źródło: Gamesbeat

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA