REKLAMA

Czyżby Samsung sabotował Windows Phone’a?

O tym jak bardzo szanuję analityków zapewne już wiecie. Jeden z nich opublikował jednak na tyle karkołomną teorię, że aż się nad nią pochyliłem. I tak jak nadal wydaje mi się mało prawdopodobna, tak jest zdumiewająco logiczna.

Samsung sabotuje system Windows Phone?
REKLAMA

Nie jest tajemnicą, że Samsung jest najsłabszym partnerem Microsoftu jeżeli chodzi o smartfony. Nokia dwoi się i troi, by uczynić cały ekosystem jeszcze lepszym i trzeba przyznać, że wychodzi jej to wybornie. HTC nie jest aż tak intensywnie zaangażowany, ale za to oferuje świetny sprzęt, co wynagradza brak rozbudowanych usług. Huawei? Ci mało robią, ale mają niezłą wymówkę: ich smartfony z Windows Phone są niesamowicie tanie. A Samsung? Ani tani, ani fajny.

REKLAMA

Uważa się, że Samsung produkuje smartfony z Windows Phone tylko po to, by zachować dobre relacje z Microsoftem, co przekłada się na (zapewne) korzystne warunki licencyjne jeżeli chodzi o „duży” system Windows. Telefony Omnia, a teraz Ativ, są na rynku tylko po to, by zaspokoić giganta z Redmond. Analityk Jeff Johnston z Detwiler Fenton dotarł jednak do ciekawych informacji, które nieco zmieniają optykę.

Samsung nie wspiera swoich smartfonów z Windows Phone żadnymi dodatkowymi usługami, a aplikacje na wyłączność to proste, napisane „na odwal się” aplikacje. Nie promuje też w żaden sposób Omni ani Ativów. Na razie się wszystko zgadza z wytłumaczeniem z poprzedniego akapitu. Problem w tym, że Samsung, przynajmniej według informacji Johnstona, uparcie zajmuje czas pomocy inżynieryjnej Microsoftu.

Jak twierdzi Johnston, dotarł on do informacji, z których wynika, że Samsung, delikatnie rzecz ujmując, nadużywa czas inżynierów Microsoftu. Domaga się wsparcia owych inżynierów w znacznie większym zakresie, niż reszta partnerów i owo wsparcie otrzymuje, co w żaden sposób nie przekłada się na jakiekolwiek efekty. Kafelkowe Samsungi są gołe i wesołe.

Innymi słowy, Johnston jest zdania, że Samsung z premedytacją marnuje czas Microsoftu, jego zasoby ludzkie i jego pieniądze. Po co? Zdaniem Johnstona, Samsung ma w tym interes. A konkretniej, chodzi o... Tizena.

Wszystko wskazuje na to, że duchowy spadkobierca MeeGo (tylko duchowy, bo właściwie, to niewiele ma z nim wspólnego), czyli ów Tizen, jest na ukończeniu. System ten ma stanowić kolejną alternatywę dla użytkowników smartfonów. I tak jak nie ma co się łudzić, by mógł powalczyć z Androidem (którego sukces stoi smartfonami Galaxy…), czy z iOS-em, tak BlackBerry i Windows Phone to właśnie konkurenci, których warto wygryźć. Na BlackBerry Samsung wpływu nie ma żadnego. Na Windows Phone? A to już inna bajka.

REKLAMA

Nie wierzę w tę teorię tylko z jednego powodu. Samsung jest tak „cennym” partnerem dla Windowsa Phone, jak swego czasu był LG. Jasne, mógłby być niesamowicie istotnym, ale Koreańczycy wolą skupić się na Galaxy S i Galaxy Note, czemu się nie dziwię - to kury znoszące złote jaja. Ale czy światek Windows Phone zauważy zniknięcie Samsunga? Tak samo, jak zauważył zniknięcie LG: nie. A owo przedziwne „zawracanie głowy” inżynierom Microsoftu? To faktycznie pozostaje zagadką i to zmotywowało mnie do przemyślenia teorii pana Johnstona. Jeżeli jest prawdziwa, to ciekawe co na to Microsoft…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA